Mecz 4. rundy Pucharu Anglii pomiędzy Liverpoolem i Boltonem na Anfield w ostatnią sobotę zakończył się bezbramkowym remisem. Oznacza to, że the Reds zagrają jeszcze raz o awans.

Wysiłki Raheema Sterlinga, Philippe Coutinho i Fabio Boriniego na nic się zdały mając na uwadze dobrą dyspozycję Adama Bogdana. Javier Manquillo również miał sytuację, w której mógł zdobyć bramkę, jednak jego próba została też udaremniona.

Oznacza to, że Czerwoni pojadą na Macron Stadium, aby ponownie zmierzyć się o miejsce w 5. rundzie FA Cup.

Ten pojedynek potwierdził zamiary Brendana Rodgersa o zapowiadanych zmianach w składzie. Menedżer zmienił pięciu zawodników porównując z wcześniejszym meczem z Chelsea.

Glen Johnson, Joe Allen, Adam Lallana, Jose Enrique i Javier Manquillo zastąpili Martina Skrtela, Alberto Moreno, Lucasa Leivę, Stevena Gerrarda i Lazara Markovicia, którzy wystąpili z the Blues..

Tymczasem w ekipie gospodarzy pojawił się Emile Heskey oraz drugi były piłkarz Liverpoolu - Jay Spearing, który rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych.

Liverpool starał się, aby nie dołączyć do Chelsea i Manchesteru City, którzy odpadli z Pucharu Anglii grając z dużo niżej notowanymi rywalami. Ich odpadnięcie spowodowało, że był to wstrząsający weekend w FA Cup.

Jednak Bolton zaczął dobrze mecz grając na połowie gospodarza, co pokazało, że nie boją się podopiecznych Rodgersa.

Wysokiej klasy wolej Jordana Hendersona zmusił bramkarza Boltonu do wysiłku i to z pewnością pozwoliło mu na wzniesienie się na wyżyny swoich możliwości na dalszą część meczu.

Później Coutinho próbował swoich sił uderzając spoza pola karnego, jednak również został zatrzymany.

Po pół godziny gry Brazylijczyk wypatrzył Raheema Sterlinga wychodzącego na wolne pole i zagrał do niego piłkę. Anglik minął dwóch obrońców, ale kolejny- Matt Mills powstrzymał go.

Po drugiej stronie Dean Moxey próbował zaskoczyć defensywę Liverpoolu strzałem, kiedy Emre Can wybijając futbolówkę z własnego pola karnego podał ją wprost do pomocnika gości, który przestrzelił.

Gra szybko przeniosła się na stronę Boltonu. Glen Johnson był kolejnym piłkarzem the Reds, który chciał zdobyć gola. Niestety piłka po jego strzale wylądowała w rękach Adama Bogdana.

Podopieczni okazali się dużą przeszkodą w pierwszych 45 minutach. Rodgers postanowił dokonać zmiany i w miejsce Jose Enrique posłał Lazara Markovicia.

W 54. minucie gospodarze mieli swoją najlepszą okazję do zdobycia gola. Wspaniale zagrana piłka przez Coutinho przecięła linie obrony Boltonu i zmusiła Sterlinga do dogonienia jej. Kiedy młody Anglik chciał kopnąć futbolówkę tak, aby ominąć bramkarza, goalkeeper Kłusaków zablokował ją.

Wkrótce później dobra akcja Markovicia, Lallany i Sterlinga stworzyła szansę Coutinho na krawędzi pola karnego. Została ona udaremniona, jednak do piłki odbitej przez bramkarza na drugą stronę dopadł Manquillo, lecz jego strzał był niecelny.

Ciśnienia kibiców i piłkarzy Liverpoolu podskoczyły, kiedy swoją okazję dostał Eidur Gudjohnsen w polu karnym. Jak na takiej klasy zawodnika, powinien lepiej wykorzystać tę szansę.

36-latek miał jeszcze lepszą okazję, kiedy uderzył niesygnalizowanie nad poprzeczką.

Przed końcem spotkania menedżer Liverpoolu wprowadził Lucasa i Boriniego w miejsce Allena i Manquillo.

Chwilę po ich wejściu, Coutinho podał do Włocha, jednak bramkarz gości znów był górą.

The Reds naciskali do końca spotkania, a Borini był najbliżej zdobycia gola. Podopieczni Neila Lennona mimo to dali radę utrzymać remis i na ich stadionie odbędzie się powtórka tego spotkania, która rozstrzygnie kto zagra w 5. rundzie Pucharu Anglii.