Osób online 1028

Cohen: Pamiętajcie o moim ojcu


Tamir Cohen opowiedział o swoich uczuciach po smutnej stracie ojca, Aviego, w trakcie świąt. Były boczny obrońca Liverpoolu zmarł tragicznie 29 grudnia po wypadku samochodowym, w wyniku którego odniósł nieodwracalne uszkodzenia mózgu.

Tamir, który teraz gra dla Bolton Wanderers, powiedział, iż trudno mu pogodzić się ze śmiercią 54-letniego ojca, lecz jest dumny z tego, jaką czcią i pamięcią otaczają jego postać w całym futbolowym świecie.

- Ostatnie trzy tygodnie ciągnęły się jak trzy lata – mówi. – To był tak trudny okres. Jednak ważne, aby pamiętać tatę takim, jaki był. Jego życie było spełnione i radosne. Wszyscy życzyliśmy sobie, by trwało dłużej, lecz odszedł zostawiając po sobie wiele uśmiechu.

- Jeśli ludzie więc przeczytają to i pomyślą o nim kilka chwil, będę zadowolony.

Po usłyszeniu wieści o wypadu ojca, Tamir zrobił wszystko co w jego mocy, by być przy nim już następnego dnia.

- Mój tata leżał na oddziale intensywnej terapii – powiedział. – Każdy, kto go znał, powie ci, że był najbardziej radosnym człowiekiem na świecie.

- Nigdy nie był smutny, zawsze wesoły, zabawny, uśmiechnięty i towarzyski, a leżał tam, nieprzytomny i oddychający przez respirator, z obandażowaną głową i tak wieloma rurkami wystającymi z niego.

- To był straszny widok i nigdy nie czułem się tak bezradny w swoim życiu. Nie można było nic zrobić, poza modlitwą. To robiliśmy przez następne 8 dni. W rogu pokoju ustawiliśmy materace i modliliśmy się o cud.

- Wiedzieliśmy, że jest potrzebny, gdyż chirurdzy, którzy go operowali, postawili sprawę jasno – nie było nadziei. Dla nich był martwy od pierwszej minuty.

- Wierzyliśmy jednak w Boga i to, że On może zadecydować o tym, czy ktoś żyje czy nie. Dlatego nigdy nie było dla nas opcją, by odłączyć respirator. Tylko Bóg może podejmować takie decyzje. Koniec końców musiał chcieć mieć go przy sobie.

- Musieliśmy zaakceptować to, co powiedział nam personel szpitala we wtorek, że jego mózg umarł. To był koniec, najtrudniejsza część ze wszystkich. Moja żona, matka, brat i siostra wszyscy ustawili się wokół jego łóżka, by się pożegnać.

- Byliśmy przy nim przez godzinę i uroniliśmy mnóstwo łez. Była to okazja, by powiedzieć kilka prywatnych rzeczy i spędzić razem kilka ostatnich chwil, byłem za to wdzięczny. Jego serce stanęło o szóstej następnego ranka.

- Wyrwało to wielką dziurę w naszych sercach. Wejście na pokład samolotu z Tel Avivu do Anglii to była jedna z najtrudniejszych rzeczy w moim życiu.

- Było tyle emocji, zostawiałem moją rodzinę za sobą. Rozmawialiśmy jednak o tym i zgodziliśmy się, że kontynuowanie mojej kariery futbolowej było tym, czego tata chciał ponad wszystko inne.

- Owen Coyle pokazał, że jest tak dobrym człowiekiem, jak menedżerem, będąc tak wyrozumiałym i nakłaniając mnie do powrotu do Boltonu gdy tylko sam będę gotów.

- Zaakceptowałem to i teraz czuję plusy przebywania razem z moimi kolegami, trenowania i gry.

- Trudno jest zaakceptować jego odejście, lecz wierzę, że taka była wola Boża. Jeżeli istnieje jedna rzecz, której się przez to nauczyłem, to wiedza, że życia jest darem i powinieneś chwytać każdą jego chwilę. Taka była filozofia mojego ojca. Taka jest teraz moja.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Anfield żegna Matipa i Thiago - zdjęcia  (0)
20.05.2024 00:56, AirCanada, liverpoolfc.com
Van Dijk: Życie toczy się dalej  (0)
19.05.2024 21:53, Fsobczynski, thisisanfield.com
Arne Slot pożegnany w Rotterdamie  (0)
19.05.2024 21:51, Vladyslav_1906, Liverpool Echo
Galeria zdjęć z pożegnania Jürgena Kloppa  (0)
19.05.2024 21:46, Bartolino, liverpoolfc.com
Klopp: Teraz jestem jednym z was  (8)
19.05.2024 20:35, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
19.05.2024 20:31, Zalewsky, SofaScore