WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1026
Arsenal
ARS
Premier League
21.12.2008 17:00
1:1
Liverpool
LIV

Bramki

Van Persie 24'

Keane 42'

Składy

Arsenal

Almunia, Clichy, Gallas, Djourou, Sagna, Nasri, Fabregas (C), Denilson, Song, van Persie, Adebayor.
Ławka - Eboue, Wilshere, Silvestre, Ramsey, Vela, Diaby, Fabiański

Liverpool

Reina, Insua, Carragher, Agger, Arbeloa, Riera, Alonso, Leiva, Kuyt, Gerrard (C), Keane.
Ławka - Hyypia, El Zhar, Babel, Ngog, Cavalieri, Plessis, Benayoun

Opis

Koniec meczu przynosi dwupunktową przewagę nad Chelsea w tabeli Premier League - przynajmniej do jutra.

Fantastyczna bramka Robbiego Keane'a pozwala Liverpoolowi zremisować 1-1 na Emirates pod nieobecność powracającego do formy Rafaela Beniteza.

Piękny półwolej Irlandczyka pozwolił wyrównać wynik, po strzale Robina van Persi'ego i do szatni obydwa zespoły schodziły z jedną bramką na koncie. W drugiej połowie the Gunners grali w '10' przez pół godziny, bowiem dwie żółte kartki zarobił Emmanuel Adebayor.

Oznacza to, że Liverpool spędzi święta na szczycie tabeli po raz pierwszy od 1996 roku, o ile Chelsea nie wygra jutro na Goodison Park.

Większość przedmeczowych spekulacji skupiała się na największym nieobecnym w zespole Liverpoolu. Benitez został w Merseyside, by kontynuować swój powrót do zdrowia po ostatniej operacji usunięcia kamieni nerkowych, a Javier Mascherano nie mógł się zaprezentować z powodu grypy. Andrea Dossena, Fabio Aurelio, Philipp Degen i - co było największym osłabieniem - Fernando Torres dopełniają listę niedysponowanych.

Z tego powodu Sammy Lee desygnował do gry skład, w którym znalazło się miejsce dla Lucasa i 19-letniego obrońcy Emiliano Insui, oraz Robbiego Keane'a.

Arsenal pierwszy raz postraszył nas w ósmej minucie, gdy Bacary Sagna dośrodkowywał na dłuższy słupek, a jak spod ziemi wyrósł Emmanuel Adebayor i wydawało się, że pokonał Pepe Reinę. Lecz, gdy piłka zmierzała w kierunku bramki, chorągiewka sędziego liniowego powędrowała w górę. Powtórki telewizyjne pokazały wyraźne zagranie ręką - przypomnijcie sobie Maradonę i Petera Shiltona, gdzieś w 86 r.

Sagna i Adebayor ponownie wspólnie zagrozili bramce Reiny - dośrodkowanie i sprytne zbicie piłki głową reprezentanta Togo źle skończyłyby się dla the Reds, na szczęście - na posterunku stał Hiszpan.

Na przeciwnym krańcu boiska Keane, wygwizdywany przez kibiców Arsenalu z powodu powiązań z Tottenhamem, wspaniale urwał się obronie Gunners i wystawił piłkę na wolne pole do Gerrarda, którego silny strzał powędrował niestety zbyt blisko Manuela Almunii.

Mimo tego, Arsenal wciąż stwarzał sobie kolejne sytuacje, spychając the Reds do obrony, a ich gra opłaciła się w 24. minucie, gdy Samir Nasri długim podaniem odnalazł van Persi'ego, Holender przyjęciem zwiódł Carraghera i strzelił z krańca pola bramkowego obok bezradnego Pepe Reiny.

Liverpool miał teraz możliwość przypomniania o swojej reputacji najlepiej powracającego zespołu na wyspach i zagwarantować sobie miejsce nr 1 na święta, przypominając inny mecz przeciw zespołowi z 'Wielkiej Czwórki', Manchesterowi United, który podobnie się zaczął, a udało się wygrać.

Realizator raz po raz pokazywał trenera bramkarzy, Xavi'ego Valero, który nie rozstawał się z telefonem komórkowym. Bez wątpienia wysłuchiwał instrukcji od Bossa oglądającego mecz z domu.

Jeśli zarządzenia Beniteza brzmiały "niech kopną piłkę do Keane'a, i niech on się martwi", zawodnicy wypełnili ten plan wyśmienicie.

Na zegarze widniała 43. minuta spotkania, a Daniel Agger posłał długie, 50-metrowe, podanie, wykorzystując złe ustawienie Gallasa i Djouru. Keane wyszedł do tej piłki idealnie i Irlandczyk uderzył nie do obrony chwilę przed gwizdkiem kończącym połowę. Głosy kibiców Arsenalu zamarły, podobnie jak głosy krytyków Irlandczyka i jego poczynań w Liverpoolu.

Minutę później Gerrard miał okazję wyprowadzić zespół na prowadzenie po wspaniałej centrze Dirka Kuyta, a jeszcze moment później Holender sam uderzał na bramkę Almunii, jednak musiał uznać wyższość Hiszpana po tym, jak ten wyciągnął się jak tylko mógł, by sparować piłkę na rzut rożny.

Informacja o tym, że Abou Diaby zastąpi kontuzjowanego Cesca Fabregasa była dla gości jak wiatr w żagle, i druga połowa rozpoczęła się pod wyraźne dyktando the Reds.

Dwie minuty po gwizdku, Lucas miał okazję strzelić bramkę, lecz Almunia świetnie wybronił strzał i Brazylijczyk musiał obejść się smakiem. Chwilę później Emiliano Insua dośrodkowywał z lewego skrzydła szukając Robbiego Keane'a. Po raz kolejny o sobie musiał przypomnieć Almunia, w dramatyczny sposób przecinając to dośrodkowanie.

Liverpool pokazywał pazur, a Arsenal doznał kolejnego ciosu, gdy sędzia Webb gwizdnął w 62. minucie. Powtórki potwierdziły słuszność jego decyzji - Emmanuel Adebayor w walce o piłkę uderzył Arbeloę w twarz i został ukarany drugą żółtą kartką.

Rozpoczął się okres, w którym więcej było kartek, niż ataków na bramkę po obu stronach.

Potężny strzał Daniela Aggera minął spojenie słupka z poprzeczką dosłownie o centymetry, a uderzenie głową Nabila El Zhara po centrze Insui spowodowało, iż serca kibiców Arsenalu podeszły do gardeł.

Niestety, to nie był dzień na odczarowanie Emirates, lecz punkt zdobyty na tak trudnym terenie może okazać się bardzo istotny pod koniec sezonu.

Sędzia: Howard Webb
Frekwencja: 60 094