Gol strzelony przez byłego napastnika ManU Diego Forlana oznacza, że Liverpool chcąc osiągnąć finał Ligi Europy musi odrobić straty z pierwszego spotkania w rewanżowym meczu na Anfield Road.

The Reds wcale przed rewanżem nie są bez szans – jeżeli tylko podtrzymają swą znakomitą formę w meczach u siebie, jest wielce prawdopodobne, że uda im się wyeliminować madryckie Atletico z walki o tryumf w Lidze Europy.

Przydomek Hiszpanów - Los Colchoneros - w wolnym tłumaczeniu brzmi „Twórcy Materaców” - jakiż zbieg okoliczności, biorąc pod uwagę fakt, że ich czwartkowi przeciwnicy przez 72 godziny nie widzieli łóżka na oczy.

Przed meczem Rafa Benitez zapewniał, że ewentualną porażkę w żaden sposób nie można tłumaczyć niecodzienną wyprawą z Runcon do Madrytu [za sprawą erupcji wulkanu Eyjafjallajoekull pył wulkaniczny spowodował paraliż połączeń lotniczych w Europie, przez co większą cześć drogi do stolicy Hiszpanii The Reds musieli pokonać drogą lądową – przyp. Red.], niemniej jednak ciężko jest uwierzyć, że fakt ten nie miał wpływu na formę Anglików, podobnie jak na piłkarzy z Olympique Lyon czy Barcelony.

Spotkanie na Vicente Calderon, tak jak przewidywał Benitez obie drużyny zaczęły ostrożnie, nim Jose Manuel Jurado posłał piłkę w pole karne, gdzie Urugwajczyk Forlan szczęśliwie zdobył swoją 20. bramkę w obecnym sezonie; Jamie Carragher mimo rozpaczliwego wysiłku nie zdołał wybić futbolówki zmierzającej do bramki Liverpoolu.

Nie licząc przedsezonowych sparingów, Liverpool nie wygrał meczu kiedy przywdziewał swe czarne wyjazdowe trykoty na ten sezon, teraz zaś musiał podołać nie lada wyzwaniu – wygrać tam, gdzie nigdy żadnej angielskiej drużynie nie udało się odnieść zwycięstwa.

Mimo to w chwilę później goście mieli świetną okazję na wyrównanie wyniku, lecz po dośrodkowaniu Glena Johnsona na dłuższy słupek kapitan reprezentacji Izraela, Yossi Benayoun nie zdołał właściwie uderzyć głową i jego strzał minął cel.

Bohaterem kolejnej akcji był również Benayoun – po ładnym dograniu na wolne pole Dirka Kuyta udało mu się umieścić piłkę w siatce, lecz sędzia niesłusznie odgwizdał pozycję spaloną.

Następnie Lucas posłał piłkę idealnie w tempo do wbiegającego na pełnym biegu Gerrarda, jednak kapitan będąc na czystej pozycji trafił tylko w boczną siatkę.

Po drugiej stronie boiska Atletico powinno było podwyższyć prowadzenie krótko po wznowieniu gry w drugiej połowie; przed wyśmienitą okazją stanął Tomas Ujfalusi, lecz i jego strzał z ostrego kąta zaliczył boczną siatkę.

W osiem minut po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania Diego Forlan znalazł się w świetnej sytuacji, kiedy to nie dał się złapać na pułapkę ofsajdową zastawioną przez defensywę Liverpoolu. Mimo to zamiast opanować piłkę, wolał ją strącić w kierunku Reiny.

Simao Sabrosa natomiast zmusił wspomnianego Reinę do pokazania całego swego kunsztu, uderzając wolejem piłkę po dośrodkowaniu Ujfalusiego. Pepe instynktownie sparował piłkę na rzut rożny.

Benitez spędził sporą część podróży do Madrytu grając w karty, tak więc w 64. minucie doszło do wymiany – N'Goga zastąpił Ryan Babel.

Mimo tego to Atletico było stroną przeważającą – potężne uderzenie Ujfalusiego z trudem przed siebie sparował Reina i tylko ofiarna interwencja Carraghera uratowała Liverpool przed stratą bramki.

Sotirios Kyrgiakos w 83. minucie został upomniany żółtym kartonikiem za domaganie się rzutu karnego, krótko przed tym jak Nabil El Zhar pojawił się w miejsce Benayouna.

Gerrard nieomal uratował dzień wrzucając piłkę w pole karne, ale Johnson został zablokowany przez obrońcę Atletico.

Jako że Liverpool do końca spotkania nie znalazł gola wyrównującego, gospodarze z Vicente Calderon odnieśli dopiero swoje drugie zwycięstwo w europejskich rozgrywkach w tym sezonie.