WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1081
Valencia
VAL
Champions League
17.09.2002 20:45
2:0
Liverpool
LIV

Składy

Valencia

Canizares; Pellegrino, Vicente, Torres (Mista 70), Carboni; Rufete (Angulo 74), Albelda (De los Santos 84), Baraja, Aimar; Carew, Ayala.

Liverpool

Dudek; Traore, Hyypia, Diao (Cheyrou 45), Carragher; Riise, Hamann, Gerrard, Murphy (Baros 75); Diouf (Owen 45), Heskey.

Opis

Po takim meczu Liverpool musi dziękować UEFA, że format rozgrywek przewiduje następne pięć kolejek. Krytycy powiedzą, że the Reds nie zasługują na szansę, by się zrehabilitować po strasznym występie w Walencji, to jednak Liverpool nadal może wyjść z grupy B.

Spiker tuż przed końcem meczu wyraził swoją nadzieję, że fani Liverpoolu spędzili udany czas na ich stadionie. To było raczej pośmiewisko.

Wkrótce każdy zapomni ten przykry występ, chociaż przeciwnie może lepiej o tym pamiętać. Powinno się to pokazywać, by przedstawić jak nie powinien wyglądać wyjazd do Europy. Aby wyciągnąć jakieś pozytywne wnioski, potrzeba będzie chyba ogromna skala.

Chociaż znajdą się dwie rzeczy, które można napisać. Następny występ nie będzie tak słaby, a Valencia to oczywiście najlepszy zespół w grupie. To brzmi głupio, ale przegrana nie ma tak dużego znaczenia z wyjątkiem zranionej dumy. Wygrana z Basel w następnym tygodniu i wracamy do gry. Teraz wróćmy do rzeczywistości.

Pierwsza połowa to był wstyd i przesądziła o wyniku meczu. Gdyby bramkarz Santiago Canizares nie nosił tak wyraźnego stroju zapomnielibyśmy, że był w ogóle na boisku. Co gorsza Piłkarz Roku w Europie nawet nie zagroził obronie przeciwnika i musiał przypatrywać się temu razem z nami.

Michael Owen urodził się, by grać w takich meczach. Kiedy znajduje się na ławce jedyne wytłumaczenie to odpoczynek. Jednak kiedy jest to już drugi raz z rzędu oznacza, że stracił miejsce. Jest miejsce i czas, by Owen siadał na ławce rezerwowych i Gerard Houllier ma rację dokonując rotacji dla dobra klubu i piłkarza. Wyjazd do Boltonu czy meczu u siebie z West Brom to dobra okazja, ale wyjazd do Walencji? Raczej nie.

Piłkarze w obozie przeciwnika musieli świętować, kiedy zobaczyli składy wyjściowe i brak Michaela Owena.

Może to zbyt proste, ale z najsilniejszym zespołem grają najlepsi piłkarze. Liverpool grał na najtrudniejszym obiekcie w grupie. To była niewiarygodna decyzja i okazał się dużym błędem.

Sytuacja z Owenem wygląda jeszcze dziwniej, kiedy znajdujący się w formie Milan Baros również powrócił na ławkę rezerwowych. El Hadji Diouf jeszcze się nie przystosował do gry w klubie i nie pomogła mu też pewnie gra z takim przeciwnikiem jak Valencia.

Zespół Rafaela Beniteza zdeklasował Liverpool. The Reds byli słabą imitacją tego zespołu, który unicestwił elitę Europy.

Na każdej pozycji coś działało źle. Obrona podatna na ciosy, miała mało wsparcia z pomocy. Prócz tego w ataku również nic się nie działo.

Valencia oczywiście zasługuje na pochwałę za sposób w jaki poradziła sobie ze strategię Liverpoolu prezentując przy tym futbol na jeden kontakt.

Valencia to fantastyczny zespół i jako mistrz Hiszpanii pokazał ile muszą nadrobić angielskie zespoły.

Pierwszą bramkę zdobył Pablo Aimar po wspaniałej akcji całego zespołu. Wyszedł na czystą pozycję i strzelił w prawy róg bramki.

Valencia zwiększyła prowadzenie, kiedy John Carew wyłożył piłkę przed pole karne, a Baraja uderzył z 20 metrów. Salif Diao to z pewnością nie jest środkowy obrońca.

Defensywa Liverpool postrzegana często jako filar sukcesów, została zredukowana do zera. Widać było brak doświadczenia u Djimiego Traore i brak Henchoza w zespole.

Od drugiej połowy, kiedy Owen został wprowadzony na boisku gra the Reds uległa dużej poprawie, chociaż nadal to nie wystarczyło, by zagrozić bramce Canizaresa.