Osób online 1446

Zapowiedź meczu


Bez presji, ale z wielkimi oczekiwaniami. Już jutro na Anfield gramy z Manchesterem City. Obie drużyny grają o mistrzostwo, obie są świadome swojej siły rażenia, obie nie odpuszczą. Bez wątpienia starcie Liverpoolu z the Citizens będzie w niedzielę piłkarskim wydarzeniem numer jeden w Europie.

Piękno piłki nożnej przejawia się w jej nieprzewidywalności. Kto z nas na początku sezonu mógłby z całą pewnością powiedzieć, że niesforny Luis Suárez w parze z niechcianym w Chelsea Danielem Sturridge’em stworzą najlepszy ofensywny duet w tym sezonie? Że Simon Mignolet okaże się godnym następcą Pepe Reiny, a Steven Gerrard wycofany na pozycję defensywnego pomocnika strzeli ponad dziesięć bramek? Największą i najmilszą niespodzianką jest fakt, że Liverpool, który czwarte miejsce na koniec sezonu brałby w ciemno, teraz z powodzeniem walczy o mistrzostwo. Sam Hitchcock nie powstydziłby się takiego scenariusza, jaki „napisał” komputer ustalający terminarz spotkań.

Rewelację sezonu Premier League (dziwnie nazywać tak Liverpool) na finiszu rozgrywek czekają mecze z dwoma głównymi rywalami o prymat w kraju – ManCity i Chelsea. Z całym szacunkiem dla Arsenalu i Arsène’a Wengera, który nadal nie traci nadziei na odrobienie straty do prowadzącej trójki, nie widzę możliwości, aby Kanonierzy przeskoczyli w tabeli którąś z ww. drużyn.

To, jak the Reds zaprezentują się w ostatnich meczach sezonu, gdy media z minuty na minutę będą odmieniały na wszystkie sposoby słowo „mistrzostwo”, będzie świetnym testem odporności psychicznej dla młodych graczy, chociażby Jona Flanagana. Mistrzem zdejmowania presji okazuje się Brendan Rodgers, który w przeciwieństwie do stawianego za wzór pod tym względem José Mourinho, nie skupia uwagi mediów na sobie przez obrażanie rywali, ale w kulturalny i wyważony sposób powtarza, że przed jego piłkarzami jest pięć meczów ligowych, a nie pięć finałów. To ważne, bo w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo głosów, że już jutro rozstrzygnie się walka o mistrzostwo, tak jakby zapomniano, że za plecami czyha Chelsea.

Szlagierowy mecz LFC – City będzie również bezpośrednim starciem dwóch najlepszych środkowych pomocników Premier League tego sezonu – Stevena Gerrarda i Yayi Touré. Obaj są motorami napędowymi swoich drużyn, obaj strzelają jak na zawołanie, obaj z pewnością zostawią na boisku serce, płuca i jeszcze kilka narządów.

Jutro na boisku nie będzie faworyta – na tym etapie rozgrywek wszystko może się zdarzyć (patrz: Chelsea – Crystal Palace), a przy czołowym zderzeniu drużyn z czuba tabeli w szczególności. Co niektórzy już przewidują, że zobaczymy jutro wiele bramek (w końcu piłkarze Liverpoolu i City strzelili w tym sezonie najwięcej bramek – odpowiednio 90 i 84), ale jak będzie – zobaczymy.

Boss przed meczem z West Ham United powiedział, że wymaga od swoich piłkarzy tego, by „grali swoje” niezależnie od okoliczności. Do końca jest przecież długa droga.

Rodgers stawia więc sprawę jasno – nie podpalajmy się, to zwykły mecz ligowy z trudnym przeciwnikiem. Liverpool wrócił do czołówki i gra świetnie. Oby jutro przedwczesne myśli o mistrzostwie nie zaprzątały głów chłopakom. Jeśli the Reds wybiegną na murawę Anfield z takim samym nastawieniem jak dotychczas – będzie dobrze. Poza tym, nie oszukujmy się, na naszym stadionie zawsze gramy w przewadze – takich kibiców nie wypada zawieść.

Gramy o trzy punkty. Póki co.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

5 rzeczy, za które kochamy Matipa  (3)
19.05.2024 12:48, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Najlepsze momenty Thiago w barwach The Reds  (0)
19.05.2024 11:08, B9K, liverpoolfc.com
Ostatni trening Kloppa - wideo  (0)
19.05.2024 06:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Pep Lijnders: Po latach, docenimy nasze sukcesy  (2)
18.05.2024 21:50, AirCanada, liverpoolfc.com