Stracone szanse Liverpoolu - Cahill odbiera wszystko

Liverpool nie wykorzystał ogromnej szansy, by wskoczyć na fotel lidera Premier League i zremisował z Evertonem. Czerwoni prowadzili po ładnym golu Gerrarda, ale marzenia fanów The Reds zaprzepaścił Cahill.

Mecz z mocnego uderzenia rozpoczął Everton, kiedy w 35 sekundzie po strzale Anichebe, Reina sparował piłkę na rzut rożny.

W 12 minucie pierwszą dobrą sytuację miał Liverpool. Po rzucie wolnym Gerrarda do piłki w polu karnym dopadł Kuyt, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez obrońcę.

Liverpool próbował przejmować inicjatywę, ale Joleon Lescott , Leighton Baines i Tony Hibbert radzili sobie bardzo dobrze w obronie Toffików.

Dogodną okazję w tej odsłonie mieli jeszcze goście. Po dośrodkowaniu z prawej strony główkował Cahill, ale na posterunku był hiszpański bramkarz Czerwonych.

Gospodarze mieli fantastyczną okazję za sprawą Torresa. Po długiej piłce El Nino uciekł z piłką obrońcą, umiejętnie się zastawił i będąc przed samym Howardem nie potrafił umieścić piłki w siatce.

Była to zdecydowanie najlepsza okazja bramkowa w pierwszej połowie.

Druga połowa przywitała piłkarzy na Anfield opadami śniegu.

W jednej z akcji Anichebe ograł dwóch piłkarzy Liverpoolu i będąc w polu karnym przy Skrtelu upadł na murawę, ale arbiter pozostał niewzruszony.

Kilka minut później swoim znakiem firmowym błysnął Gerrard.

Anglik huknął z dobrych 25 metrów, piłka kilka razy odbiła się od trawy przed Howardem i wpadła do siatki.

Gracze Liverpoolu stanęli od tego momentu. Benitez zdjął w dodatku Keane'a i Torresa kompletnie osłabiając siłę ognia.

Everton nie zamierzał rezygnować z remisu i dopiął swego.

Yossi Benayoun niepotrzebnie sfaulował Stevena Pienaara w okolicach pola karnego.

Do piłki podszedł Arteta, który dośrodkował na głowę Cahilla i piłka znalazła się w siatce Reiny.

Konsternacja na trybunach. Parę minut później arbiter kończy spotkanie, o którym gracze Liverpoolu będą chcieli prędko zapomnieć.