Osób online 879

Sześć kluczowych momentów na drodze do finału


Prezentujemy sześć kluczowych momentów na drodze Liverpoolu do sobotniego finału Ligi Mistrzów. 

The Reds zmierzą się na Stade de France z Realem Madryt prowadzonym przez Carlo Ancelottiego, mając nadzieję na zdobycie Pucharu Europy po raz siódmy w historii. 

To kumulacja zarówno wydarzeń z tych rozgrywek, jak i jednego z poprzedniego sezonu, bez którego gra w Lidze Mistrzów raczej nie byłaby możliwa. 

Oto sześć najważniejszych wydarzeń na drodze Liverpoolu do finału...

Zwycięska bramka Alissona w ostatniej minucie

Na 10 meczów do końca sezonu, szanse Liverpoolu na zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów były dosyć małe. 

Drużyna Jürgena Kloppa doznała sześciu z rzędu porażek na własnym stadionie i była dręczona od początku kampanii przez kontuzje wszystkich środkowych obrońców - Joe Gomeza, Joëla Matipa i Virgila van Dijka. 

Mimo to the Reds wrócili do gry w ostatnich tygodniach sezonu, wygrywając osiem meczów i remisując dwa. 

Punkt kulminacyjny tego dramatu zajął już miejsce w historii klubu. 

Były trzy mecze do końca sezonu i Liverpool nie miał miejsca na błędy w pogoni za miejscem gwarantującym grę w Lidze Mistrzów. Mimo to w meczu z West Bromwich Albion długo był remis 1-1, a czas uciekał. 

W piątej minucie doliczonego czasu gry Liverpool wywalczył rzut rożny z lewej strony boiska. John Achterberg zachęcił Alissona Beckera by wbiegł w pole karne. 

Chwilę później doszło do pandemonium. 

Tren Alexander-Arnold dośrodkował piłkę na bliższy słupek, gdzie stał Alisson. Bramkarz uderzył głową w długi róg bramki, zapewniając drużynie zwycięstwo w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach. 

- W pomeczowym wywiadzie po tamtym spotkaniu powiedziałem, że jeśli wygramy Ligę Mistrzów, ten gol będzie jeszcze bardziej wyjątkowy. Nie tylko gol, ale całe to poświęcenie z tamtego sezonu odpłaci się - powiedział niedawno Brazylijczyk. 

- Właściwie to już się odpłaciło, ponieważ zagramy w finale, ale jeśli wygramy, to będzie to jeszcze bardziej wyjątkowe. 

Minie rok i 12 dni od tamtego meczu, a Liverpool będzie miał szansę na zwycięstwo. 

Hendo prowadzi Liverpool do mocnego startu

Po trudach związanych z zakwalifikowaniem się do Ligi Mistrzów, losowanie fazy grupowej nie było łatwe dla Liverpoolu. 

W grupie Liverpoolu znalazły się bowiem: mistrz Hiszpanii Atletico Madryt oraz przyszli mistrzowie Portugalii i Włoch czyli FC Porto i AC Milan. Według wielu ekspertów była to grupa śmierci. 

Poczucie zagrożenia jeszcze bardziej przybrało na sile, gdy w pierwszym meczu z Milanem, to włosi prowadzili do przerwy 2-1 na Anfield. 

Następne mecze miały być wyjazdowe, więc każdy punkt był na wagę złota. Liverpool musiał uporać się z frustracją związaną z dominacją w pierwszej połowie i wyprowadzić dwa ciosy. 

Dzięki bramce Mohameda Salaha udało się wyrównać, a następnie ruszyć po zwycięstwo. The Reds atakowali bramkę rywali w świetnym stylu. 

W końcu padła bramka, i to jaka. 

Po rzucie rożnym piłka została wybita przed pole karne, gdzie dopadł do niej Jordan Henderson i bardzo mocnym strzałem skierował ją w lewy dolny róg bramki Milanu. 

The Reds odpalili. 

Podwójne zwycięstwo nad Atletico

Po przekonującym zwycięstwie nad Porto, Liverpool miał się zmierzyć z Atletico prowadzonym przez Diego Simeone. 

Liverpool miał już 6 punktów, więc dwa spotkania z drużyną, która wyeliminował the Reds w sezonie 2019/20, zdawały się kluczowe dla sytuacji ekipy z Merseyside. 

Najpierw był powrót na Estadio Metropolitano, na którym Liverpool wygrał Puchar Europy w 2019 roku. 

Na szybkie gole Salaha i Naby'ego Keïty (ten drugi po pięknym strzale z woleja z 20 metrów), odpowiedział bramką Antoine Griezmann, który następnie otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. 

Ostatnie słowo należało do gości i Salaha. Egipcjanin wykorzystał rzut karny pod koniec meczu, a Liverpool utrzymał już do końca prowadzenie, pomimo gorącej atmosfery na trybunach. 

W rewanżu na Anfield dwa tygodnie później zwycięstwo było jeszcze bardziej oczywiste. Bramki Diogo Joty i Sadio Mané zapewniły Liverpoolowi czwarte zwycięstwo i awans do fazy pucharowej. 

To był pierwszy raz w historii gdy Liverpool wygrał wszystkie cztery pierwsze mecze w fazie grupowej. To była idealna seria. The Reds zdobyli maksimum punktów - 18 na 18. 

Bobby napoczął Inter na San Siro

Liverpool zakończył fazę grupową zwycięstwem nad Milanem na San Siro. Już w pierwszym meczu fazy pucharowej powrócił jednak na legendarny stadion. 

Na drodze the Reds stanął Inter, będący mistrzem Włoch. Pierwszy mecz we Włoszech był bliski zakończenia się wynikiem 0-0. 

Wtedy pojawił się Roberto Firmino. 

Brazylijczyk wszedł na boisko w przerwie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Trenta Alexandra-Arnolda, uciekł obrońcy i idealnym strzałem głową umieścił piłkę w długim rogu bramki. 

Niedługo później do piłki w polu karnym dopadł Salah i zdobył drugą bramkę tego wieczoru. Stan rywalizacji przechylił się znacząco na korzyść the Reds. 

To był decydujący moment. Na Anfield Inter wygrał bowiem 1-0. Była to jedyna porażka ekipy Kloppa w 2022 roku aż do teraz. To jednak nie wystarczyło Interowi.

Díaz strzela po powrocie do Portugalii

Luis Díaz jako były zawodnik Porto stał się głównym celem gwizdów i wyzwisk, gdy Liverpool przyjechał do Lizbony na pierwszy mecz ćwierćfinałowy z Benficą. 

Reprezentant Kolumbii nie zrażał się tym chłodnym przywitaniem i odegrał kluczową rolę w swojej nowej drużynie pomagając jej wygrać 3-1. 

Díaz wykorzystał idealne prostopadłe podanie od Alexandra-Arnolda, a następnie wystawił piłkę Mané, który podwyższył na 2-0. Wcześniej gola zdobył Ibrahima Konaté. 

Do przerwy Liverpool prowadził dwoma bramki, a pierwsza połowa przebiegła niemal idealnie według scenariusza gości. Na początku drugiej połowy Benfica poderwała się na chwilę za sprawą gola zdobytego przez Darwina Núñeza, jednak drużyna z Lizbony zaraz znalazła się ponownie w opałach. 

Była 88. minuta gdy Díaz otrzymał idealne prostopadłe podanie od Keïty, minął bramkarza i skierował piłkę do pustej siatki z dużego konta. Drużyna Kloppa była mu wdzięczna. 

- Myślę, że ta bramka była kluczowym momentem, ponieważ zadecydowała o wyniku meczu - powiedział niedawno Díaz w wywiadzie udzielonym UEFA. 

- Gdy znalazłem się przed bramkarzem, postanowiłem go minąć i strzelić ładnego gola. 

- To było niesamowite dla mnie, że strzeliłem swojego pierwszego gola dla Liverpoolu w Lidze Mistrzów. Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc drużynie i dzięki temu zaliczyliśmy ważne zwycięstwo. 

Waga tej bramki ujawniła się w rewanżu na Anfield, gdy Benfica była bliska odrobienia straty, a spotkanie zakończyło się wynikiem 3-3. 

Przerwa w Villarreal

Liverpool pojechał do Villerreal na Estadio de la Ceramica na rewanżowe spotkanie półfinału, prowadząc 2-0 po pierwszym meczu na Anfield. 

Nikt jeszcze nie myślał o Paryżu, jednak Klopp ostrzegał przed meczem:

- Dadzą z siebie wszystko - powiedział. 

Okazało się, że się nie pomylił. 

Upłynęły zaledwie 3 minuty, a Boulaye Dia już trafił z bliska do bramki. Chwilę przed przerwą drugiego gola zdobył Francis Coquelin i drużyna z Hiszpanii wyrównała stan rywalizacji. The Reds byli w szoku. 

Nadzieja na trzeci finał Ligi Mistrzów w ciągu pięciu lat zawisła na włosku. Liverpool po prostu musiał zareagować. 

Główną rolę odegrał Díaz, który wszedł na boisko w przerwie, a the Reds rozpoczęli zemstę. W ciągu 12 minut strzelili trzy bramki i zapewnili sobie wyjazd na Stade de France zwycięstwem 3-2. 

Pierwszą bramkę strzelił Fabinho, drugą Díaz głową, trzecią Mané, mijając wcześniej bramkarza. 

Zapytany o to co powiedział zawodnikom w przerwie Klopp odparł:

- Rozmawialiśmy o graniu w piłkę. O tym gdzie mamy ją grać, gdzie mamy się poruszać, gdzie mamy się pojawiać, gdzie mamy być odważni, gdzie mamy zmienić tempo, gdzie mamy wchodzić za obrońców i gdzie mamy wchodzić między nich. 

- To były problemy natury piłkarskiej, które należało rozwiązać grając w piłkę. Już po trzech minutach mieliśmy problem mentalny. Spieszyliśmy się, czuliśmy zupełnie niepotrzebną presję. 

- W takich sytuacjach trzeba przeforsować swój styl gry, i dokładnie to zrobiliśmy w drugiej połowie. 

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Guzik14 25.05.2022 16:42 #
To był pełen emocji sezon w Lidze Mistrzów, lecz, żeby był zapamiętany na naprawdę długo, trzeba postawić kropkę nad i w sobotę.

Pozostałe aktualności

Anfield żegna Matipa i Thiago - zdjęcia  (0)
20.05.2024 00:56, AirCanada, liverpoolfc.com
Van Dijk: Życie toczy się dalej  (0)
19.05.2024 21:53, Fsobczynski, thisisanfield.com
Arne Slot pożegnany w Rotterdamie  (0)
19.05.2024 21:51, Vladyslav_1906, Liverpool Echo
Galeria zdjęć z pożegnania Jürgena Kloppa  (0)
19.05.2024 21:46, Bartolino, liverpoolfc.com
Klopp: Teraz jestem jednym z was  (8)
19.05.2024 20:35, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
19.05.2024 20:31, Zalewsky, SofaScore