EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1200
Liverpool
LIV
Champions League
09.08.2006 21:05
2:1
Maccabi Hajfa
MAH

Bramki

Bellamy 33', Gonzalez 88', Boccoli 29'

Składy

Liverpool

Reina, Finnan, Carragher, Hyypia, Riise, Pennant, Alonso, Sissoko, Zenden (Luis Garcia 55), Gerrard (Gonzalez 85), Bellamy (Crouch 64) Rezerwa: Dudek, Kromkamp, Paletta, Peltier

Maccabi Hajfa

Davidovich, Harazi, Keinan, Olarra, Magrashvili, Dirceu, Anderson, Masudi (Meshumar 89), Buccoli, Katan (Melicsohn 86), Colautti Rezerwa: Kanan, Swan, Melicsohn, Hemed, Gazal, Almadon

Opis

Gonzalez urywa późną bramkę

Europejskie wieczory na Anfield wyglądają jak ten mecz, ale czy naprawdę musimy przez to przechodzić już w sierpniu? Jest jeszcze czas na emocjonujące powroty, nerwowe finały i obgryzanie paznokci, ale cztery dni przed Tarczą Wspólnoty już to mamy. Przerażenie wkradło się na terytorium Liverpoolu, za nim zostało wywołane, ale późna zmiana dodała otuchy i pomogła drużynie Rafy Beniteza. Jeśli Maccabi Haifa dostarczyła fanom Liverpoolu, a także piłkarzom strachu. Bynajmniej nie mogło się to równać z poczuciem klubowego szefa banku informacji, kiedy Izraelczycy objęli prowadzenie w 29 minucie.

Na szczęście przyszła odpowiedź, a obiecywany występ miał być o wiele lepszy, niż niezdecydowane 2-1. Czek na 12 mln funtów jest teraz balansowany i niepewny w zasięgu Liverpoolu. Jeśli to był nienormalny terminarz sparingów, nie poparty żelazną konsekwencją, wiara na Anfield mogła wrócić do domu mając poczucie ogromnej zachęty z powodu wieczornego występu.

W gruncie rzeczy był to mecz Liverpoolu, który mógł być o wiele bardziej mile widziany, niż te zmarnowane starania w Szwajcarii. Cudowne dla oka posiadanie piłki, kilka dobrych akcji, po których możemy mieć dobre nadzieje, ale również zrozumiały brak ciosu w końcówce. Wszystko to może być uleczone przez ostrość i passę zwycięstw w lidze. W większości obszarach na boisku, można było wiele podziwiać. Dwie bramki debiutantów, nadejście imponującego i chwytającego oko prawoskrzydłowego. Królewski występ w pomocy młodego zawodników, który może jeszcze przysłonić niejednego i zapoczątkować swoje ambicje na grę w reprezentacji.

Mark Gonzalez, Craig Bellamy i Jermaine Pennant słusznie roszczą sobie pretensje na dzisiejsze nagłówki. Bramki w debiucie są progresywną rzadkością na Anfield, więc znaczenie zarówno Chilijczyka i Walijczyka od razu zostaje klarowanie nakreślone, a ich bramki nie mogą zostać nie docenione. Po raz pierwszy w ciągu 78 lat dwóch graczy strzeliło bramki w swoim debiucie i ostatnim z nich był 'legendarny' Abel Xavier w 2002.

Spodziewać się trzeba, że to nie był smak tego, co zaprezentują jeszcze nasi dzisiejsi bohaterowie. Wielce nieprawdopodobne jest, aby miarodajnie ich ocenić.

Bellamy miał spokojny mecz w swoich po meczowych wypowiedziach, mimo swojego oczywistego zachwytu wskazującego, że spodziewał się większego wkładu w zwycięstwo. Jeśli utrzyma swoją średnią goli na mecz, wówczas jego perfekcja będzie dobrze służyła klubowi. Presja, która zgromadziła się na Peterze Crouchu w ubiegłym roku przeszła teraz na niego, jako że poszukiwał trudno osiągalnej bramce. Teraz będzie wdzięczny, że ten szczególny albatros został ustrzelony, za nim mógłby uciec.

Tak samo Gonzalez nie marnował czasu na udowodnienie, że nigdy nie powinieneś oceniać po tym, co zobaczyłeś na obozie przygotowawczym. Żaden z graczy nie wydawał się ponieść konsekwencji w przystosowaniu do planu treningowego Pako Ayesterana, ale plusy były oczywiste, jako że Chilijczyk wywołał większe podekscytowanie w trzy minut, niż podczas poprzednich trzech występów.

Spokojne wykończenie dwie minuty przed czasem zupełnie odmieniły bilans sił w tym dwu meczu. Z drugiej strony the Reds byliby zmuszeni podróżować w nieznane z potrzebą zdobycia bramki, a Izraelczycy mogliby po prostu zagrać dziesięcioma obrońcami.

Zaprawdę Haifa musiała być jedynymi Izraelczykami, którzy pełnili swój obowiązek na obcej ziemi i nie włączyli trybu ofensywnego, wykorzystując jedyną szansę, która nadeszła w pierwszej połowie dla Gustavo Boccoliego i prawie wykradając remis w doliczonym czasie.

Łatwo tak powiedzieć, ale jeśli ten termin rozgrywany byłby w czasie dwóch miesięcy, Haifa miałaby szczęście odchodząc z ostatecznym wynikiem poddawanym w wątpliwość.

Nir Davidovitch wykonał interwencję zatrzymując odbity strzał Pennanta z rzutu wolnego, podczas gdy rezerwowi Luis Garcia i Crouch marnowali okazję, które mogłyby być wspominane w późniejszym czasie.

Ekscytująca akcja i strzał Momo Sissoko mógł zapewnić wynik, po którym można by odetchnąć. Afrykanin nie pozwolił jednak na przypływ krwi. W zasadzie to była jedyna rzecz, którą źle wykonał młody zawodnik. Kilka minut minęło i nie bez wysiłku the Kop entuzjastycznie oklaskiwało gracza, który w zastraszającym tempie poprawia normy, które już teraz są na najwyższym poziomie.

Jak zawsze Sissoko przemknął cichutko przez Anfield, jako że kamery i mikrofony były tam w poszukiwaniu bardziej przewidywalnych osobowości.

Benitez nie wie jeszcze czy być podekscytowanym czy trochę oburzonym, przez toczące się fiasko skrzydłowych. Publiczność poza Merseyside przyznaje pomocnikowi zdumiewający wkład pracy.

Jeśli utrzyma ten wzorzec, cichy bohater na pewno nie będzie odpowiedni, jako że szybko staje się talizmanem całego zespołu.

Sędzia: Wolfgang Stark
Frekwencja: 40 058