28.10.2006 16:00
Opis
Cudowna odmiana i pierwsza porażka Villi w sezonie
Liverpool zaprezentował błyskotliwą postawę w pierwszej połowie i uciszył krytyków Rafy Beniteza, pokonując Aston Villę 3-1.
Wynik oznacza, że drużyna Martina O'Neilla w końcu została pokonana w tym sezonie, a to z sprawą Dirka Kuyta, Petera Croucha i Luisa Garcii, którzy wykończyli dobrze wypracowane sytuacje w zabójczych 15 minutach przed gwizdkiem na przerwę.
Gabriel Agbonlahor i Chris Sutton starali się rozpracować defensywę the Reds, co przyniosło efekt w postaci bramki w drugiej połowie tego pierwszego, jednak na więcej nie było ich stać i Villa pozostaje bez zwycięstw na wyjeździe w tym sezonie.
Benitez zmienił zestawienie swojego zespołu na mecz ligowy po raz 99 z kolei. Crouch wszedł do pierwszej '11' dzięki dobrej dyspozycji w Carling Cup w środku tygodnia. Kuyt zachował swoje miejsce pomimo zawodu na Old Trafford, a Robbie Fowler i Craig Bellamy pozostali poza składem, wciąż zmagając się z problemami z łydkami.
W zespole Villi wciąż kontuzjowany Gavin McCann nie miał szans na grę, jednak Thomas Sorensen powrócił po swoich problemach z ramieniem, a młody pomocnik, Isaish Osbourne, wyszedł, by zaliczyć swój dopiero drugi występ ligowy w karierze.
Podniesiony na duchu po wygranej 4-3 z Reading w połowie tygodnia, Liverpool zdominował pierwsze wymiany ciosów, a the Villans postanowili raczej bronić jednego punktu.
Fantastyczna crossowa piłka Samiego Hyypii stworzyła pierwszą okazję. Garcia przyjął piłkę na klatkę, uwolnił się od Aarona Hughesa i wrzucił piłę w pole karne, do Dirka Kuyta. Jednak Holendrowi zabrakło spokoju i uderzył piłkę wysoko nad poprzeczką.
Początki były jednak zachęcające dla the Reds, gdyż Villa miała problemy z wyjściem z piłką z własnej połówki. Gareth Barry zmarnował najlepszą okazję przyjezdnych w pierwszej połowie - rzut wolny. Piłka po jego strzale w bezpiecznej odległości minęła bramkę Czerwonych.
Obrona Villi dobrze radziła sobie z dobrymi podaniami, zaczynającymi się już od czwórki obrońców Liverpoolu. Przynajmniej do czasu... Jamie Carragher posłał dobrą piłkę ze środka boiska w pole karne rywali, Hyypia zgrał piłkę głową, a ta trafiła idealnie pod nogi Kuyta, który silnie uderzył w długi róg, nie dając żadnych szans Sorensenowi. 1-0 w 31 minucie
Osiem minut później the Reds prowadzili już dwoma bramkami po odrobinie klasowego rozgrywania piłki. W końcu trafiła ona do Steve'a Finnana na prawej stronie, a ten posłał ją w pole karne, gdzie - wydawałoby się - nie stworzy ona większego zagrożenia. Jednak Crouch zrobił coś z niczego, uderzając futbolówkę w ekwilibrystyczny sposób, a ta skołowała jeszcze i wpadła w prawy dolny róg siatki. Nie było to jakieś specjalnie modelowe wykończenie, jednak kontynuuje ono dobre wejście giganta w sezon.
The Reds byli nieokiełznani i zostali nagrodzeni trzecią bramką, najładniejszą w pierwszej połowie. Piękna seria krótkich podań - Gerrard-Kuyt-Crouch-Garcia. Hiszpan dobrze przyjął piłkę i ładnie zmieścił ją pod wychodzącym Sorensenem i w 44 minucie zrobiło się 3-0.
O'Neill ściągnął w przerwie swoją słabą tego dnia parę napastników - Juana Pablo Angela i Milana Barosa, który tego dnia obchodził urodziny, wpuszczając Suttona i Didiera Agathe, których zadaniem było rozruszanie niemrawych ataków gości.
Obie drużyny rozpoczęły drugą połowę w niezłym stylu, a the Reds mieli wspaniałą okazję do podwyższenia wyniku. Piłkę z lewej strony zagrał Garcia, Kuyt doszedł do dośrodkowania i podniósł piłkę dla Croucha. Reprezentant Anglii uderzył na bramkę, jednak defensywa Villi oddaliła zagrożenie, jednak tylko połowicznie. Piłka bowiem trafiła do Gerrarda, którego wspaniałe uderzenie odbiło się od zewnętrznej części słupka.
Villa odpowiedziała za sprawą Suttona i Agbonlahorora - nowa kombinacja pierwszej linii osiągnęła szybkie efekty. Agbonlahor wygrał walkę o górną piłkę i zgrał ją do Suttona. Były napastnik Blackburn Rovers dobrze odegrał z powrotem do młodego partnera, który z zimną krwią przelobował Jose Reinę i zmienił rezultat na 3-1 w 56 minucie.
Xabi Alonso był bliski zabicia ducha walki w przeciwnikach zaraz po wznowieniu gry, jednak Olof Mellberg pokazał wielką odwagę i odbił potężnie uderzoną piłkę, która wyszła poza boisko.
Garcia prawie podwoił swoje konto, gdy Gerrard zagrał do niego w pole karne niedługo później. Hiszpan zgasił piłkę, po czym oswobodzi się z krycia, jednak nie potrafił już zakończyć świetnej akcji, uderzając piłkę o wiele za wysoko.
Villa na pewno pokazała się lepiej, niż w pierwszej połowie, lecz nie miała prawie żadnej okazji. W jednej z tych nielicznych Stilian Petrov zmarnował rzut wolny z dobrej pozycji.
Na drugim końcu boiska rezerwowy, Fowler, miał świetną sytuację na potwierdzenie zwycięstwa, jednak z rogu pola bramkowego uderzył w boczną siatkę i skończyło się "tylko" 3-1 dla the Reds.
Liverpool: Reina, Riise, Hyypia, Carragher, Finnan, Garcia (Zenden 77'), Sissoko, Alonso, Gerrard (Fowler 82'), Crouch (Pennant 76'), Kuyt
Unused subs - Martin, Agger
Aston Villa: Sorensen, Bouma, Mellberg, Osbourne (Davis 74'), Hughes, Ridgewell, Barry, Petrov, Agbonlahor, Baros (Sutton 46'), Angel (Agathe 46')
Unused subs - Laursen, Taylor
Bramki: Kuyt 32', Crouch 38', Garcia 44' - Agbonlahor 57'
Statystyki:
3 bramki 1
6 strzały celne 3
13 strzały niecelne 2
0 zablokowany strzały 2
8 rzuty rożne 4
12 faule 17
0 spalone 3
0 żółte kartki 1
0 czerwone kartki 0
60% posiadanie piłki 40%
Sędzia: Steve Bennett
Publiczność: 44.117
Gracz meczu wg Liverpoolfc.tv: Dirk Kuyt
Gracz meczu w LFC.pl: Dirk Kuyt