LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 787
Liverpool
LIV
Premier League
16.01.2011 15:05
2:2
Everton
EVE

Bramki

Meireles 29

Distin 46

Beckford 52

Kuyt (kar.) 68

Składy

Liverpool

Reina - Kelly, Skrtel, Agger (Kyrgiakos 46), Johnson - Lucas, Spearing - Kuyt, Meireles (Shelvey 80), Maxi - Torres
Gulacsi, Cole, Aurelio, Pacheco, Babel

Everton

Howard - Neville, Heitinga, Distin, Baines - Coleman, Arteta, Fellaini, Osman (Rodwell 77) - Beckford (Vaughan 73), Anichebe (Bilyaletdinov 81)
Mucha, Hibbert, Magaye Gueye, Baxter

Opis

W niedzielę zawodnicy Liverpoolu z Kennym Dalglishem na czele przeszli prawie pomyślnie kolejny test. Zremisowali na Anfield derby z Evertonem. Zarówna gra, jak i postawa naszych piłkarzy uległa znacznej poprawie, a dobry wpływ nowego trenera na graczy był zauważalny i tchnął nadzieję w serca większości kibiców.

Pierwsza połowa należała zdecydowanie do gospodarzy. Zaraz po wyjściu na boisko Fernando Torres strzelał na bramkę Howarda. Hiszpan miło nas zaskoczył podczas niedzielnego meczu. Grał z zacięciem, do którego przyzwyczaił nas w pierwszym swoim sezonie na Anfield. El Nino próbował swoich sił w 11 minucie, kiedy otrzymał podanie od Glena Johnson, uderzył zbyt wysoko. Chwilę później w pięknym stylu minął obrońcę Evertonu i znów oddawał strzał na bramkę, piłka trafiła w słupek. Co najmniej przeciętny w tym meczu Dirk Kuyt chciał wykończyć akcję, niestety jego strzał okazał się niecelny.

W 22 minucie po rożnym wykonywanym przez Meirelesa mieliśmy kolejną szansę. Zmarnował ją Daniel Agger. Na bramkę nie czekaliśmy jednak długo. W 28 minucie swojego pierwszego gola dla Liverpoolu strzelił właśnie Portugalczyk, Raul Meireles. Do podwyższenia wyniku przyczynił się z pewnością Glen Johnson, który dośrodkowywał w pole karne. Piłkę do bramki próbował skierować Dirk Kuyt, ta trafiła wreszcie do Meirelesa. Pięknym strzałem pokonał on bramkarza Evertonu.

Koniec pierwszej połowy obfitował w okazje dla Liverpoolu. Meireles miał szansę dołożyć drugie trafienie do swojego skromnego na razie dorobku. Od sytuacji, w których Torres mógł strzelić gola, aż kręciło się w głowie. Hiszpan pod wpływem Dalglisha zaczyna wracać do świetnej dyspozycji, chyba możemy znów spodziewać się w przyszłości wielu bramek autorstwa tego piłkarza.

Druga część spotkania zaczęła się dla Liverpoolu niezbyt dobrze. Do wyrównania doprowadził Distin, po wykonywanym przez Artetę rzucie rożnym. Chwilę później sytuacja Liverpoolu była już naprawdę kiepska. Everton prowadził po golu Beckforda.

Gra Czerwonych zmieniła się diametralnie. Przegrywamy i marniejemy w oczach. Kibice przyzwyczaili się już do braku werwy w naszych piłkarzach w sytuacjach kryzysowych. Najwidoczniej, presja nie działa na nich motywująco. Swych sił próbował jeszcze Maxi Rodriguez czy Meireles, jednak nie udało im się bezpośrednio wpłynąć na bieg tego spotkania.

Dopiero karny podyktowany przez arbitra za faul Howarda na Maxim doprowadził do zmiany wyniku. Remis w derbach na Anfield, trochę więcej wiary w naszych piłkarzach i zmiany w składzie. Na boisku pojawił się Shelvey, który zmienił strzelca bramki, Raula Meirelesa. Osman zastąpił Rodwella, Vaughan Beckforda, zaś Bilaletdinow Anichebe.

Po 70. minucie kilka razy strzelał Fernando Torres. Także Maxi doszedł do piłki po świetnym wyprowadzeniu akcji przez zawodników Liverpoolu, niestety znalazł się na spalonym. Strzał Glena Johnsona obronił Howard, rożnego wykonywanego przez Jonjo nie udało się nam wykorzystać. Dla Evertonu próbował strzelać Coleman.

Phil Dowd doliczył 4 minuty do regulaminowego czasu gry. Nie udało nam się ich wykorzystać. Liverpool zremisował u siebie z Evertonem. Gdyby nie rzut karny mogliśmy nawet przegrać. Wynik zdecydowanie nie odzwierciedla przebiegu spotkania i postawy graczy Liverpoolu. Gospodarze całkowicie zdominowali pierwszą połowę, mieli mnóstwo okazji, wyprowadzali świetne akcje. Chwila nieuwagi przesądziła o stracie dwóch punktów.

Wynik spotkania może nie napawa wielkim optymizmem, jednak kto widział grę Liverpoolu, ten może bez wahania stwierdzić, że postęp jest widoczny, a wpływ Kenny'ego Dalglisha naprawdę niesamowity. W szczególności wpływ na Fernando Torresa, który od dawna nie zachwycał swą postawą na boisku. Bez wątpienia mogę pokusić się o stwierdzenie, że sobotni mecz z Wolverhampton ciężko będzie przegrać...

Sędzia: Phil Dowd
Frekwencja: 44 795

Linki

1-0 Meireles
1-1 Distin
1-2 Beckford
2-2 Kuyt
Skrót
Meireles vs Everton
YNWA przed meczem