Osób online 1439

Droga Jarella Quansaha do wielkiego futbolu


W sezonie pełnym inspirujących historii dla Liverpoolu, spośród reszty szczególnie wyróżnia się zaistnienie Jarella Quansaha.

Ciężko było sobie wyobrazić latem, że młody obrońca w połowie marca 2024 roku będzie miał na swoim koncie ponad 20 występów dla swojego klubu i podniesie Puchar Carabao na Wembley.

Nikt nie przewidziałby wówczas, że Quansah rozpocznie arcyważny mecz Premier League przeciwko Manchesterowi City na Anfield w linii obrony obok kapitana, Virgila van Dijka.

- Powiedziałbym, że nie ma na to szans - powiedział uśmiechnięty Quansah.

- Gdy wchodziliśmy w sezon, bardziej myślałem o tym, żeby mieć w ogóle szansę trenowania u boku najlepszych piłkarzy na świecie i mieć możliwość uczenia się od nich.

- Minionego lata myślałem, że raczej udam się na kolejne wypożyczenie. Jednak kiedy zostałem włączony do kadry pierwszego zespołu w okresie przygotowawczym, powiedziałem sobie: “Musisz dać z siebie wszystko i pokazać, na co cię stać”. Na całe szczęście właśnie to zrobiłem i mogłem robić kolejne kroki. Zdążyłem się nauczyć, że piłka nożna to szalony sport i wszystko może się wydarzyć.

Elokwentny i twardo stąpający po ziemi 21-latek stanowi interesujące towarzystwo w ośrodku treningowym Liverpoolu, gdy otwiera się na temat swojej drogi przez szczeble akademii klubu, a także na temat długu, jaki ma wobec rodziców Samuela i Michelle, czy swojej niezwykłej, przełomowej kampanii pod wodzą menedżera Jürgena Kloppa.

Najmłodszy z czworga rodzeństwa Quansah dorastał w Warrington, mieście położonym mniej więcej w połowie drogi między hrabstwami Merseyside a Greater Manchester, gdzie wybitna sprawność sportowa częściej kojarzona jest z rugby niż z piłką nożną. Do akademii Liverpoolu dołączył w wieku pięciu lat po tym, jak został zauważony podczas gry dla juniorskiego klubu Woolston Rovers w swoim rodzinnym mieście.

- Byłem środkowym pomocnikiem i strzeliłem sześć goli w meczu, kiedy obserwował mnie skaut John Alcock - mówi.

- Zostałem zaproszony na kilkumiesięczne treningi do centrum rozwoju klubu w Warrington, a potem, gdy skończyłem pięć lat, przychodziłem do akademii kilka razy w tygodniu. Bycie zawodowym piłkarzem to wszystko, o czym marzyłem.

Quansah, który uczęszczał do szkoły podstawowej Locking Stumps, nie miał problemów związanych z brakiem ofert. Spędził czas w klubach na całym północnym zachodzie Anglii, zanim oficjalnie podpisał kontrakt z Liverpoolem U-9. Był jednak też okres, kiedy personel akademii obawiał się, że The Reds stracą zawodnika na rzecz Manchesteru City.

- Byłem w różnych miejscach, żeby zobaczyć, jakie mam opcje: byłem w City, United, Wigan, Boltonie... w każdym z tych klubów - mówi Quansah.

- Wtedy po prostu grałem i cieszyłem się tym, co robiłem. Zawsze, gdy mogłem grać w piłkę, byłem szczęśliwy. Moi rodzice byli zdania, że będzie lepiej dla mnie, jeśli będę miał więcej opcji.

- Pamiętam tylko, że Liverpool oferował najlepsze treningi. To było miejsce, gdzie najbardziej cieszyłem się grą w piłkę i dlatego tam zostałem.


To podczas turnieju do lat 9 we francuskim Nantes Quansah zagrał po raz pierwszy na pozycji środkowego obrońcy.

- Nie radziliśmy sobie w półfinale i trener powiedział mi, żebym zszedł głębiej i pomógł budować akcje od tyłu. Nawet nie mrugnąłem. Zawsze dobrze czułem się z piłką, potrafiłem dryblować - mówi Quansah.

- Od tamtego dnia właściwie nie grałem na innej pozycji, może z wyjątkiem paru występów na prawej obronie.

Quansah grał w tym samym roczniku, co obecny kolega z pierwszego zespołu, Conor Bradley. W tej samej grupie wiekowej grali też Tyler Morton (na wypożyczeniu w Hull City z Championship), Billy Koumetio (na wypożyczeniu w Blackburn Rovers, również z Championship) i Layton Stewart (który latem ubiegłego roku opuścił klub na rzecz Preston North End - także z Championship).

Był nawet kapitanem Liverpoolu U-18 w finale Młodzieżowego Pucharu Anglii w 2021 roku i ucieszył pracowników akademii tym, jak świetnie zareagował na wzięcie na siebie większej odpowiedzialności.

- W mojej grupie wiekowej byłem prawdopodobnie najbardziej nieśmiały, więc nie byłem naturalnym liderem - mówi Quansah.

- Naprawdę nigdy się nie odzywałem! Po prostu byłem spokojny. Trenerzy zawsze mówili mi, że muszę więcej mówić na boisku. Musiałem się trochę do tego zmusić - musiałem być głośniejszy na boisku, gdy dostałem opaskę kapitańską w drużynach do lat 16 i do lat 18. Po prostu starałem się dawać przykład na boisku, ale także służyć pomocą poza nim.

Dla Quansaha rodzina i piłka nożna są wszystkim.

Jego dziadek Samuel grał dla Ghany, zanim pod koniec lat 50' rozpoczął nowe życie w Anglii. Miał okazję do odbycia testów w Manchesterze United, ale ostatecznie wylądował w niższych ligach, grając dla Stalybridge Celtic i Droylsden.

Jego brat Keenan (26 lat) zdecydował się na zawodową karierę w Accrington Stanley, ale nie zdołał przebić się do pierwszego składu. Obecnie występuje jako obrońca w klubie Southport z Merseyside w National League North (szósty poziom rozgrywkowy w Anglii), a Quansah często odwiedza stadion drużyny.

- Kiedyś chodziłem tam cały czas, ale oczywiście w tym sezonie było to trochę trudniejsze. Uwielbiam obserwować brata w akcji - mówi Quansah.

- Miałem koło 11 lat, gdy podpisał kontrakt zawodowy. Kiedy przychodziłem oglądać go w każdą sobotę, myślałem sobie: “To jest właśnie to, co chcę robić. Co za praca!”.

- Keenan także ma za sobą długą drogę, patrząc na to, przez co przechodził - od radości związanej z bycia zawodowym piłkarzem, przez siedzenie na ławce rezerwowych z powodu braku otrzymywanych szans, aż do zejścia na niższe poziomy rozgrywkowe i naprawdę ciężkiej pracy. Kiedyś prawie całkowicie zrezygnował z piłki nożnej, ale potem pokazał wielką determinację i to mi pomogło. Takie doświadczenia pomagają zachować spokój.

- Dzięki świadomości, że coś takiego może się przydarzyć każdemu, bardziej trzymam się na baczności. On prawdopodobnie pomógł mi bardziej niż ktokolwiek inny.

Reszta rodzeństwa miała inne zainteresowania - brat Marley zajął się muzyką, a jego starsza siostra, Aliyah, robi doktorat.

- Całkowicie się różnimy, ale jesteśmy ze sobą blisko – dodaje Quansah.

Młody obrońca wyprowadził się z rodzinnego domu w Warrington, gdy dołączył do grającego na trzecim poziomie rozgrywkowym Bristol Rovers na półroczne wypożyczenie. Obecnie mieszka w Manchesterze. To właśnie okres spędzony w League One – obejmujący 16 występów – Quansah uznaje za przełomowy w procesie przebijania się do planów Jürgena Kloppa na nadchodzący sezon.

- Mój pierwszy mecz przegraliśmy 5:1 (na wyjeździe z Morecambe), ale mimo wyniku jakimś cudem zagrałem dobrze - mówi.

- Nauczyłem się więcej w ciągu tych 90 minut niż w przez parę ostatnich lat.

- To był prawdziwy przełom. Byłem wdzięczny menedżerowi (Joeyowi Bartonowi), który mi zaufał i wystawiał mnie w każdym meczu. Mierzyłem się z różnymi napastnikami, z różnymi stylami gry. Mieliśmy młodą czwórkę obrońców, a wiele drużyn próbowało grać przeciwko nam długimi piłkami, myśląc, że tak nas zastraszą. Wiele zespołów starało się wygrywać z nami pojedynki powietrzne i często byliśmy nieco obijani.

- Były momenty, kiedy myślałem, że jeszcze bardzo dużo brakuje mi do gry na poziomie seniorskim. W kategoriach juniorskich czułem się pewnie, nigdy tak naprawdę nie miałem problemów pod względem fizycznym, spokojnie przechodziłem przez kolejne mecze. Potem zostałem trochę wrzucony na głęboką wodę. To był dla mnie sygnał, że muszę się obudzić, ale było to dla mnie też coś bardzo dobrego.


- Wróciłem po letniej przerwie w swojej najlepszej formie. Dałem z siebie wszystko i udało mi się dostać kilka szans podczas tournée w Singapurze. Wraz z kolejnymi dniami presezonu, miałem po prostu dobre przeczucie. Jeśli nie odstajesz od składu, to raczej nie zostaniesz wysłany gdzieś indziej.

Quansah poczynił tak duże postępy, że Klopp doszedł minionego lata do wniosku, iż nie potrzebuje kolejnego środkowego obrońcy. Wówczas 20-latek stał się piątym wyborem na pozycji stopera w klubie za Van Dijkiem, Konaté, Matipem oraz Gomezem.

Swój seniorski debiut zaliczył w trzeciej kolejce, na wyjeździe z Newcastle Unied pod koniec sierpnia. Zmienił wtedy Matipa na niecałe 14 minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Liverpool przegrywał 1:0 i grał w dziesięciu po tym, jak w pierwszej połowie z boiska wyrzucony został Virgil van Dijk. Po dwóch bramkach w końcówce Darwina Nuneza Liverpoolowi udało się jednak zwyciężyć w dramatycznych okolicznościach.

- Miałem pięć nerwowych minut, gdy Virg został wyrzucony z boiska. Siedziałem na ławce, myśląc: “Mogłem teraz wejść”. Jednak gdy rozgrzewałem się już przed swoim wejściem na boisko, czułem się po prostu gotowy. W takich momentach niesie cię atmosfera i ekscytacja tym wszystkim.

Wiara Kloppa w Quansaha została potwierdzona, gdy ten otrzymał pierwszą szansę występu w podstawowym składzie w wyjazdowym meczu Premier League przeciwko Wolverhampton dwie kolejki później. I kiedy Gomez musiał wejść w rolę zastępcy kontuzjowanego Trenta Alexandra-Arnolda na boku obrony, Matip zerwał więzadła krzyżowe przednie w kolanie, a Konaté radził sobie z szeregiem problemów mięśniowych, znaczenie Quansaha dla zespołu rosło.

Jego postępy były szybkie, a występy coraz bardziej opanowane. Zwieńczeniem jego rozwoju był ostatni występ podczas niedzielnego meczu ze zdobywcami potrójnej korony na Anfield, w którym do spółki z B=Van Dijkiem zdołał zneutralizować zagrożenie ze strony Erlinga Haalanda.

- To sprowadza się do zaufania, jakie trener mi okazał - mówi Quansah.

- Jeśli trener waha się, czy dać ci szansę, to potem stoisz przy linii bocznej, zastanawiając się: “Czy on naprawdę uważa, że jestem wystarczająco dobry?”.

- Jednak Jürgen potrafi dotrzeć do tak wielu młodych zawodników. W tym wszystkim chodzi głównie o to, żeby mieć wiarę, że ci młodzi zawodnicy poradzą sobie dobrze. Trener oglądał nas wszystkich wystarczająco długo. Ja staram się po prostu przyswoić wszystko w kontekście jego stylu trenerskiego i chłonąć od niego jak najwięcej przed jego letnim odejściem.


Jeśli Kloppa można nazwać jednym z piłkarskich nauczycieli Quansaha, to Van Dijk jest kolejnym z nich.

- Virg prowadzi cię przez mecz, gdy jesteś na boisku - mówi.

- Przed meczem opowiada ci o napastnikach przeciwnika i czego się po nich spodziewać: jakie są ich mocne strony, co zazwyczaj robią w określonych sytuacjach. Jako kapitan drużyny, to on ustala standardy.

- Wszyscy środkowi obrońcy pomogli mi w pewien sposób. Umiejętności Ibou (Konaté) w pojedynkach jeden na jeden są naprawdę wyjątkowe. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. To samo tyczy się Joëla i jego sposobu prowadzenia piłki – mam na myśli to, jak przełamuje linie i dobiera odpowiednie zagrania. To dla mnie po prostu świetne przykłady do nauki.

Sam Quansah w wolnych chwilach dużo analizuje swoją grę - spędza godziny studiując materiały wideo na temat Sergio Ramosa, Leonardo Bonucciego, Paolo Maldiniego i Fabio Cannavaro na YouTube.

- Po prostu uwielbiam oglądać, jak bronią różni obrońcy - mówi.

- Jestem wzrokowcem, więc zawsze patrzę na to, jak radzą sobie w różnych sytuacjach, i staram się to implementować. Bez względu na to, kogo oglądam, potrafię szybko wychwycić pewne detale.


Poproszony o wybór jednego momentu, który jest dla niego szczególny w tym sezonie, odpowiedział niemal natychmiast: “Wembley”.

Quansah zastąpił Konaté na początku drugiej połowy dogrywki w lutowym finale Pucharu Carabao przeciwko Chelsea i był w samym centrum świętowania po zwycięskim golu Van Dijka w 118. minucie.

Jego rodzice i rodzeństwo byli na trybunach, gdy podnosił trofeum, zanim cała rodzina spotkała się w loży dla zawodników na Wembley.

- To było szalone - wspomina Quansah.

- Wchodzę, a moi bracia mówią: “Zmusiłeś mamę i tatę do płaczu!”.

- Miło jest wiedzieć, że oni przeżywają ze mną ten emocjonalny rollercoaster. Poświęcili naprawdę wiele. Wszystkie te dni, gdy musieli brać wolne z pracy, żeby mnie podwieźć na trening i z powrotem; dni, gdy byłem smutny w samochodzie po przegranym meczu i płakałem lub krzyczałem w drodze do domu...

- Jestem niesamowicie wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobili. Postrzegam ten finał jako spłatę za to wszystko, chciałem sprawić, żeby byli dumni. Cieszę się, że już w tym sezonie udało się zdobyć dla nich ważne trofeum - i mam nadzieję, że jeszcze więcej trofeów przede mną.

Nasz czas powoli dobiega końca. Quansah musi zgłosić się na sesję w siłowni.

W tym sezonie zaszedł już tak daleko, w tak szybkim tempie - oszczędzając Liverpoolowi fortunę na rynku transferowym - a jednak najlepsze może być jeszcze przed nim. Klub walczy przecież o zakończenie sezonu niespotykanym dotąd wyczynem - zdobyciem oprócz Pucharu Carabao tytułu mistrzowskiego, Pucharu FA i Ligi Europy. Bez względu na to, co wydarzy się w ciągu najbliższych kilku miesięcy, Quansah nie spieszy się z odejściem.

- Gram dla jednego z największych klubów na świecie - mówi.

- Jestem tu już od 16 lat. Dlaczego miałoby to nie być 25 lub 30 lat? To jest moje marzenie.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

Figa 14.03.2024 18:35 #
chlop jest swietny, mysle ze ma duzy potencjal aby stac sie topka na swojej pozycji
cider 14.03.2024 19:31 #
Quansah i Bradley dwa darmowe świetne transfery ;)
Hmmmmmm 14.03.2024 20:13 #
Quansah, Bradley, Clark, McConnel, Danns, Koumas, Nyoni. Mamy bardzo zdolne pokolenie na zapleczu. Oby to nowy trener wykorzystał.
użytkownik zablokowany 14.03.2024 23:17 #
Komentarz ukryty z powodu złamania regulaminu.

Pozostałe aktualności

Klopp: Teraz jestem jednym z was  (2)
19.05.2024 20:35, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
19.05.2024 20:31, Zalewsky, SofaScore
5 rzeczy, za które kochamy Matipa  (3)
19.05.2024 12:48, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Najlepsze momenty Thiago w barwach The Reds  (0)
19.05.2024 11:08, B9K, liverpoolfc.com