Osób online 1090

Tydzień z Shanklym na LFC.pl - cz V


Współczesne media nie bez powodu uważane są za czwartą władzę. O ich sile wielokrotnie przekonywali się wielcy tego świata, których poukładane i spokojnie życia legły w gruzach za sprawą jednego artykułu, ujawniającego niewygodne fakty. Trudno się zatem dziwić, że tak wiele osobistości, firm czy organizacji, dba o to, by media przedstawiały ich wizerunki w odpowiednim świetle.

To dotyczy także klubów piłkarskich, oraz osób zajmujących w futbolowym światku odpowiednio wysokie miejsca. Do nich oczywiście należą też menadżerowie, w których pracę wpisane są również kontakty z mediami. Znajdą się wśród nich tacy, których relacje z dziennikarzami są bardzo dobre. Dla innych, kontakt z mediami to doskonała okazja, do wzbudzenia kontrowersji. Są wreszcie i tacy, którzy nie boją się prowadzić otwartej wojny z „pismakami”. A jak było z Billem Shanklym?

Mistrz manipulacji, który korzystał z potęgi mediów

Za rządów Billa Shankly'ego Liverpool Football Club rzadko był nieobecny na ostatniej stronie gazet. Peter Robinson wyjaśnia, że Shankly - mistrz manipulowania mediami - był odpowiedzialny za to, iż Liverpool zawsze przykuwał uwagę opini publicznej, niezależnie od wyników na boisku.

- Bill bardzo doceniał znaczenie prasy. Oczywiście był on bardzo charyzmatyczną osobą, ale od czasu do czasu wpadał w konflikt z niektórymi. W takiej sytuacji, przychodził do mnie i mówił: "Mam problem z tym człowiekiem - zaopiekowałbyś się nim dając mu kilka tematów?". To był jego sposób na zagwarantowanie, że klub nie ucierpi przez to, że on sam zdecydował się ukarać jednego z reporterów.

- Zachęcał dziennikarzy do podróżowania z nami, nie tylko po Europie, ale wszędzie. Ludzie z Echa zawsze jeździli z nami naszym autokarem, ponieważ Bill wierzył, iż to spowoduje, że piłkarze poczują się ważni.

Dziennikarze mieli także wgląd w działania rady, co kulało zanim pojawił się Shankly.

- Przed jego przybyciem dyrektorzy ustalali skład zespołu razem z menadżerem. - wyjaśnia - Przypomina mi się miejscowy dziennikarz, Bob Prole, który kiedyś opowiedział niezwykłą historię. Dyrektorzy zwykli w piątek podawać skład trzem gazetom: The Post, Echo i Evening Express. Pewnego razu przyszli na Anfield i dostali listę zawodników, na której nie było Billy'ego Liddella. Zaczęli pytać: "Czy Liddell jest kontuzjowany?", a dyrektor na to: "O Boże!" i znikł szybko, zabierając ze sobą kartkę. Dyrektorzy zwykli wybierać zespół przez głosowanie - pozycja, po pozycji - a ponieważ Liddell grał na tak wielu, udało im się wybrać skład, w którym nie było miejsca dla takiej gwiazdy!

Shankly pozbył się tej przedawnionej praktyki, a także zbudował niesamowicie silną więź z fanami.

- Miał wspaniały kontakt z kibicami. - dodaje Robinson - Nie mieliśmy sekretarza, więc zabierał wszystkie listy do domu, by odpowiedzieć na nie osobiście. Straciłem rachubę ludzi, którzy przychodzili do mnie z listami od Billa, pytając czy to on naprawdę je napisał, czy może jednak klubowy sekretarz. Mogłem im z całą pewnością powiedzieć, że Bill osobiście je wystukał, ponieważ widziałem kiedyś jego maszynę do pisania z jednym z owych listów. Przypuszczam, że musiał odpowiadać na jakieś sto listów w każdym tygodniu.

- Uwielbiał rozmawiać z fanami. W 1966 roku, podczas Mistrzostw Świata, nie chciał siedzieć z dyrektorami i VIP-ami na głównej trybunie Goodison Park, więc obaj, podczas wszystkich meczów, siedzieliśmy na trybunie przy Glawdays Street. Przyjmowano go bardzo dobrze, ale oczywiście nie obyło się bez odrobiny przekomarzania.

- Pojechaliśmy też na jeden mecz, który odbywał się na Old Trafford. Bill prowadził, a trzeba zaznaczyć, że nie był najlepszym kierowcą. Pogubił się kiedy dojechaliśmy na miejsce, ponieważ zmieniono parking, na którym zwykle zostawiał samochód. Nie mogliśmy się tam zatrzymać i kiedy jeden z policjantów pokazał nam właściwy kierunek, Bill zaczął narzekać na policje Manchesteru. W końcu ów policjant nie wytrzymał i powiedział: "Panie Docherty, nie ma powodu zachowywać się w ten sposób". Myślał, że Bill to Tommy Docherty! Reakcja Shanksa była bezcenna (Tom Docherty to szkocki piłkarz, który był menadżerem m in Chelsea, Aston Villi, FC Porto i Manchesteru United - przyp. Asfodel).

James Pearce, The master manipulator who used power of the press

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Reprezentacja Węgier liczy na wsparcie kibiców  (0)
17.06.2024 18:57, Wiktoria18, thisisanfield.com
Suárez: Darwin to wspaniały facet  (0)
17.06.2024 12:32, AirCanada, thisisanfield.com
Jutro poznamy terminarz na nowy sezon  (1)
17.06.2024 12:07, AirCanada, liverpoolfc.com
Keane: Nie sądzę, by Trent sobie poradził  (0)
17.06.2024 09:05, RosolakLFC, thisisanfield.com
Gakpo: To był trudny mecz  (1)
16.06.2024 17:47, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Skład na start przygotowań do nowego sezonu  (0)
16.06.2024 11:59, Bartolino, thisisanfield.com