LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 836
Liverpool
LIV
Premiership
21.09.2002 16:00
2:0
West Bromwich Albion
WBA

Składy

Liverpool

Dudek; Riise, Henchoz, Hyypia, Carragher; Murphy, Hamann, Gerrard; Cheyrou (Diao 81); Owen, Baros (Heskey 72).

West Bromwich Albion

Hoult; Ballis (Marshall 81), Moore, Gilchrist, Sigurdsson, Clement; Koumas (Dichio 45), Gregan, Johnson; Dobie (Murphy 32), Roberts.

Opis

Niemoc strzelecka Michaela Owena zbliża się do punktu zwrotnego, chociaż on nigdy nie będzie na to zwracał szczególnej uwagi, tak długo jak Liverpool będzie wygrywał.

Napastnik the Reds nie wykorzystał swojego piątego z siedmiu rzutów karnych i pomimo tego, że decyzja o jedenastce nie była słuszna, czas aby kto inny przejął jego rolę.

Owen oprócz tego nie gra źle. Tworzy sytuacje i znajduje się w odpowiednim miejscu. W pierwszej połowie jego strzał przeszedł minimalnie obok bramki, a potem jego uderzenie trafiło w bramkarza West Brom. Nic nie wskazuje na to, że musimy się o niego martwić.

Na szczęście zmarnowane sytuacje nie okazały się tak kosztowne. Liverpool wywalczył zwycięstwo, które na dobrą sprawę nie było zagrożone od momentu gola Milana Barosa, po dośrodkowaniu Stevena Gerrarda.

Baros jest w niesamowitej formie. W Boltonie z każdą minutą był lepszy i już teraz spisuje się znakomicie na najwyższym poziomie.

West Brom przyjechało bez woli walki. Taktyka była prosta i znajoma piłkarzom the Reds. Obrona i jeszcze raz obrona, a podczas krótkich przerw może coś się stanie w polu karnym Liverpoolu.

Gary Megson poukładał zespół bardzo dobrze i do czasu gola Barosa ich plan spisywał się znakomicie.

Na szczęście piłkarze Liverpoolu pokazali swoją cierpliwość w przeciwieństwie do fanów, którzy obawiali się o wynik już od początku.

Jednak ilość bramek zdobywanych w ostatnich minutach pokazuje, że cierpliwość się opłaca do ostatniego gwizdka sędziego. Nie ma znaczenia kto jest przeciwnikiem, jeśli tylko ma nadzieję na wynik 0-0, drużyna zawsze będzie potrzebować więcej czasu, by zdobyć gola.

Kiedy gościa grali w 10 ich prosta taktyka była jeszcze bardziej oczywista. Oprócz tego, że Liverpool grał w przewadze, czerwona kartka dla bramkarza Russella Houlta nie pomogła zbyt wiele. Jeśli Owen mógłby wybierać, zapewne wolałby żeby bramkarz został na boisku, a wtedy jego niemoc strzelecka mogła być rozwiązana.

Zamiast tego zmarnował rzut karny, a West Brom broniło się jeszcze mocniej. Dzielna postawa zespołu Megsona została wkrótce przełamana.

Drugi mecz z rzędu Bruno Cheyrou zagrał za linią ataku. Kiedy maszyna pracowała, Liverpool atakował ze wszystkich stron. Tylko można się domyślać ile siły potrzeba, by przebić się przez cały zespół na własnej połowie.

W przerwie meczu było oczywiste, że brakuje skrzydeł, a wszystkie akcje idą przez środek pola. Przypisują nieco zasługi trenerowi, Gerrard po przerwie grał na prawej flance i natychmiast zaczął stwarzać zagrożenie. To właśnie dośrodkowanie w 52 minucie Gerrarda doprowadziło do pierwszej bramki.

Pomimo tego, że Jerzy Dudek był bezrobotny w meczu, podobnie jak w meczu z Newcastle i Birmingham, istniały pewne obawy wraz z upływem czasu.

Tym razem obrona wytrzymała do końca meczu. Stephane Henchoz powrócił w solidnym stylu, a Sami Hyypia zagrał na swoim prawdziwym poziomie.

Tradycyjna bramka w ostatnich minutach padła i tym razem, ale po dobrej stronie. The Reds utrzymywali się przy piłce, a kiedy przyspieszyli, Owen wyłożył piłkę do Riise, który zamienił ją na bramkę. To była jego trzecia bramka w sezonie.

Liverpool zanotował właśnie najlepszy start sezonu w Premiership. Jest na drugim miejscu, nie przegrał jeszcze żadnego meczu, strzela bramki i właściwie zawiódł tylko w Europie.