LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1024
Burnley
BUR
Premier League
26.12.2014 16:00
0:1
Liverpool
LIV

Bramki

0:1 '62 Sterling

Składy

Burnley

Heaton - Trippier, Keane, Shackell, Mee ('90 Jutkiewicz) - Marney, Jones ('83 Wallace), Arfield, Boyd, Barnes ('80 Vokes), Ings

Liverpool

Jones ('15 Mignolet) - Toure ('46 Can), Skrtel, Sakho - Henderson, Marković - Lucas, Gerrard - Coutinho ('73 Lambert), Lallana, Sterling

Opis

Beniaminek z Burnley nie uszczknął choćby jednego punktu ekipie Brendana Rodgersa i po zaciętym boju gospodarze ulegli przyjezdnym 0:1. Ponownie ojcem opatrznościowym zwycięstwa okazał się młodziutki Raheem Sterling.

Liverpoolczycy po raz kolejny zostali wystawieni na ciężką próbę, jednak summa summarum udało się, w najskromniejszym wymiarze bramkowym dowieźć wygraną do ostatniego gwizdka arbitra.

Szkoleniowiec the Reds znów wystawił swych podopiecznych do walki w formacji 3-2-2-3, bez typowego atakującego na szpicy. Środek defensywy tworzyli między innymi Kolo Toure i Mamadou Sakho, zaś skrzydłowymi nominowani zostali Lazar Marković i Jordan Henderson. Ofensywne trio tworzyli Coutinho, Lallana i Sterling.

Natomiast Sean Dyche, trener outsidera rozgrywek chcąc wykorzystać słabszą formę Czerwonych w obecnej kampanii, oddelegował do składu dwóch napastników, węsząc tym samym okazję do złamania niepewnie grającego bloku defensywnego znad rzeki Mersey.

Początek spotkania, jak i cała pierwsza połowa, a śmiem nawet twierdzić, że pełne 90 minut, było wyrównane, jednak ze wskazaniem na miejscowych. W 13 minucie pojedynku Danny Ings ładnym plasowanym strzałem obił słupek bramki Jonesa. Australijczyk byłby bezradny przy tym uderzeniu, co potwierdza jego brak interwencji. Chwilę później w miejsce gracza z numerem 1 między słupkami zajął zdegradowany ostatnio do roli rezerwowego Simon Mignolet. Roszada ta była podyktowana urazem Brada.

Belgijski golkiper od razu dał wyraz swej niepewności. Wpierw minął się z piłką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a chwilę później nastrzelił napastnika Burnley przy wyprowadzaniu piłki z własnego pola karnego. Na całe szczęście piłka nie ugrzęzła w siatce. Mignolet dał jeszcze jeden powód do drwin kibicom i ekspertom piłkarskim, kiedy to w drugiej połowie starając się wyekspediować piłkę daleko na połowę rywala, tak długo przymierzał się do tej czynności, że... pozwolił futbolówce wyjść poza pole gry.

W pierwszej odsłonie gry ani jeden, ani drugi zespół nie potrafił sforsować bramki swego przeciwnika, choć statystyki opowiadały się ze drużyną Dyche'a.

Obraz gry nie uległ zmianie w drugiej odsłonie rywalizacji. Kluczowym momentem meczu okazała się 62 minuta, kiedy to Philippe Coutinho fenomenalnym podaniem nad własną głową oraz nad linią obrony Burnley wypracował Sterlingowi sytuację jeden na jeden. Szybki Raheem zdołał zwieść bramkarza do lewej nogi i umieścić piłkę w siatce. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że o mały włos, a powracający w szaleńczym tempie obrońcy zdołaliby wybić piłkę z linii bramkowej.

Miejscowi starali się doprowadzić do remisu, aczkolwiek każdy ich atak palił na panewce. Takie mecze swoje piętno na pamięci o takim sezonie odciskają tylko na tabeli punktowej. Było to spotkanie z cyklu ,,przybyć, wygrać, zapomnieć". Zmagania w sumie bez większej historii, jak polskie komedie romantyczne. Mało rozrywki, mało emocji, ale facet może być zadowolony, że spełnił swe zadanie i partnerka nie będzie zła.

Linki

Skrót