Osób online 1069

Na AV wpadki się nie skończyły


Niedzielna ulewa, która przeszła nad Oldham, była zimnym prysznicem dla piłkarzy Liverpoolu. Przed meczem żaden z nich nie brał pod uwagę przedwczesnego odpadnięcia z Pucharu Anglii, a jednak największa niespodzianka tej rundy stała się faktem.

Powodów do obaw nie było. Trochę ponad rok temu Liverpool też potykał się z Oldham, wygrywając wówczas 5:1, a wśród strzelców można było znaleźć nazwiska Carrolla i Downinga, co jest rzadkim widokiem. Trzecioligowiec, który w ostatnich ośmiu spotkaniach ligowych zdobył zaledwie jeden (!) punkt i walczy o utrzymanie z takimi drużynami jak Colchester czy Scunthorpe, miał być dla podopiecznych Rodgersa zwykłą przystawką, rozgrzewką przed poważnymi bojami zbliżającymi się w następnych dniach. Okazałe zwycięstwo sprzed tygodnia nad Norwich i mocny skład dawały poczucie bezpieczeństwa, że nic złego przytrafić się The Reds nie może. A jednak…

W ostatnich dniach Bradford City mogło posłużyć za inspirację dla klubów z niższych lig, które czekały na pucharowe pojedynki z dużymi firmami. The Bantams awansując do finału Pucharu Ligi pokazali innym, że historia starcia Dawida z Goliatem może powtórzyć się w futbolu. Oldham wzięło przykład, wypunktowało Liverpool, a teraz mogą szykować się na wizytę kolejnej drużyny z Liverpoolu.

Obecny zespół ma problemy z regularnością, które wynikają z mentalności i formy poszczególnych piłkarzy. Jak inaczej można wytłumaczyć porażkę ze słabą Aston Villą u siebie, gdy wcześniej wygrało się trzy mecze z rzędu? Piłkarze mają kłopot z zagraniem dwóch połów meczu na równym dobrym poziomie. Pierwsze czterdzieści pięć minut spotkania z Manchesterem United wyglądało katastrofalnie, a zawodnicy sprawiali wrażenie boksera, który ma przed sobą napierającego na niego Kliczkę. Na pojedynek w Oldham zaś wyszli tak, jakby to oni byli w roli ukraińskiego pięściarza. Jones popełnił pierwszy poważny błąd w sezonie, po którym straciliśmy bramkę, słynący z dobrych warunków fizycznych Coates kompletnie nie radził sobie w pojedynkach powietrznych. Nie zachwycili też młodzi, o czym po meczu wspominał Rodgers. Robinson po fatalnym strzale zamiast szukać dziury w murawie, w której mógłby się schować ze wstydu, wolał zareagować na pretensje Suareza, każąc mu podążyć w nieznanym kierunku. Wczoraj z Arsenalem także nie było stabilizacji gry. Od prowadzenia 2:0 piłkarze nie mogli wyjść z własnej połowy. Przewaga Kanonierów była zrozumiała, ale tak głębokie zepchnięcie do defensywy nie przystoi Liverpoolowi, który w pierwotnym zamierzeniu irlandzkiego szkoleniowca miał się bronić przed rywalami, dzięki utrzymywaniu się przy piłce.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

PSG przygląda się sytuacji Konaté  (0)
30.05.2024 16:54, AirCanada, L’Equipe
Quansah: Spełniam kolejne marzenie  (0)
30.05.2024 16:45, AirCanada, liverpoolfc.com
Southgate ocenia Jonesa i Quansaha  (0)
30.05.2024 15:12, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Sezon Liverpoolu w statystykach  (1)
30.05.2024 12:30, Mdk66, liverpoolfc.com
Klopp o problemach Origiego poza The Reds  (3)
29.05.2024 23:41, B9K, thisisanfield.com
Trio z Liverpoolu w kadrze Oranje  (0)
29.05.2024 21:28, AirCanada, liverpoolfc.com