Liverpool znów gościnny na Anfield

Bramka zdobyta w samej końcówce przez Petera Croucha uchroniła Liverpool przed porażką na własnym stadionie z Aston Villą! Był to kolejny słaby mecz gospodarzy w tym sezonie na Anfield, gdzie są w tegorocznych rozgrywkach nad wyraz gościnni. The Reds wyglądali przez kilka chwil na całkowicie rozbitych, gdy na przestrzeni 3 minut stracili 2 bramki.

Zespół O'Neilla przystępował do meczu podbudowany świetnymi występami w ostatnich meczach ligowych.

Pierwsza połowa była słabym i nudnym widowiskiem.

Przed dobrą okazją stanął w niej Harry Kewell, ale jego strzał został zablokowany. Liverpool posiadał optyczną przewagę, ale na dobrą sprawę niewiele z niej wynikało.

Gospodarze objęli prowadzenie w 20 minucie. Kuyt zgrał przytomnie piłkę do Benayouna, jego strzał w polu karnym został zablokowany, ale po ofiarnej dobitce z kilku metrów futbolówka wreszcie ugrzęzła w siatce.

W drugiej połowie Liverpool narzucił szybsze tempo. The Reds z animuszem szturmowali bramkę gości.

W 69 minucie stało się jednak to czego nikt się nie spodziewał. Niepewnie w polu karnym zagrała defensywa Czerwonych i Harewood strzałem z przewrotki ulokował piłkę w sieci Reiny.

2 minuty później fani Liverpoolu przecierali oczy ze zdumienia. Blisko bramki Pepe do piłki dopadł Mellberg, który uderzył na bramkę, futbolówka odbiła się od nieszczęśliwie interweniującego Aurelio i wpadła do siatki Czerwonych.

Gospodarze jednak grali do końca i to im się opłaciło. W 88 minucie piłkę w polu karnym Taylora chciał przyjąć Carragher, jednak zrobił to niedokładnie. Wpadła jednak ona pod nogi Croucha, który efektownym uderzeniem doprowadził do wyrównania.

To było jednak wszystko, na co było stać gospodarzy tego dnia.