EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1293
Liverpool
LIV
Champions League
02.10.2002 20:45
5:0
Spartak Moskwa
SPM

Opis

To Lieverpool był mocnym faworytem przed tym meczem i tak rzeczywiście było. Spartak Moskwa okazał się słabym przeciwnikiem. Tak samo jak Manchester City kilka dni temu, tym raz Rosjanie przekonali się, że Liverpool to zaciekle atakujący zespół.

The Reds zdobyli pięć bramek, a my byliśmy świadkami typowej formuły obecnego sezonu. Każdy klub, który przyjeżdża na Anfield ma szczęście, że nie stracił co najmniej tylu goli. Tak samo było z Newcastle, Birmingham i Basle. Jedyny wyjątek to bramki, które wpadały i wynik, na który Liverpool w pełni zasłużył.

W porządku Spartak nie był dobrą drużyną, ale grają w tych rozgrywkach bo byli najlepsi w swoim kraju. Osiągając taki wynik w Europie nie można tego nie docenić.

Odmładzając stopniowo zespół przez ostatnie kilka lat, the Reds mieli problemy z formą. Styl gry bazował na silnej defensywie i geniuszu Michaela Owena, który zdobywał zwycięskie bramki podczas gdy reszta miała to utrzymać.

Houllier przed meczem przyznał, że musiał zmienić system w tym sezonie i wygląda to znakomicie. W przeciwnym razie drużyna nie miałaby pewności siebie ani doświadczenia na tym poziomie, by grać tak jak teraz.

Po udany pokazie Owena, tym razem Emile Heskey przypomniał o sobie i wskazał na bogactwo jakim dysponuje Houllier w ataku.

Heskey zagrał bardzo dobrze w swojej roli pomocnika, ale jako nominalny napastnik daje trenerowi pewien dylemat przy dobrze składu.

Szybkość, siła, skuteczności i praca. Kiedy Heskey gra w ten sposób niczego mu nie brakuje. Zdobył pierwszego gola już na początku po długim podaniu Johna Arne Riise. Drugą bramkę może zawdzięczać współpracy z Owenem, który mimo że nie strzelił gola w meczu, nadal prezentował się znakomicie. Zatrzymał go słupek i wspaniała interwencja bramkarza.

Ale nie tylko ta dwójka grała znakomicie, gdyż każdy piłkarz Liverpoolu może sobie przypisać to zwycięstwo.

Steven Gerrard i Danny Murphy dyktowali tempo meczu i obaj mogą czuć się pokrzywdzeni za to, że nie otrzymali tytułu gracza meczu.

Obrońcy również zagrali jak trzeba. Spartak atakował więcej niż Basle, dlatego Stephane Henchoz musiał kilka razy zapobiec akcjom przeciwnika. Od kiedy wrócił Jamie Carragher defensywa ponownie wygląda solidnie. Jeden stracony gol w czterech meczach to nie przypadek.

Bramki strzelała każda formacja. Obrońca, dwóch pomocnik i napastników znaleźli się na liście strzelców.

Nawet nowi zawodnicy zdobyli swoje pierwsze bramki. Bruno Cheyrou miał jak do tej pory najlepszy mecz w barwach Liverpoolu i wykorzystał swoją sytuację z zimną krwią.

Trzecią bramkę zdobył Sami Hyypia strzałem głową w swoim stylu. Tutaj ponownie asystował Danny Murphy. Mecz trwał dopiero 27 minut, a the Reds prowadzili już 3-0.

Na czwartą bramkę musieliśmy poczekać, bo aż do 81 minuty. Tym razem Salif Diao zdobył bramkę po strzale głową z bliskiej odległości.

Heskey dołożył piątego gola, po podaniu Owena i miał prawo domagać się rzutu karnego po faulu, ale sędzia zadecydował inaczej.

Nie po raz pierwszy w tym sezonie było przyjemnie oglądać grę the Reds. Ponownie w grupie B wszystko jest możliwe, chociaż the Reds mają o wiele trudniejsze zadanie jeśli chcą awansować.

Prawdopodobnie mecz o wszystko odbędzie się w Szwajcarii w ostatniej kolejce. Z taką grą Liverpool nie musi się obawiać.

Liverpool: Dudek; Carragher, Henchoz (Traore 66), Hyypia, Riise; Gerrard (Diao 75), Hamann, Murphy; Cheyrou (Diouf 81); Heskey, Owen.

Spartak Moskwa: Cherchesov; Kovtun (Abramidze 58), Kebe, Beschastnykh, Kudryashov (Da Silva 49), Danishevskiy, Pavlenko, Mitreski, Moises, Khlestov (Bezrodny 25).