10.01.2004 16:00
Opis
Liverpool wygrał 1-0 z Aston Villą na Anfield. Był to mecz, który the Reds musieli wygrać, chociaż szczęście w tym sezonie nie dopisywało.
Liverpool od początku wziął się do roboty, a Michael Owen trafił w poprzeczkę z bliskiej odległości.
W drużynie zagrał nowy bramkarz Paul Jones, który znalazł się pod naciskiem od początku meczu. Jednak jak można oczekiwać od tak doświadczonego bramkarza, nie miał on żadnych problemów i oddalił zagrożenie od bramki.
W 35 minucie Sorensen był bezradny, kiedy Liverpool objął prowadzenie po dziwnej bramce. Strzał głową Heskey'a zmierzał obok bramki, aż odbił się od Marka Delaney'a. Piłka nagle zmieniła kierunek i zmierzała w kierunku bramki, gdzie nikt nie mógł temu zapobiec.
Uzyskując prowadzenie Liverpool kontrolował przebieg spotkania, mając przy tym dodatkowe sytuacje na strzelenie gola.
Ze wspaniałą grą Didiego Hamanna w środku pola i szczelną defensywą, Villa nie mogła zdobyć bramki, chociaż fani chcieliby zobaczyć więcej bramek.
Gerard Houllier określił zwycięstwo nad Chelsea jako brzydkie, więc tak samo można nazwać ten mecz. W czasach kryzysu wyniki liczą się jednak bardziej od występu. Odnosząc trzecie zwycięstwo w nowym roku można jednak zapomnieć o kryzysie.
Liverpool: Jones, Henchoz, Biscan, Hyypia, Riise, Diouf, Murphy, Hamann, Kewell, Owen, Heskey.
Weszli z rezerwy: Pongolle, Cheyrou.