Po czwartkowym zwycięstwie z Villarrealem, Liverpool zakwalifikował się do finału Ligi Europy. Pomimo porażki 0:1 w pierwszym spotkaniu the Reds zwyciężyli na Anfield 3:0.

Podopieczni Jürgena Kloppa niesieni głośnym dopingiem z trybun wysunęli się na prowadzenie już na samym początku spotkania.

Antybohaterem swojego zespołu został Bruno Soriano, który będąc naciskanym przez Daniela Sturridge’a trafił do własnej siatki.

Liverpoolczycy wywierali presję na rywalu, a po przerwie całkowicie przejęli kontrolę nad spotkaniem.

Najpierw do siatki trafił Sturridge, a następnie zwycięstwo Czerwonych przypieczętował Adam Lallana.

Rywalem Liverpoolu w finale LE będzie Sevilla, która wygrała z Szachtarem Donieck 5:3 (2:2 na wyjeździe, 3:1 u siebie).

Przed półfinałowym rewanżem na Anfield Jürgen Klopp po raz kolejny zamieszał w podstawowym składzie. W porównaniu do starcia przeciwko Swansea swoje miejsce zachowało zaledwie 4 zawodników.

vNiespodziewanie po raz kolejny szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności od pierwszego gwizdka otrzymał Daniel Sturridge, który poprowadził formację ofensywną the Reds.

Zaskakujący okazał się również fakt bardzo szybkiego powrotu do gry Emre Cana, który przez ostatnie kilka tygodni zmuszony był do leczenia kontuzji.

Już na samym początku rozgrywanego na Anfield spotkania kilka groźnych sytuacji stworzyli sobie goście, jednakże ani Soldado, ani Gasparowi udało im się pokonać Simona Mignoleta.

Przewaga Villarrealu z pierwszego spotkania odeszła w niepamięć już w 7. minucie.

Po szybkiej kombinacyjnej akcji piłka znalazła się w zasięgu znajdującego się tuż przed bramką Sturridge’a. Anglik uderzył i po szczęśliwym odbiciu od Bruno futbolówka znalazła się w siatce.

Chwilę później liverpoolczycy powinni już prowadzić 2:0, lecz po genialnym zagraniu Milnera w światło bramki nie trafił Adam Lallana.

Kapitan the Reds ponownie mógł przyczynić się do strzelenia bramki przez jego zespół, jednakże po rzucie rożnym dobrym refleksem popisał się Pina.

Po przerwie do ataku ruszyli goście, a po strzale Bakambu zmuszony do interwencji był Simon Mignolet.

Chwilę później fenomenalną interwencją w polu karnym popisał się Dejan Lovren, który przerwał akcję Villarrealu.

Podobnie jak w pierwszej połowie pomimo nie najlepszego początku the Reds szybko wrócili do meczowego rytmu i zaczęli dyktować warunki na murawie.

Najpierw swoich sił próbował Coutinho, lecz jego strzał został zablokowany, a następnie zbyt lekko uderzał James Milner.

Bezskutecznie do bramki rywala próbowali trafiać Moreno i Lallana.

Ciągłe ataki Liverpoolu przyniosły zamierzony efekt już w 63. minucie.

Po znakomitym zagraniu Firmino w sytuacji sam na sam znalazł się Daniel Sturridge, który zachowując swój snajperski instynkt z zimną krwią pokonał golkipera Villarrealu.

Chwilę później sytuacja gości pogorszyła się jeszcze bardziej, ponieważ po faulu na Lallanie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Victor Ruiz.

Hiszpanie próbowali odrobić straty, lecz przysłowiowy gwóźdź do ich trumny wbił w 81. minucie Adam Lallana.

Najpierw odrobinę swojej magii pokazał Firmino, któremu udało się ograć jednego z zawodników Villarrealu i zagrać w pole karne. Następnie nieczysto w piłkę uderzał Sturridge, a znajdujący się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie Lallana wykończył akcję ustalając wynik dwumeczu na 3:1.

Następny przystanek: Bazylea!