Osób online 1391

Znaczenie gestu zaciśniętej pięści Kloppa


Zaczyna się od oczekiwania na to co zaraz nadejdzie. Rozlegają się skromne zawołania kibiców, skierowane oczywiście w stronę Jürgena Kloppa.

Czasami zauważyć można także udawaną niechęć ze strony menedżera Liverpoolu do zaangażowania się w ten gest. Gest prawą ręką, który wzbudza tak wiele hałasu. To wszystko zamienia się jednak ostatecznie w nagły wybuch. Zaciśnięta pięść trzykrotnie przebija powietrze, a każdy z tych ruchów spotyka się z odpowiedzią fanów. 

Tak!

Tak!

Tak!

Gesty pięścią Kloppa, następujące zaraz po końcowym gwizdku stały się znakiem rozpoznawczym ważnych momentów w tym sezonie Liverpoolu. Najważniejsze zwycięstwa są wieńczone właśnie tym symbolicznym momentem, mającym miejsce przed the Kop lub trybuną, którą zajmują kibice the Reds w trakcie meczu wyjazdowego.

To spektakl pełen znaczenia, kropka nad i kolejnych wzruszających rozdziałów tej kampanii. 

– To zawsze pojawia się po ważnym meczu. Tak bym to opisał: "Przemy naprzód – wspólnie maszerujemy i nie odpuszczamy" – mówi Les Lawson, posiadacz karnetu na trybunę the Kop. Les nie ominął żadnego meczu Liverpoolu na Anfield od 1976 roku. 

– Można stwierdzić czy ta chwila właśnie się zbliża. Może to być duży mecz, późno zdobyty gol przeciwko jednej z tych "mniejszych" ekip. Czasem akurat odrobiliśmy stratę i ostatecznie wygraliśmy mecz. Fakt, że trener zostawia to na te ważne chwile... nadaje temu wszystkiemu dodatkowego znaczenia. To jak potwierdzenie na to, że zdaliśmy istotny test i teraz oczekujemy na kolejny. Jedność to siła. 

Gest Kloppa najczęściej ma miejsce przed the Kop – najsłynniejszej trybunie na Anfield. Ale po ostatnim zwycięstwie 3:1 nad Burnley zrobił wyjątek i wykonał go w stronę trzech trybun stadionu. Być może na znak, że zbliża się koniec jego pobytu w klubie. Być może chcąc w związku z tym zaangażować i połączyć ze sobą jak największą liczbę osób. Rytuał. 

Nie do końca można mieć pewność kiedy ten zwyczaj się zaczął. Lawson myślał, że być może po późno odniesionym, dramatycznym zwycięstwie w derbach Merseyside w 2018 roku. Klopp stosuje owy rytuał jednak w wybrane, najważniejsze noce i dnie. Celowo. 

– Bardzo zależy mu na tym, żeby to był jego wspólny moment z kibicami. Skończyło się to tak, że wszyscy zawsze czekają do samego końca, chcąc zobaczyć czy tym razem też wykona symboliczne gesty – mówi Neil Atkinson z podcastu Anfield Wrap

– Staje przed tymi wszystkimi ludźmi i to jest tak, jakby mówił: "Dziękuję wam za wszystko". A my, odpowiadający mu, przekazujemy: "Za tydzień raz jeszcze, jeżeli nie masz nic przeciwko". Jest wiele powodów w piłce nożnej, które mogą wywoływać cyniczne reakcje i odczucia. Ale to także cholernie ważna platforma społeczna. Gra zespołowa i rzecz kolektywna. Piłkarze i trenerzy chcą opowiedzieć o czymś poprzez te interakcje z fanami. 

Kibice Liverpoolu będą mieć nadzieję zobaczyć więcej tych gestów im bliżej będzie finiszu sezonu. Liverpool nieustannie walczy na czterech frontach. Z pewnością stały się one symbolem drużyny zmierzającej w dobrym kierunku. W zeszłym sezonie jednak były rzadko widziane. Nawet po tym, gdy Manchester United został zdemolowany 7:0.

– Uwielbiam to, ale oczywiście nie mogę tego robić po każdym meczu. Uwielbiam, gdy ludzie o to proszą... jeżeli w tym roku będzie moment, gdy osiągniemy to, co chcemy... wtedy będziemy mieli wystarczająco dużo czasu na tę celebrację – odpowiadał Klopp po tym, gdy odmówił fanom czekającym na "zaciśniętą pięść". 

Niemiec, zanim zdecydował, że każde zwycięstwo na Anfield u schyłku jego rządów będzie celebrowane tym rytuałem, wybierał te momenty ostrożnie. Wśród nich jest znakomite zwycięstwo 2:1 nad Newcastle United w sierpniu, gdy przez ponad godzinę the Reds grali w dziesięciu. Albo triumf w derbach nad Evertonem w październiku, kiedy wytrwałość dała efekty. Albo kolejne zwycięstwo nad Newcastle w styczniu, kiedy Klopp świętował z takim zapałem, że jego obrączka ślubna zleciała z palca i poszukiwał jej wraz z stojącym nieopodal operatorem kamery telewizyjnej.

Zazwyczaj są to trzy uderzenia pięścią oraz poklepanie herbu na piersi. Ale są wyjątki: po zwycięstwie 6:0 nad Leeds United w lutym 2022 roku, Klopp uderzył w powietrze siedmiokrotnie. 

Pokaz wdzięczności po meczu nie jest niczym nowym w angielskiej piłce nożnej, ale w przypadku Kloppa i the Kop widoczna jest jedność, tak rzadka do zaobserwowania. Lawson porównuje to do związku Liverpoolu z Billem Shanklym, menedżerem, który sprawił, że klub wszedł na drogę ku potędze, gdy dominował późnych latach 60. 

– Byłem tam, gdy Shanks podchodził do the Kop i złączał swoje dłonie. Najpierw rozkładał ręce szeroko i chłonął to wszystko. Klopp jest bardzo podobny do Shankly'ego. To postać większa niż życie. Charakter. To jest jego wersja tego, co robił Shankly. 


I to ma swój cel. Nic z tego nie jest przypadkowe.

– To sposób poświęcenia czasu na kontakt z kibicami i pokazanie, że rozumie, że drużyna jest dla nich. I że w tym wszystkim chodzi o nich. Nie jest zainteresowany wyłącznie sobą, nie idzie od razu do tunelu, by zająć się swoimi sprawami – mówi dr Tim Rogers, psychiatra sportowy, prowadzący Perform-R. 

– To również pokazuje jak bardzo mu zależy. Gest pięści to dość wyjątkowy gest uwolnienia, zrzucenia z siebie emocji. "Tak bardzo chciałem wygrać, a teraz to osiągnąłem". Pokazuje w fizyczny sposób, że dzieli to samo pragnienie, które mają fani, to wspólne poczucie celu.

– Teorie dotyczące przywództwa, które uważam za najbardziej przekonujące, dotyczą nie przywództwa samego w sobie ale zwolennictwa. My, nie ja; menedżer, który inspiruje ludzi do bycia jego zwolennikami jest idealnym liderem. Najlepszą reprezentacją tego, czego oczekują kibice. Z czym chcą się utożsamiać.

– W tym rytuale jest z pewnością także coś zabawy. Wspólnej zabawy, zabawy wynikającej z tego, że odniosło się zwycięstwo. 

Klopp uczynił swoją misją zdobycie oraz utrzymanie wsparcia kibiców. Zaczęło się to podczas jego pierwszych dni jako menedżera niemieckiego Mainz, któremu wcześniej służył jako gracz. Kontynuował to, z sukcesami, z Borussią Dortmund.

Gesty z zaciśniętymi pięściami rozwijały się z czasem. Można je także pamiętać z wzruszającego pożegnania z Dortmundem, które miało miejsce w 2015 roku. Radosne sprinty wzdłuż linii bocznej, tłoczenie się z kolegami. Nigdy nie był powściągliwy.

Nie da się także ukryć, że Klopp jest dzieckiem swojej kultury. Niemieckie kluby słyną z posiadania bardzo mocnych więzi z kibicami. Są to więzi zorganizowane, rytualnie powtarzające się się co tydzień. Niezależnie od tego czy drużyna wygrała czy przegrała, istnieje oczekiwanie, że zawodnicy i personel zgromadzą się przed trybuną ultrasów i oklaskają wsparcie, które otrzymuję. 

Klopp był dość mocno wyśmiewany podczas swoich pierwszych dni na stanowisku menedżera Liverpoolu, kiedy po remisie 2:2 z nisko notowanym West Bromwich Albion, zgromadził swoich zawodników przed the Kop po wyrównującej bramce Divocka Origiego w 96. minucie. Osoby spoza Anfield wyśmiewały to jako absurdalne, ale dla Kloppa miało to szerszy cel.

– Wielu ludzi, których nie było wtedy na stadionie krytykowało Kloppa. Jego powodem do zrobienia tego było to, że chciał przekazać, że należy walczyć do samego końca. To było trochę niemieckie, to ściągnięcie piłkarzy przed kibiców. 

– On jednak nie uczynił z tego czegoś normalnego czy tradycyjnego. Można jednak widzieć pewne źródła tego gestu właśnie w tym niemieckim zwyczaju. Kultury piłkarskie w Niemczech i Anglii są bardzo odmienne. Nie wiem czy z początku jego zamiarem było nadanie temu takiego samego znaczenia, jakie ma teraz. 

– Można to uznać za niezwykle przemyślane, ale Klopp lubi robić te wielkie gesty. Kocha Anfield i ludziom podoba się tego rodzaj rzeczy, jeśli jest się autentycznym. Warto również powiedzieć, że Liverpool przegrał tylko jeden mecz przy obecności fanów na Anfield od 2017 roku. Więc cokolwiek robi... to działa.

Klopp nie jest jedynym trenerem, który używa tego gestu na angielskich boiskach. Doświadczony menedżer Stevenage, Steve Evans, używał tego samego gestu jeszcze w czasach Leeds United. Kolejnym na liście jest Pete Wild, trener Barrow, ekipy grającej w League Two. 


– Angielska piłka nożna zmieniła się od czasu popandemicznego powrotu tłumów. Nie chodzi o to, że Klopp unikał kibiców przed 2019 rokiem. Miał z nimi dużo kontaktu. Ale faktem jest to, że teraz ma to wymiar rytualny, jest to coś co wydaje się charakterystyczne jakoś od 2021 roku – dodaje Atkins, zagorzały fan Liverpoolu. 

– Piłkarze teraz zdają sobie sprawę z wartości kibiców. Tego, że mogą zaangażować ludzi w te chwile.

Choć czas Niemca w Merseyside zbliża się ku końcowi, tak Klopp pozostaje oddany temu gestowi.

Philip Buckingham

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

Dddn 15.02.2024 20:46 #
https://m.youtube.com/watch?v=o85kVrPh9S0&pp=ygUla2xvcHAgcHVuY2hlcyB3aXRoIGZhbnMgYWZ0ZXIgY2hlbHNlYQ%3D%3D 2min25s piękny moment. Klopp po meczu z Chelsea.
LiveTom 15.02.2024 20:58 #
Kto robi to samo z Jurgenem przed telewizorem ręka do góry ;)
LUKASp 15.02.2024 21:41 #
Rozdrapujecie tylko trudno gojące się rany . 😞
jaszyn 15.02.2024 21:44 #
Nie jestem zwolennikiem takich artykułów. Przyjdzie na to czas. I nie stawiajmy pomników żyjącym to taki apel, Kloppowi napewno na tym nie zależy.

Pozostałe aktualności

Van Dijk: Życie toczy się dalej  (0)
19.05.2024 21:53, Fsobczynski, thisisanfield.com
Arne Slot pożegnany w Rotterdamie  (0)
19.05.2024 21:51, Vladyslav_1906, Liverpool Echo
Galeria zdjęć z pożegnania Jürgena Kloppa  (0)
19.05.2024 21:46, Bartolino, liverpoolfc.com
Klopp: Teraz jestem jednym z was  (5)
19.05.2024 20:35, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
19.05.2024 20:31, Zalewsky, SofaScore