LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 952
Liverpool
LIV
Premier League
08.03.2008 16:00
3:0
Newcastle United
NEW

Bramki

Pennant 43'
Torres 45'
Gerrard 51'

Składy

Liverpool

Reina, Riise, Carragher, Skrtel, Arbeloa, Pennant, Alonso, Leiva, Benayoun, Gerrard, Torres
Hyypia, Kuyt, Babel, Itandje, Crouch

Newcastle United

Harper, Enrique, Taylor, Faye, Beye, Duff, Butt, N'Zogbia, Milner, Owen, Smith
Martins, Forster, Cacapa, Geremi, Carroll

Opis

Gerrard i Torres nie dają szans Srokom

Liverpool pojedzie na San Siro jako czwarty zespół w tabeli Premier League, po tym jak Fernando Torres pomógł w nałożeniu jeszcze większej presji na legendę Anfield – Kevina Keegana.

Piłkarz, za którego Liverpool zapłacił najwięcej w swojej historii strzelił bramkę i miał udział przy dwóch kolejnych, dzięki czemu the Reds wygrali piąty mecz z rzędu. To już 25. bramka Torresa w tym sezonie i do najlepszego wyniku powracającego dziś na Anfield Michaela Owena brakuje mu tylko trzech trafień.

Jermaine Pennant i Steven Gerrard to pozostali strzelcy w trzysetnym zwycięskim dla Liverpoolu meczu od powstania Premier League.

Wysoki wynik, ósmy mecz bez zwycięstwa dla Newcastle od czasu głośnego powrotu Keegana, oznaczał, że Rafa Benitez mógł pozwolić Torresowi i Gerrardowi na obejrzenie ostatnich dwudziestu minut z ławki, by zachowali świeżość na wtorkowy mecz Ligi Mistrzów.

Wygląda na to, że właśnie z myślą o Interze Rafa poczynił trzy zmiany w składzie w stosunku do środowego zwycięstwa z West Ham: Jermaine Pennant, Lucas Leiva i Yossi Benayoun za Ryana Babela, Javiera Mascherano and Dirka Kuyta.

Nie było jednak kombinacji z ustawieniem, Torres zagrał sam na szpicy w formacji 4-2-3-1. Hiszpański as, który przed pierwszym gwizdkiem zaprezentował kibicom swoje trofeum Piłkarza Miesiąca miał według bukmacherów spore szanse na ustrzelenie kolejnego z rzędu hat-tricka na Anfield.

Już po jedenastu minutach gry doczekał się on pierwszej okazji. Minął Abdoulaye'a Faye w polu karnym, po czym dobrze uderzył, jednak jego strzał świetnie wybronił Harper.

Mimo to zmiany personalne chyba zaszkodziły Liverpoolowi, a przynajmniej można było odnieść takie wrażenie do momentu przełomowego, który nastąpił kilka minut przed końcem pierwszej połowy. Może to deszcz przeszkadzał zawodnikom?

W każdym razie gospodarze najedli się strachu, gdy Charles N'Zgobia wrzucił z rogu na krótki słupek, gdzie Faye tylko czekał, by móc przetestować Pepe Reinę.

Z drugiej strony boiska Gerrard dał Harperowi okazję do wykazania się po szybko wykonanym rzucie wolnym. Niedługo później bezskutecznie domagał się odgwizdania rzutu karnego po spóźnionym wejściu Jose Enrique.

Gdy wszystko wskazywało na to, że pierwsza odsłona zakończy się frustrującym 0-0, dwa gole w dwie minuty uciszyły głośnych wcześniej kibiców Srok.

Pierwszy gol to komedia. Enrique starał się wybić niedokładne zagranie Torresa, ale piłka zamiast polecieć w trybuny, odbiła się od Pennanta i rykoszetem wpadła do bramki bezradnego Harpera.

Nim Anfield odetchnęło, było już dwa do zera. Torres otrzymał podanie od Gerrarda, po czym sprytnie oszukał bramkarza rywali i spokojnie umieścił piłkę w pustej siatce.

Benitez stwierdził w porannej prasie, że Owen mógł być celem transferowym, jeśli Torres nie przyszedłby do Liverpoolu zeszłego lata. Jeśliby zapytać the Kop o wybór, byłby jednogłośny.

Na chwilę obecną na terenie, gdzie swego czasu teraźniejszy kapitan Newcastle terroryzował obrońców, narodziła się nowa gwiazda, która jest w stanie świecić nawet jaśniej, niż Owen kilka lat temu.

To był dla Torresa 13 gol w ostatnich 12 meczach, które zaczynał w pierwszej jedenastce, a przecież pozostawało jeszcze 45 minut gry. Jednak wychowanek Atletico nie dba jedynie o swoje konto bramkowe.

Na początku drugiej połowy to on asystował przy golu kapitana. Najpierw otrzymał piłkę na linii środkowej boiska, po czym podaniem w tempo obsłużył dobrze wychodzącego na pozycję Gerrarda.

W sytuacji sam na sam kapitan LFC zachował zimną krew, z idealnym wyczuciem podcinając piłkę, która przeleciała tuż nad bramkarzem.

W tym momencie jedyne pytanie brzmiało, ile bramek straci jeszcze Newcastle. Lucas próbował wpisać się do protokołu w jego najchlubniejszej rubryce strzałem z dwudziestu pięciu metrów, po czym Gerrard i Torres znów przeprowadzili dwójkową akcję i Harper musiał się naprawdę napocić.

Kuyt, Benayoun i Riise byli blisko w ostatnich dziesięciu minutach, ale trzy bramki, przynajmniej na dzisiaj, pozostały dorobkiem strzeleckim Liverpoolu.

Kibice przyjezdnych mieli jedną okazję do uśmiechu. W 70. minucie Obafemi Martins przyjął piłkę na klatkę piersiową, po czym w niewiarygodny sposób uderzył z czterdziestu metrów, jednak piłka trafiła w poprzeczkę. Nie ucieszyło to jednak Keegana, a co więcej przysporzyło mi jedynie powodów do frustracji.

Sędzia: Peter Walton
Frekwencja: 44 031