LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1244

100 piłkarzy, którzy wstrząsnęli The Kop: Billy Liddell

Pozycja w rankingu
6
Era 1938-1960
Pozycja Skrzydłowy
Data urodzenia 1921-01-10
Miejsce urodzenia Townhill (Nieopodal Dunfermline)
Przeszedł z Lochgelly Violet
Odszedł do Zakończył karierę
Występy 534
Bramki 229

Życiorys

Życie Liverpoolczyka w lat 50-tych nie było usłane różami, ale dopóki był tam Billy Liddell to stanowił on ten jasny promyk światła wśród zagrożenia spadkiem z pierwszej ligi, okropnych przegranych w pucharach ze słabszymi drużynami i niekończącym się poszukiwaniem awansu.

Samo wspomnienie jego imienia przy starszych fanach The Reds powoduje, że w ich oczach pojawia się ten błysk wspomnień minionej ery piłkarskiej. Dla nich William Beveridge Liddell jest po prostu najlepszym piłkarzem w historii, który miał zaszczyt założenia czerwonej koszulki.

Podczas czarnej ery, która nie zapisała się niczym wielkim w annałach historii Liverpoolu, Liddell spowodował, że ludzie nieprzerwani tłumnie przychodzili na Anfield i to właśnie ten człowiek jest w główniej mierze odpowiedzialny za to, że Liverpool nie opuścił granic Football League.

Jego skromność nigdy mu nie pozwoliła tego przyznać, jednak bez niego z pewnością The Reds zatonęliby w otchłaniach trzeciej ligi i kto by ich wtedy uratował z dna?

Dla obecnych fanów Liverpoolu, którzy nie widzą w przeszłości niczego, co było przed erą Shanksa, jest to zbyt nieprawdopodobny scenariusz, żeby nad nim się zastanawiać i nie ma w tym nic dziwnego, więc wkład Liddella w późniejszy ogromny sukces klubu powinien być zawsze doceniany.

Jest to jedno z najbardziej utartych zdań na The Kop, ale Billy był tak dobry, że ku jego czci zmienili nazwę drużyny. Przez lata 50-te Liverpool Football Club był częściej znany jako Liddellpool - to idealnie pokazuje, jak wielki wpływ na poczynania zespołu miał latający Szkot, który trafił na Anfield w wieku 17 lat w 1938 roku.

Bez wątpienia "Król Billy z Anfield" był jednym z najwspanialszych piłkarzy na Wyspach w powojennej historii futbolu, szybki, dobrze wyszkolony, obunożny skrzydłowy - bezpośredni, zabójczy, potrafił pokonać każdego bramkarza typowymi dla siebie atomowymi uderzeniami.

Jego sława sięgała daleko poza granice Merseyside, nawet jeśli szybkie spojrzenie na jego medale sugerowałoby coś zupełnie innego. Zdobył tylko jeden tytuł Mistrza Anglii w sezonie 1946/47 i była to wspaniała nagroda dla tak utalentowanego piłkarza.

Jednak fakt, że w czasie swojej kariery dwukrotnie został wybrany, żeby reprezentował Wielką Brytanią - jedynie Stanley Matthews powtórzył ten wyczyn - jest najlepszym dowodem na jego legendarny status.

To właśnie ówczesny Kapitan The Reds i późniejszy menadżer Manchesteru United Matt Busby polecił tego młodzika, który prezentował się wyśmienicie grając w Lochgelly Violet skautowi Johnny'emu Dougarowi.

Tak, jak w przypadku wszystkich piłkarzy tamtych czasów, II wojna światowa znacznie zahamowała jego rozwój, ale zdobył bramkę w debiucie dla Liverpoolu w czasie wojny, a po jej zakończeniu był w pełni gotowy do gry w profesjonalnej lidze piłkarskiej.

Jego debiut dla The Reds był niezwykły - miało to miejsce w emocjonującym thrillerze na własnym boisku z Chelsea, zakończonym zwycięstwem Liverpoolu 7-4, a Billy dwukrotnie trafił do siatki raz czyniąc to bezpośrednio z rzutu rożnego. To był początek sezonu, który zakończył się koronacją The Reds na Mistrzów Anglii i Liddell odegrał kluczową rolę w tym sukcesie, występując w 35 meczach na lewej pomocy, w których zdobył siedem bramek.

Niestety drużyna George'a Kay'a nie potrafiła wykorzystać tego sukcesu w celu zdobycia jeszcze większej ilości trofeów, jednak Billy Liddell nieprzerwanie grał na najwyższym poziomie. W 1950 roku poprowadził The Reds do pierwszego Finału FA Cup w historii klubu, jednak tamtego szarego dnia, Liverpool musiał uznać wyższość Arsenalu, który wygrał 2-0 na słynnym Wembley.

Rok później prawie stał się jednym z pierwszych towarów eksportowych brytyjskiego sportu, ponieważ był bardzo bliski transferu do Kolumbii za 2 000 funtów. To była bardzo kusząca propozycja, którą poważnie rozważał, jednak ze względu na młody wiek swoich bliźniaków, szkocki internacjonał grzecznie odmówił i kibice z The Kop mogli odetchnąć z ulgą.

Na boisku Liverpool radził sobie coraz gorzej i w 1954 niemożliwe stało się faktem - The Reds spadli do drugiej ligi. Wielu piłkarzy o jego umiejętnościach w takim momencie opuściłoby klub, jednak Liddell pokazał niewiarygodną lojalność wobec The Reds i pozostał w klubie chcąc za wszelką ceną pomóc w powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Liddell był niezwykle uniwersalnym piłkarzem i w czasie swojej kariery grał niemal na każdej pozycji, jednak najlepiej sobie radził w ofensywie. Przeniesienie z boku ataku do środka zaowocowało rekordową ilością goli w sezonie 1955/56 - 33 bramek, a byłoby 34 gdyby tylko sędzia Mervyn Jones uznał jak najbardziej prawidłowo zdobytą bramkę w powtórce meczu w FA Cup z Manchesterem City, który The Reds w wyniku błędu sędziego przegrali.

Jednak Liddell wieczny dżentelmen nie narzekał. W czasie całej swojej kariery nie obejrzał nawet jednej żółtej kartki i z dumą nosił opaskę Kapitana The Reds. Był jednym z najwspanialszych piłkarzy w historii futbolu, a także idealnym ambasadorem tego sportu - wierny chrześcijanin, który nigdy nie pił, nie palił i nie przeklinał. Wiele zrobił dla wielu fundacji charytatywnych, pomagał lokalnym chłopcom w nauce piłkarskiego rzemiosła.

Billy wciąż strzelał bramki, ale Liverpool wciąż był daleko od awansu do wyższej ligi. W listopadzie 1957 roku Liddell pobił rekord Elishy Scotta pod względem ilości występów w barwach The Reds. Jednak w kolejnym sezonie nie zagrał w meczu o FA Cup z Worcester City, który Liverpool przegrał i to był pierwszy sygnał końca ery Liddella.

Jednak wśród fanów wciąż był ulubieńcem. Kibice nawet rozpoczęli kampanię, w której prosili o jego powrót do gry, jednak 31 sierpnia 1960 roku Billy Liddell po raz ostatni zagrał dla Liverpoolu w meczu o stawkę. To był jego 537 występ dla klubu - ten rekord dopiero został pobity przez niezwykłego Iana Callaghana w latach 70-tych.

Jego lojalność została zasłużenie uhonorowana meczem na jego cześć, na który przybyło ponad 40 000 fanów, którzy oddali hołd piłkarzowi, który po dziś dzień jest uważany za jednego z najlepszych w historii.

Liddell miał pecha, że wraz z przyjściem wielkiego Shanksa, Billy zakończył karierę. Jeśli dane by im było pracować razem, kto wie, co by z tego wynikło?

Niestety tego wielkiego człowieka nie ma już wśród nas, ale przyjdźcie na Anfield dowolnego dnia i porozmawiajcie ze starszymi kibicami, to oni powiedzą, że ciągle słyszą słynny krzyk z trybun "podajcie do Billy'ego". Odszedł, ale nigdy nie zostanie zapomniany, możemy być pewni, że podczas każdej dyskusji na temat legend Liverpoolu nazwisko Billy'ego Liddell pojawi się nieraz.

Osiągnięcia: Mistrzostwo Anglii (1946/47)

Słynny fakt: Prowadził Liverpool przez ciemne dla klubu lata 50-te.

Ciekawostka: Z zawodu był księgowym i trenował tylko dwa dni w tygodni, a pozostałe spędzał pracując w klubie właśnie jako księgowy.

- On był już przykładem dla młodszych zanim nawet szukano takich ludzi. On był niesamowity, dobrze wyglądał, ciemnowłosy, przygniatający piłkarz. Jego budowa to był ideał atlety, szerokie barki, świetne ciało, wspaniała szybkość i siła. Stanowił uosobienie podekscytowania. Tak właśnie bym opisał Billy'ego Liddella. - John Keith na temat Billy'ego Liddella