WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1055
Liverpool
LIV
Premier League
13.04.2008 14:30
3:1
Blackburn Rovers
BLA

Bramki

Gerrard 60'

Torres 82'

Woronin 90'

Santa Cruz 90'

Składy

Liverpool

Reina, Aurelio, Carragher, Skrtel, Arbeloa, Babel, Alonso, Leiva, Kuyt, Gerrard, Torres
Hyypia, Riise, Benayoun, Voronin, Itandje

Blackburn Rovers

Friedel, Warnock, Nelsen, Samba, Emerton, Pedersen, Reid, Vogel, Bentley, Roberts, Santa Cruz
Brown, McCarthy, Dunn, Ooijer, Mokoena

Opis

<5>Powrót do ligowej rutyny

Liverpool, po zwycięstwie 3-1 nad Blackburn, powiększył swoją przewagę nad Evertonem, w walce o czwarte miejsce, do pięciu punktów. Bramki strzelane w drugiej połowie przez Stevena Gerrarda, Fernando Torresa i Andrija Woronina zapewniły komplet punktów zanim Roque Santa Cruz zdobył honorowe trafienie dla gości.

El Nino ma już na swoim koncie 30 bramek w tym sezonie, a poprzez swój dzisiejszy gol zapisał się w historii Liverpoolu jako pierwszy zawodnik, który trafiał do siatki rywala w siedmiu meczach z rzędu na Anfield.

W tygodniu wypełnionym poza boiskowym zamieszaniem Liverpool odniósł kolejne zwycięstwo, które fani na The Kop mogli w pełni świętować.

Rafa Benitez ponaglił w tym tygodniu swoich zawodników, aby czwarte miejsce zapewnili sobie jak najszybciej. Wtedy i tylko wtedy będą mogli skupić się na osiągnięciu trzeciego finały Ligi Mistrzów w przeciągu czterech lat.

Nie było więc niespodzianki widząc duże kalibry w postaci Torresa czy Gerrarda stawiające czoło ekipie Marka Hughesa i jednocześnie ucinające spekulacje, jakoby Benitez miał spartolić mecz po spotkaniu z Arsenalem.

Zanim jednak rozbrzmiał pierwszy gwizdek, Anfield uczciło pamięć 96 kibiców, którzy 19 lat temu, we wtorek, zginęli na Hillsborough. Przypominały o tym flagi, czarne opaski i minuta ciszy. Minęło, ale nie zostanie zapomniane.

Pierwszą okazje stworzyli goście. Jason Roberts niczym duch przedostał się za plecy naszych obrońców. Na nieszczęście dla niego i fanów Rovers, chorągiewka sędziego liniowego była już w górze.

Później na drugim końcu boiska piłka po strzale Torresa głową minimalnie mineła słupek bramki. Było to na dziewięć minut przed tym, jak Fabio Aurelio posłał z woleja piłkę w trybuny po akcji znakomitego dziś Dirka Kuyta.

Sędzia Alan Wiley podjął później decyzję o nie przyznaniu gospodarzom rzutu karnego w sytuacji, gdy wydawało się, że Brad Friedel zahaczył w polu karnym Stevena Gerrarda. Anfield tego nie lubi, ale powtórki wykazały, że sędzia raczej się nie pomylił.

Od tego momentu był prawdziwy Liverpool. W 17 minucie Friedel został przetestowany przez Dirka Kuyta.

W międzyczasie Gerrard, który stwierdził, że jego występ sprzed pięciu dni przeciwko Arsenalowi był jednym z jego najgorszych w czerwonej koszulce, był wszędzie.

W 21 minucie Steven został przewrócony w polu karnym przez ostatniego obrońcę, którym był Christopher Samba. Tym razem złość skierowana w kierunku Wiley’a była uzasadniona.

Później jednak kapitan nie mógł winić nikogo innego jak tylko siebie, kiedy nie trafił w bramkę po znakomitym wycofaniu Kuyta.

Reina nie miał zbyt dużo roboty, ale w 35 minucie popisał się znakomitym refleksem parując strzał Santa Cruza.

Kuyt, którego prasa przed ostatnimi świętami zdążyła ukrzyżować za niewykorzystane sytuacje z pierwszego meczu z Rovers, miał szansę się zrehabilitować, kiedy Gerrard posłał piłke z rzutu wolnego na długi słupek. Holender z pewnością był niezadowolony ze swojego strzału.

Po przerwie piłkarzom zajęło trochę czasu odnalezienie się na boisku, a The Kop musiało czeka dziewięć minut na poważną okazję. Piłka po rzucie rożnym trafiła do Lucasa i gdyby leciała w światło bramki, to nikt by jej nie zatrzymał. Niestety rakieta przeleciała jakieś dwa metru obok bramki.

Benitezowi w końcu znudziło się oglądanie tego bezładnego widowiska i Ryana Babela zastąpił Yossi Benayoun z nadzieją znalezienia sposobu na najbardziej zaciekłych obrońców w Premier League.

A jeśli już mowa o inspiracji. 60 sekund później Izraelczyk przejął piłkę po podaniu Santa Cruza, zostawił obrońcę i podał do znajdującego się w rogu pola karnego Lucasa. Wszystko co musiał zrobić Brazylijczyk to spojrzeć w górę i dostrzec biegnącego po swoją 21 w tym sezonie bramkę Gerrarda.

Ta bramka oznaczała, że Liverpool ma już ich na swoim koncie 58 – więcej niż w jakimkolwiek sezonie za czasów Beniteza.

Kolejny gol mógł przyjść w 74 minucie, gdy po świetnej akcji Gerrarda i Lucasa Xabi Alonso zdecydował się na strzał z około 20 metrów. Hiszpański pomocnik po prostu nie mógł uderzyć niżej i nadal było 1-0.

Blackburn konstruowało stosunkowo mało akcji po drugiej stronie boiska, chociaż David Bentley, człowiek łączony z przejściem na Anfield, dał przebłysk swojego niebanalnego talentu, kiedy po rzucie wolnym piłka dosłownie o centymetr minęła słupek.

Mogło być 1-1, ale wkrótce zrobiło się 2-0. W 82 minucie Gerrard zrobił akcję prawą stroną i dośrodkował piłkę prosto na głowę Torresa. El Nino nie dał żadnych szans dla Friedela i pojawił się napis „game over”.

I znowu nie przyznany rzut karny na pięć minut przed końcem, kiedy Samba po raz kolejny przewrócił Gerrarda, a Anfield znowu nie mogło otrząsnąć się z zaskoczenia, czemu nie usłyszeli gwizdka?

Nie ważne, wprowadzony na boisko Woronin nie potrzebował dużo czasu by powiększyć wynik po strzale z bliskiej odległości. Duża zasługa dla Johna Arne Riise przy tej bramce.

Santa Cruz już w doliczonym czasie zdołał się przebić przez obronę The Reds i ładnym wolejem zdobył bramkę ustalając wynik meczu.

Prośby Rafy o szybką walkę o czwarte miejsce zostały chyba wysłuchane. Liverpool ma 5 punktów przewagi nad lokalnym rywalem, a w przyszły weekend jedzie na Craven Cottage – na zaledwie trzy dni przed półfinałowym pojedynkiem w Lidze Mistrzów z Chelsea.

Everton poza tym musi jeszcze stawić czoła ekipie Granta, a także odwiedzić Emirates, tak więc Liverpool już raczej nie jest zagrożony.

Sędzia: Alan Wiley
Frekwencja: 43 283