LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1312

Torres jednym z najlepszych


Fernando Torres powinien być zapamiętany jako legenda Liverpoolu. Jego odejście do Chelsea skrzywdziło wielu fanów, jednak na Anfield „chłopak ze słonecznej Hiszpanii” był snajperem, którego obawiała się cała Europa.

8 kwietnia 2008 roku. Walka na Anfield w ćwierćfinale Ligi Mistrzów pomiędzy Liverpoolem i Arsenalem jest niezwykle zacięta i żadna z drużyn nie ma zamiaru ustąpić w walce o wymarzone trofeum. Pomimo otwartego wyniku meczu i stawki jaką był półfinał najważniejszego europejskiego turnieju, oba zespoły grały bez jakichkolwiek skrupułów i ograniczeń - tak jak to ma miejsce w przypadku rywalizacji w Premier League. Aż nadeszła 69 minuta…

Wciąż utrzymywał się wynik 1:1 (2:2 w dwumeczu), kiedy to Peter Crouch zgrał futbolówkę do zawodnika z numerem 9 na koszulce. Ten wykonał jedno dotknięcie piłki, drugie, trzecie. Kiedy wszyscy zorientowali się co się dzieje, ten oddał prawą nogą precyzyjny strzał w górny róg bramki strzeżonej przez Manuela Almunię, wywołując hałas i euforię wszystkich kibiców obecnych tego wieczora na Anfield.

Urodę tego gola można oglądać na YouTube w nieskończoność. Najlepsi z najlepszych cechują się tym, że ich wyczyny boiskowe pozostają w pamięci kibiców na długie lata lub też na zawsze. Podczas swojego „złotego” okresu w czerwonej koszulce, Fernando Torres taki właśnie był – najlepszym z najlepszych.

Grając w Liverpoolu był najbardziej niebezpiecznym napastnikiem w Europie, którego obawiały się wszystkie defensywy rywali. Gol strzelony Arsenalowi to tylko jeden z przykładów geniuszu strzeleckiego hiszpańskiego napastnika. Można byłoby jeszcze przytoczyć ich z 10 lub 15 takich jak np. pamiętny debiutancki gol na Anfield, kiedy to na metrze uciekł Talowi Ben-Haimowi i z zimną krwią wykończył akcję, cudowny strzał przeciwko Blackburn oraz bramki, które wprowadzały w ekstazę w trakcie derbów Merseyside.

Fernando Torres, pobijając rekord transferowy i przechodząc za 20 milionów funtów z Atletico Madryt, był pierwszym transferem Liverpoolu, po sfinalizowaniu którego uważano, że cały klub wzniesie się na „inny poziom”. Był piłkarzem, o którego zabiegały wszystkie topowe kluby w Europie, ale to Rafa Benitez przekonał go do przeprowadzki do miasta Beatelsów.

Kariera Hiszpana to nie tylko te wszystkie lata spędzone na Anfield. Jest on uwielbiany przez fanów Atletico Madryt, w którym to zaliczył dwa epizody – jako nastolatek oraz dojrzały piłkarz. Grał również w Chelsea, z którą to zdobył ważne trofea, w tym puchar Ligi Mistrzów. Jednakże w tej relacji nie było wzajemnego dopasowania. Niebieski nigdy nie był jego kolorem.

Czerwony, w przeciwieństwie do niebieskiego, pasował do niego jak ulał. Pierwszy ciężki test, jak to ma miejsce w przypadku zmiany drużyny, czekał na Torresa już na pierwszym treningu Liverpoolu. Dla przykładu, jego rodak Xabi Alonso, z miejsca przypodobał się swoim nowym kolegom w 2004 roku, kiedy ci na pierwszych zajęciach dostrzegli jak wspaniale ma on ułożoną stopę i z jaką precyzją potrafi zagrać piłkę.

Fernando Torres miał trochę cięższe zadanie, a swoją wartość udowodnił w starciu z ikoną The Reds Jamie’m Carragherem. Podczas treningu obaj zawodnicy wyskoczyli do górnej piłki. Hiszpan dosłownie wbił się w angielskiego obrońcę, który to upadł na murawę i zwijał się z bólu. Napastnik nie zwrócił na niego uwagi, tylko grał dalej i wykończył całą akcję golem. Carragherowi niesamowicie się to podobało.

- To urodzony zwycięzca i osoba, która jest gotowa, żeby iść „na wojnę” za swój klub i kolegów z drużyny – stwierdził Carragher.

Pierwszy rok Torresa w Liverpoolu był niesamowity. Bił rekordy, stał się ikoną Anfield i zakończył sezon strzelając gola w finale Mistrzostw Europy, który jak się okazało dał reprezentacji Hiszpanii upragniony tytuł mistrzów starego kontynentu. Sześć miesięcy później, zajął trzecie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki magazynu France Football ustępując tylko Leo Messiemu i Cristiano Ronaldo. Przebywał w tak zacnym towarzystwie genialnych piłkarzy.

Krytycy twierdzili, że Torresowi brakowało umiejętności gry lewą nogą, jednakże prawda jest taka, że on jej zwyczajnie nie potrzebował, ponieważ jego prawa była tak fenomenalna. Do tego był niesamowicie szybki, dynamiczny, a gdy dostał już piłkę to jego celem było tylko i wyłącznie trafić do siatki. Wyglądał jak ktoś stworzony do ustanawiania i bicia kolejnych rekordów. Taki właśnie był „chłopak ze słonecznej Hiszpanii” - jak śpiewało w jego stronę słynne The Kop.

W trakcie pobytu w Liverpoolu, niestety dużym problemem okazały kontuzje, które trapiły napastnika i powodowały wahania formy. Fatalne rządy Toma Hicksa i George’a Gilleta rozczarowały Torresa i pozbawiły go złudzeń co do przyszłości drużyny z Anfield. Przykrym jest to, iż tak świetny zawodnik nie zdobył z The Reds żadnego trofeum. Był on niesamowicie zdesperowany, aby to osiągnąć, jednak jak się później okazało - bez skutku.

- Byliśmy o krok od zdobycia mistrzostwa Anglii i wygrania Ligi Mistrzów. Mieliśmy wspaniałych piłkarzy, trzeba było ich tylko zachować w klubie. Wszystko się jednak zmieniło, gdy właściciele zaczęli myśleć i otwarcie mówić o sprzedaży klubu – powiedział Torres.

- Postawa i cele klubu stały się odmienne od moich. Sprzedano Alonso i Mascherano, odszedł również Rafa Benitez. Nie wszystkie środki zostały zainwestowane w nowych piłkarzy i wzmocnienie drużyny. Włodarze klubu wciąż mówili, że chcą wygrywać i rywalizować z najlepszymi, jednakże robili wszystko w przeciwnym kierunku.

Fernando Torres jest indywidualistą i podczas swoich ostatnich chwil na Anfield stał się coraz bardziej zamknięty w sobie. Nie pomogło przejęcie klubu przez Fenway Sports Group w październiku 2010 roku, ponieważ on myślami był już gdzieś indziej. Trzy miesiące później, za kwotę 50 milionów funtów, został sfinalizowany jego transfer do londyńskiej Chelsea.

Wzajemna niechęć do siebie kibiców Liverpoolu i Chelsea jeszcze bardziej wzrosła. W oczach wielu fanów The Reds, Fernando Torres dokonał zdrady zasilając szeregi krajowego rywala. Podczas powrotów na Anfield, każdy jego kontakt z piłką był zaznaczany głośnym buczeniem. Dla samego piłkarza było to bardzo smutne i bez wątpienia sprawiało mu wewnętrzny ból.

Teraz jego kariera dobiegła końca. Możemy się tylko zastanawiać czy w przyszłości nastąpi taki dzień, w którym Hiszpan powróci na Anfield by reprezentować legendy The Reds. A powinien wrócić. Torres u szczytu swojej kariery w Liverpoolu, która nie trwała tak długo jak powinna, był jednym z najlepszych piłkarzy jakich The Kop i Anfield mogło podziwiać. Tak jak o pięknych bramkach, które zdobywał w czerwonej koszulce, trzeba zawsze o tym pamiętać.

Dominic King

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (14)

erewu 23.06.2019 07:04 #
szok, normalnie
Dajcie już spokój. Co to za dziecinny news?
Był dobry bla bla bla no i co, odszedł jak szmata.
Pamiętam jak byłem na meczu Sunderland-LFC w 2008 i El Nino strzelił piękna bramkę w 80min. po podaniu StevieG, wtedy był moim bohaterem. Wtedy tak, ale jak odszedł do Chelsea to nie dało się w to uwierzyć. Nie chciałem i to było smutne.
Dlatego oszczędzcie takich newsy z dupy. Każdy to wie jaki był
YNWA
lfcproud23 23.06.2019 09:24 #
'Fernando Torres powinien być zapamiętany jako legenda Liverpoolu.' Nawet nie ma sensu dalej czytać, judaszysko samo wybrało swój los, to zdanie to zniewaga dla prawdziwych legend, jeśli Torres nią jest to logicznie rzecz biorąc Gerrard był leniem bez ambicji... A na pseudo-argument że Steven też chciał odejść do Ruskich - po pierwsze ostatecznie jakoś nie odszedł a po drugie to żadna sztuka być wiernym kiedy nikt inny cię nie chce...
Redzik90 23.06.2019 10:44 #
Liverpool nie dawał mu wtedy jakiejkolwiek nadziei na jakikolwiek puchar. Facet chciał coś wygrać w życiu. Myślicie, że każdy gra tylko o nadzieję o puchar, ligę itp? Odszedł wówczas do lepszego zespołu, który gwarantował mu walkę o trofea. Nie dziwcie mu się.
lfcproud23 23.06.2019 10:58 #
Redzik90 Idąc tym rozumowaniem Messi jest legendą Newell's Old Boys bo kiedyś tam chwilę był. Niech sobie odchodzi gdzie chce i z jakiego powodu chce, ale niech nie robi z gęby cholewy składając śluby wierności, chyba że pragnie łatki judasza, a inni niech nie plugawią mojego klubu stwierdzeniami, że ten człowiek jest jego legendą, chyba że negatywną i przykładem jak zawodnik LFC nie powinien postępować. Nazywajmy takich modeli legendami a będziemy mieli więcej zachowań w stylu primadonny, vide Coutinho czy inny Suarez...
redartur76 23.06.2019 11:49 #
Żadna z niego legenda po tym co zrobił, można odejść do innego klubu, to zrozumiałe ale sposób w jaki się to robi to już jest wielka różnica.
Fanlive94 23.06.2019 18:51 #
Zwykły zdrajca, jak Robal. A niektórzy próbują robić z niego legendę, żałosne.
Majher13 23.06.2019 19:05 #
Złamał mi serce swoim odejściem, tak jak Owen, kiedy szedł do Madrytu, ale:
His Armband proved he was a red,
Torres! Torres!
You'll Never Walk Alone it said,
Torres! Torres!
We bought the lad from sunny Spain,
He gets the ball he scores again,
Fernando Torres!
Liverpool's number 9!
Legendą może i nie jest, ale te wszystkie bramki i emocje zawsze zostaną w sercach tych, którzy je oglądali ;)
radoLFC 23.06.2019 20:21 #
Piękne te jego bramki i.... tyle.
MoMateo 23.06.2019 21:37 #
Szczerze nie dziwie się, że chciał odchodzić. Wtedy to co się działo w klubie to było dno. Legendą to on jest w Madrycie. U nas jeden z najlepszych napastników ostatnich lat, jak nie najlepszy.
BartekLfc1993 23.06.2019 22:12 #
Jako nastolatek gdy odchodził do Chelsea, łakałem i wyzywałem go.
Było to bolesne.

Był jest i będzie moim ulubionym piłkarzem. Taki styl jest nie do podrobienia.

Teraz już wiem, że po prostu był sfrustrowany tym wszystkim. Chciał coś wygrać, bo zasługiwał na to. Myślę, że gdyby klub robił to co mu obiecywał nie postapił by tak. Perspektywa i czas pozwala spojrzeć obiektywnie no to wszystko. Nie można mieć mu za złe, bo jednak wygrał więcej w Chelsea.
BartekLfc1993 23.06.2019 22:15 #
A ci co go wyzywają od zdradusów to niech się pukną w glowę. Ciężko jest pozostać lojalnym kiedy klub obiecuje jedno, a robi drugie. Ten fragment doskonale to pokazuje.

"Postawa i cele klubu stały się odmienne od moich. Sprzedano Alonso i Mascherano, odszedł również Rafa Benitez. Nie wszystkie środki zostały zainwestowane w nowych piłkarzy i wzmocnienie drużyny. Włodarze klubu wciąż mówili, że chcą wygrywać i rywalizować z najlepszymi, jednakże robili wszystko w przeciwnym kierunku."
EditionOne 24.06.2019 08:16 #
Zagrał z dwa sezony i nic poza tym. Skoro wolał zdobyć trofeum, zamiast walczyć i być gwiazdą u nas, to żaden z niego piłkarz.

Mamy bardziej zasłużonych piłkarzy od niego.
dannydt 24.06.2019 10:09 #
Żaden z niego piłkarz? Jak już to żadna z niego legenda. Po czasie nie dziwie się kompletnie. Szkoda tylko że do bezpośredniego rywala i w takich okolicznościach.
poprzerwie2 24.06.2019 17:34 #
Chelsea to inny level rywalizacji, to nie Everton czy United, odszedl bo zjezdzala mu forma, dobry ruch dla nas, za to kupilismy Suareza ktory byl jeszcze lepszy, trenowal i gral a nie jak Filipek, z mojej strony szacun!
YNWA!

Pozostałe aktualności

Alexander-Arnold trenuje w Kirkby - zdjęcia  (0)
28.03.2024 20:50, AirCanada, liverpoolfc.com
Plany FSG dotyczące kupna nowego klubu  (0)
28.03.2024 18:33, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Balagué: Za trzy, cztery tygodnie Xabi zdecyduje  (3)
28.03.2024 17:33, Margro1399, thisisanfield.com
Matip zaczął biegać w AXA Training Centre  (5)
28.03.2024 17:07, AirCanada, Liverpool Echo
Robertson uniknął poważnej kontuzji  (3)
28.03.2024 16:05, B9K, The Athletic
Kelleher: Alisson jest jednym z najlepszych  (1)
28.03.2024 12:47, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Klopp: Ali? Jeszcze 2-3 tygodnie  (4)
28.03.2024 12:35, AirCanada, Liverpool Echo