Osób online 1255

Lallana: Wierzymy w sukces


Adam Lallana wierzy, że Liverpool jest w stanie pokazać wachlarz umiejętności w niedzielnym meczu na St Mary's Stadium. Pewnym jest, że kibice Southampton gorąco przywitają swojego byłego zawodnika.

Liverpool zgarnął 21 z puli 27 możliwych do zdobycia punktów w ostatnich dziewięciu meczach. Zdaniem pomocnika the Reds jest to znak, iż drużyna znalazła się na fali wznoszącej.

Co prawda drużyna Ronalda Koemana uzbierała o cztery oczka więcej w ogólnym rozrachunku, ale podróże na południowe wybrzeże zazwyczaj są dla Liverpoolu szczęśliwe - w ostatnich 17 meczach odnieśli oni tylko jedną porażkę.

- Nakręcamy się na każdy mecz tak samo. Jeśli jesteś pewny siebie, nie jest istotne, przeciwko komu grasz - powiedział Adam.

- Na początku sezonu, kiedy nie mogliśmy złapać rytmu, każde starcie wydawało się trudne. Ale po złapaniu wiatru w żagle to uczucie minęło.

- Teraz to my dyktujemy warunki na boisku, a rywale muszą się do nas dostosować, to pokazuje rozmiar naszego postępu.

- Nie jest tak, że pstrykniesz palcami i włączasz pewność siebie. To długi proces, przychodzi ona naturalnie i niewymuszenie. Zdobywaliśmy trudne grunty, kończyliśmy mecze z czystym kontem, wszystko to świetnie się prezentuje, choć przed nami jeszcze masa pracy.

Zawodnik ten zdołał zostawić za sobą ślady przebytych kontuzji i zagościć na dłużej na środku boiska w układance Rodgersa przy ustawieniu 3-4-2-1.

Zwycięski gol w meczu Pucharu Anglii z Crystal Palace był jego piątym trafieniem w 28 meczach.

- Odkąd wróciłem po urazie, czuję się pewniejszy w zespole. Gram na preferowanej pozycji.

- Rzecz jasna niedyspozycja mnie frustrowała, w tym czasie reszta drużyny szlifowała formę, więc muszę ich dogonić.

Opowiedział on również o różnicach między Southampton a Liverpoolem.

- Presja jest ogromna. Rozgrywamy więcej spotkań. Dodatkowe trudności w drużynie pojawiły się po tym, jak z gry wypadł Daniel Sturridge mający przejąć pałeczkę po Luisie Suarezie i wydawało się, że tej luki nikt już nie wypełni.

- Podczas meczów w Lidze Mistrzów nie mogliśmy do końca polegać sami na sobie, nawet kiedy wychodziliśmy z potyczek, chociażby ligowych jak ta z QPR, zwycięsko, brakowało konsekwencji. Potrzeba było czasu i pracy, żeby odnieść zadowalający efekt.

Nie tylko Lallana powoli zwraca się klubowi. Emre Can, Lazar Marković i Alberto Moreno byli kluczowymi postaciami przy transformacji the Reds w wygrywającą drużynę. Również Mario Balotelli dołożył do tego swoją cegiełkę.

- Chłopcy, jak chociażby Marković i Can, są niesamowici.

- Dwudziestoletnim dzieciakom trudno jest zazwyczaj przyzwyczaić się do nowego klubu.

- Reszta ekipy również musi się oswoić z intruzami, poznać ich słabe i mocne strony, zorientować się, jak zagrywać im piłkę... Wiedziałem, że będzie ciężko ogarnąć taki nawał nowych piłkarzy w jednej drużynie, ale byłem pewny, że zdołamy zaprowadzić ład.

- Co więcej, spędzamy razem czas również poza boiskiem, jak chociażby na obiedzie z okazji trzydziestki Martina Skrtela. Ten aspekt również jest ważny dla integracji w szatni.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Souness wyróżniony za swoją działalność  (0)
17.06.2024 21:16, Bartolino, liverpoolfc.com
Reprezentacja Węgier liczy na wsparcie kibiców  (0)
17.06.2024 18:57, Wiktoria18, thisisanfield.com
Suárez: Darwin to wspaniały facet  (0)
17.06.2024 12:32, AirCanada, thisisanfield.com
Jutro poznamy terminarz na nowy sezon  (1)
17.06.2024 12:07, AirCanada, liverpoolfc.com
Keane: Nie sądzę, by Trent sobie poradził  (0)
17.06.2024 09:05, RosolakLFC, thisisanfield.com
Gakpo: To był trudny mecz  (1)
16.06.2024 17:47, A_Sieruga, liverpoolfc.com