Osób online 1553

Prasa po remisie z The Baggies


W dzisiejszym wydaniu przeglądu prasy przybliżamy opinie redaktorów Barreta, Bascombe'a, Maddocka i Kinga, dzielących się swoimi przemyśleniami nie tylko o starciu Liverpoolu z WBA, ale również o konflikcie trenerów obu drużyn.

Dominic King w Daily Mail pisze:

„Ubrany jak zwykle w swój czarno czerwony dres z herbem Liverpoolu Jurgen Klopp po meczu wyglądał, jakby zamiast przyglądać się poczynaniom swoich podopiecznych z linii bocznej, sam uczestniczył w wyczerpującym meczu.

Zachowanie Niemca przy ławce trenerskiej podczas spotkania z West Bromem przywodziło na myśl grę aktora na deskach teatru. Trzeba przyznać, że było też równie porywające. By uratować wynik meczu Klopp wcielał się w różne role – od czarnego charakteru, przez wymagającego nauczyciela, aż do zachęcającego do zdwojonych wysiłków cheerleadera.

Takie zachowanie na pewno nie wszystkim przypadło do gustu. Jednym z tych, którzy fanami niemieckiego menedżera już raczej nie zostaną jest Tony Pulis, przed którym po bramce strzelonej przez Divocka Origiego w 96 minucie Klopp w przypływie radosnego szaleństwa wyzywająco uderzał się w piersi. Obaj trenerzy darli ze sobą koty już od początku meczu, ale w pewnym momencie od emocji zaczęło aż kipieć.

Z pewnością wiele osób może też mieć za złe Kloppowi, że po zakończeniu spotkania zebrał swoich zawodników przed trybuną The Kop i kazał się im wziąć za ręce i kłaniać kibicom. Pamiętajmy, że był to tylko remis, który przesunął Liverpool na dziewiąte miejsce, a nie triumfalne zwycięstwo oznaczające wstąpienie na ścieżkę prowadzącą prosto ku trofeom.

Działania Kloppa na pewno jednak odegrały ważną rolę w tym meczu. Gra zespołu bez niego byłaby zupełnie inna. Trener odmienił nastroje kibiców, zmobilizował zawodników do ostatniego zrywu i na oczach prezesa Fenway Sports Group, Mike'a Gordona, pokazał że Liverpool nigdy już nie będzie chłopcem do bicia.”

David Maddock z The Mirror w swoim artykule pisze:

„Zapomnijmy na chwilę o 'heavymetalowym futbolu'. Rewolucja Kloppa na Anfield ciężkim brzmieniem charakteryzuje się przede wszystkim w sferze mentalnej.

Kibice Liverpoolu powinni to docenić. Trener The Reds był podczas niedzielnego meczu pozytywnie stuknięty, szczególnie po strzelonym pod koniec spotkania golu wyrównującym Divocka Origiego.

Zaciekle walcząc z Tonym Pulisem, zagrzewając kibiców do energicznego skandowania, wzbudzając na Anfield hałas, jakiego nie słyszano tu od lat i po prostu wariując przy linii bocznej boiska, menedżer wprowadził atmosferę dotychczas nieznaną na Merseyside.

Oczywiście jego zachowanie natychmiast sprowokowało masę krytyki, i to nie tylko od samego trenera West Bromu, który w 96 minucie meczu, po bramce Origiego, wdał się z Kloppem w zajadłą pyskówkę, a następnie jak burza wbiegł do tunelu prowadzącego do szatni, spotykając się po drodze z odmową podania ręki ze strony menedżera Liverpoolu.

Klopp chce, by Anfield na nowo stało się niezdobytym bastionem. Wie, że osiągnięcie tego celu niesie ze sobą konieczność wyeliminowania podszytego strachem i frustracją napięcia towarzyszącego grze drużyny w drugiej połowie. Trener swoimi działaniami siłą wprowadza do zespołu ład, który w ostatnich latach straciła.”

Kolejnym autorem, który dzisiaj gości w przeglądzie prasy, jest Tony Barrett z The Times. W swoim artykule pisze:

„Ci, którzy do tej pory nie mogą się pogodzić z postępującym upadkiem ligi niedzielnej, byliby zachwyceni tym, co działo się wczoraj na Anfield. Byliśmy świadkami wysokooktanowego meczu przepełnionego iście slapstickowymi „popisami” w obronie przy stałych fragmentach gry, powodującymi groźne kontuzje próbami odbioru piłki ocierającymi się o kryminał i wrzaskliwą atmosferą. Jeżeli to nie wystarczy, by wzbudzić skojarzenia z rozgrywkami amatorskimi, obrazu dopełnia widok dwóch ubranych w dresy trenerów ścierających się raz za razem do samego końca emocjonującego, zremisowanego 2-2 spotkania.

98-minutowa batalia pomiędzy Jürgenem Kloppem i Tonym Pulisem była co najmniej równie ciekawa, co mecz rozgrywany po drugiej stronie linii bocznej. Od prowokowania, aż po wytykanie się palcami, pełne furii okrzyki i odmowę podania ręki, był to konflikt, którego nie dało się uniknąć – zarówno okoliczności, jak i charaktery obu trenerów wymusiły taki obrót spraw. Może i nie było tu antypatii cechującej spotkania Mourinho z Benítezem ani długoletniej rywalizacji Wengera i Fergusona, ale na swój sposób walka Klopp vs Pulis była na tyle zażarta, że można ją z całą pewnością wpisać na listę najbardziej emocjonujących starć trenerskich w Barclays Premier League.

Co wydarzyło się między menedżerami, pozostanie między nimi – oczywiście poza tym epizodem, który rozegrał się przed oczami 44 tysięcy kibiców zasiadających na trybunach stadionu, czego jednak żaden z uczestników awantury nie chciał za bardzo później komentować.”

Ostatni fragment, który dzisiaj przytoczymy, pochodzi z tekstu autorstwa Chrisa Bascombe'a z Daily Telegraph:

„Nigdy jeszcze remis na Anfield nie był komentowany z taką mieszanką wściekłości, radości i irytacji.

Po tym, jak jego drużyna w szóstej minucie doliczonego czasu gry wyrównała rezultat meczu z West Bromwich Albion, menedżer Liverpoolu Jürgen Klopp odmówił podania ręki Tony’emu Pulisowi, wymienił kilka (nie)uprzejmości z członkami sztabu szkoleniowego The Baggies, wszedł na murawę i zmusił swoich piłkarzy do pokłonienia się kibicom z The Kop.

Zawodnicy potulnie przystali na jego żądanie, pozwalając wcielić się trenerowi w rolę nieco szalonego choreografa. Odbity od obrońcy strzał Divocka Origiego zapewnił The Reds remis w meczu, co wywołało bardzo emocjonalną i nieprzyjemną dla przeciwników reakcję Kloppa.

Trener po meczu odmówił szerszych wyjaśnień. Powiedział tylko, że „to nie był mecz towarzyski”. Widząc jednak brutalne wejście Craiga Gardnera, które skończyło się poważną kontuzją Dejana Lovrena i koniecznością założenia szwów i zniesienia go z boiska na noszach, nietrudno było dopowiedzieć resztę historii uzasadniającej zachowanie Kloppa.

Liverpool pokazał charakter w tym niezwykle zażartym meczu, a Klopp stwierdził, że niektóre remisy mogą oznaczać tyle samo, co ciężko wywalczone zwycięstwo. Gdy emocje trochę opadną, menedżer The Reds będzie musiał zdać sobie sprawę z tego, że jeżeli jego drużyna ma wyjść z dołka, będzie musiała nauczyć się grać w obronie. To właśnie błędy w defensywie podczas stałych fragmentów gry po raz kolejny sprawiły, że Liverpool liczący na zwycięstwo musiał obejść się smakiem.”

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

adiczny 14.12.2015 15:02 #
Bardzo dobrze. Trener charyzmatyczny i nieco kontrowersyjny zdejmuje presję z zawodników, bo krytyka i oczekiwania spadają na jego barki (patrz Mourinho).

Rzeczywiście z tym pokłonem to lekka przesada, ale przynajmniej widać, że Klopp jest w stanie skłonić swoich podwładnych do wykonywania poleceń ;)
PyrkaLFC 14.12.2015 15:12 #
Podejrzewam, że ścisnął Pulisa za futbol z jaskini. Najpierw Milner wylądował na reklamie, potem Skrtel na trybunach, aż wreszcie Lovren w szpitalu. W końcu ktoś kto ma jaja :)

Czy z pokłonem przesada czy nie, okaże się za jakiś czas, fajnie że piłkarze podziękowali kibicom za wsparcie.

Pozostałe aktualności

5 rzeczy, za które kochamy Matipa  (3)
19.05.2024 12:48, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Najlepsze momenty Thiago w barwach The Reds  (0)
19.05.2024 11:08, B9K, liverpoolfc.com
Ostatni trening Kloppa - wideo  (0)
19.05.2024 06:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Pep Lijnders: Po latach, docenimy nasze sukcesy  (2)
18.05.2024 21:50, AirCanada, liverpoolfc.com