Mellor: Nie skreślajmy Sturridge'a
Wierzę, że zdrowy Daniel Sturridge jest jednym z dwójki najlepszych snajperów w Premier League. Na jego temat wiele się spekuluje, ale nie wszyscy znają pozytywy i negatywy sytuacji Daniela.
Mam nadzieję, że niedługo dojdzie do formy i będziemy podziwiać jego bramki i wyjątkową celebrację w koszulce the Reds.
Wszyscy, włącznie z kibicami i Danielem, muszą być sfrustrowani obecną sytuacją. Powodem jest to, że według mnie zdrowy Daniel jest w dwójce najlepszych napastników ligi, a ustępuje może jedynie Sergio Agüero.
W drużynie, która koniecznie potrzebuje zacząć zdobywać bramki, jego nieobecność jest jeszcze bardziej widoczna.
Po zdobyciu pięciu bramek w meczu z Norwich, zanotowaliśmy trzecie spotkanie na które żaden z naszych graczy nie wpisał się na listę strzelców.
Na stadionie Leicester widzieliśmy, jak ogromny wpływ na grę może mieć napastnik. Jamie Vardy żyje z bramek i nie chce mieć piłki przy nodze cały czas, lecz woli ją mieć przed sobą i dostawać za plecy obrony. Wtedy reaguje błyskawicznie. Lubię taką grę. Jednak z Ingsem niezdolnym do gry do końca rozgrywek oraz kontuzjowanym Origim brakuje nam takiego stylu.
Liczę, że lepiej poradzimy sobie w meczu z Sunderlandem w ten weekend, lecz widziałem ich pojedynek z Manchesterem City i uważam, że szczęście im nie sprzyjało. Grają lepiej niż wcześniej i to nam utrudni zadanie.
Podsumowując, im szybciej Daniel wróci, tym lepiej dla nas.
Ok. Daniel dużo zarabia, a gdy nie gra niektórzy ludzie wypominają to. Jednak właśnie zaoferowaliśmy 30 milionów funtów za Aleksa Teixeirę, aby zwiększyć liczbę strzelonych bramek. Nie powinniśmy więc pozbywać się piłkarza, który udowodnił, że potrafi znaleźć drogę do bramki przeciwnika. Piłkarza o którego walczyłyby inne drużyny, gdyby tylko mogły.
Tak jak powiedziałem, mam nadzieję, że wszystko zakończy się w przeciągu kilku tygodni dzięki Danielowi, który zostanie naszym bohaterem na Wembley.
To przywróciłoby nam wszystkim uśmiech na usta.
Plany Liverpoolu dotyczące biletów na Anfield nie stawiają kibiców na pierwszym miejscu.
Byłem bardzo zawiedziony, gdy usłyszałem, że ceny biletów na przyszły sezon wzrosną.
Wiem, że niektóre ceny pozostały bez zmian lub zostały zredukowane, lecz niektórzy kibice regularnie odwiedzający stadion będą musieli zapłacić więcej.
Uważam, że jest to pomyłka.
Liczyłem, że dzięki funduszom płynącym z praw telewizyjnych, fani odczują korzyści. Zgadzam się, że to kompletnie nie wypaliło.
Piłka nożna jest niczym bez fanów. Oczywiście to oni się liczą. Możliwe, że dla części kibiców Liverpoolu cena będzie odstraszająca.
Obecne ceny są już wystarczająco wysokie dla rodzin, aby mogli przyjść na Anfield i to bez proszenia ich o więcej. Boję się, że stracimy przyszłe pokolenie kibiców.
Wiem, że nowa główna trybuna musi być spłacona. Ale jeśli nawiązujemy nowe kontakty z firmami, to dlaczego nie mogą one przekazać dodatkowych środków?
Jeśli ostatecznie stadion i the Kop stracą swój unikatowy klimat, to the Reds odczują to i stracą na tym długoterminowo, tylko po to by zarobić w krótkim czasie.
Neil Mellor
Komentarze (0)