FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 0
Everton
EVE
Premier League
27.09.2008 13:45
0:2
Liverpool
LIV

Bramki

Torres 59'

Torres 62'

Składy

Everton

Howard, Lescott, Yobo, Jagielka, Hibbert, Osman (kapitan), Neville, Fellaini, Arteta, Cahill, Yakubu.
Rezerwowi - Vaughan, Valente, Saha, Baines, Rodwell, Nash, Castillo

Liverpool

Reina, Dossena, Carragher, Skrtel, Arbeloa, Riera, Gerrard (kapitan), Alonso, Kuyt, Torres, Keane.
Rezerwowi - Hyypia, Aurelio, Babel, Leiva, Cavalieri, Agger, Pennant

Opis

Derbowe zwycięstwo - Torres katem Evertonu!

Fernando Torres strzelając dwie bramki pchnął Liverpool na szczyt tabeli po gorącym, dwieście ósmym w historii, derby Merseyside na Goodison Park.

Hiszpański snajper odprawił the Toffees z kwitkiem strzelając im dwie bramki w przeciągu czterech minut drugiej połowy rozstrzygając losy trzech punktów i zapewniając kolejne zwycięstwo drużynie Rafaela Beniteza, wyrównując wyniki najlepszego startu w ostatnich latach, w sezonie 96/97, gdy wówczas, podobnie jak teraz, po pierwszych sześciu meczach drużyna miała dorobek 14. punktów.

Oznacza to, że Liverpool wysunął się o dwa punkty przed Arsenal, chociaż zarówno Kanonierzy, jak i the Blues mają szansę odrobić straty jeśli wygrają swoje mecze, odpowiednio z Hull City i Stoke City.

Jednak nieszczęśliwa passa meczów w Barclays Premier League bez strzelonej bramki w pierwszej połowie została przedłużona do ośmiu.

Nie można jednak powiedzieć, że był to czysty przypadek, gdyż obie strony walczyły do upadłego, by móc przebić się pod bramkę oponenta.

Kibice z Goodison mieli dużą nadzieję na zobaczenie podopiecznych Davida Moyesa schodzących z podniesionym czołem po meczu z Liverpoolem, szczególnie, że Everton nie wygrał jeszcze żadnego spośród meczów na Goodison w tym sezonie.

Oni również mieli okazję na fantastyczny start, lecz Tim Cahill w jedynie sobie wiadomy sposób spudłował w łatwej sytuacji z 6 metrów po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mikela Artety z 14. minuty.

Szansą i zwiastunem dobrej postawy the Reds było posiadanie piłki, w którym podopieczny Rafaela Beniteza brylowali. Piłka była mądrze rozgrywana i już na początku Fernando Torres miał okazję na pierwszego gola, po wspaniałym dośrodkowaniu Alerta Riery z lewej strony, jednak strzał z bliskiej odległości został zablokowany przez Josepha Yobo.

Jednak dogodniejsze sytuacje stwarzali sobie piłkarze Evertonu, a the Reds - a w szczególności Pepe Reina - mieli okazję odetchnąć z ulgą po 28. minucie.

Hiszpański obrońca nie miał nic do powiedzenia przy dośrodkowaniu z prawej strony, a obecny tuż obok Marouane Fellaini miał niesamowitą okazję na świętowanie swojego derbowego debiutu bramką.

Belgijski pomocnik zrobił wszystko jak należy, strzelając trudną do obrony niską piłkę, lecz na drodze do bramki stanął mu Jamie Carragher - jedynie wicekapitanowi zawdzęczamy czyste konto w tej sytuacji, choć sędzia Mike Riley szczodrze obdarzył w tej sytuacji Liverpool - rzutem wolnym.

Pozostały czas pierwszej połowy obfitował w rozmaite sytuacje, z których żadna nie została na bramkę. Jedną z ładniejszych sytuacji miał Xabi Alonso, strzelając z 20 metrów lewą nogą w trybuny.

Emocje przeszywały boisko na wskroś i wszyscy czuli, że jeszcze coś się wydarzy w tych dwieście ósmych derby Merseyside.

Czas mijał i mijał, a na boisku wciąż rosła przewaga Liverpoolu i można było odnieść wrażenie, że zaprocentuje to w ciągu najbliższych chwil. Dech przy Gwaldys Street niemal zamarł w 52. minucie, gdy Steven Gerrard prawie zdobył swojego setnego gola w czerwonym trykocie - piłka po strzale z 20 metrów minęła bramkę Tima Howarda o centymetry.

Mecz ten był derbowym debiutem dla Alvaro Arbeloy, Andrea Dosseny, Alberta Riery oraz Robbiego Keane'a - ostatnia dwójka miała okazję naprawdę pokazać się z dobrej strony, szczególnie przy sytuacji, po której padła pierwsza bramka.

Riera wykazał się dobrą techniką, tworząc sobie przestrzeń na lewej stronie, a gdy podał piłkę do Keane'a, Irlandczyk bez problemu odnalazł w polu karnym Fernando Torresa, który dopisał kolejnego gola do swojego konta w tym sezonie.

Popołudnie zapowiadało się dość niesympatycznie dla El Nino po tym, jak dostał żółtą kartę po dyskusjach z sędzią zaledwie pięć minut po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę, lecz Fernando przełamał się, zdobywając pierwszą od inauguracji bramkę w tym sezonie.

Raz jeszcze wspaniała sytuacja Keane'a - piłka podana do Dirka Kuyta i, choć ten stracił piłkę po wślizgu obrońcy Evertonu, znalazła się chwilę później w siatce bramki the Toffees - strzelcem po raz kolejny został nasz numer 9.

W tym momencie przypomina się nam historia koszulki z numerem 9. i legendarny Ian Rush, któremu w meczu derbowym na Goodison udało się strzelić cztery bramki (w listopadzie 1973).

Torres miał okazję, by przypomnieć ten rekord, lecz jego sytuacja z 65. minuty i strzał z niemożliwego kąta została przez sędziego zinterpretowana jako przyjęcie ręką.

Furia gospodarzy osiągnęła w tym momencie zenit i nikogo nie zdziwiło, gdy Cahill ujrzał czerwoną kartkę po faulu na Xabim Alonso. Gra skończona.

Sytuacje układały się pomyślnie dla El Nino - lecz zawsze coś stawało na drodze do kolejnej bramki.

Kibice Liverpoolu oczywiście nie mieli powodów do narzekać po tym udanym występie i show Fernando Torresa, szczególnie, że dzisiejszy mecz przedłużył passę zwycięstw na Goodison do 7 spośród ostatnich 9 meczów.

Sędzia: Mike Riley
Frekwencja: 39 574