Sami Hyypia, Florent-Sinama Pongolle i Vladimir Smicer wręczyli kibicom najlepszy prezent na Święta, zapewniając cenne trzy punkty w walce o miejsce w Lidze Mistrzów. Przekonujący występ i trzy bramki wystarczyły, by pokonać Bolton, który przegrał tylko raz w ostatnich 10 meczach. Bramka w 84 minucie Henrika Pedersena skradła nam czyste konto, ale to nie zepsuło nastrojów na Anfield.

Trzy gole i trzy punkty na pewno upiększą Święta dla Houlliera, ale trener będzie równie zadowolony ze sposobu gry.

Liverpool cieszył się posiadaniem piłki i wyglądało na to, że bramka to tylko kwestia czasu. Stało się tak, kiedy Hyypia po strzale głową skierował piłkę pod poprzeczkę.

Jeśli pierwsza połowa była dobra, to druga jeszcze lepsza. Wielu fanów wracało po przerwie, kiedy Pongolle strzelił drugą bramkę. Ta bramka należała się młodemu napastnikowi i kiedy doszedł do dośrodkowania Riise, strzelił upragnioną bramkę.

Kilka minut później Smicer przypieczętował wynik meczu strzałem głową, po rzucie wolnym. Świętując swoją bramkę pobiegł przed the Kop poklepując się po głowie prawdopodobnie nie wierząc, że mógł strzelić bramkę głową, tak jak my wszyscy!

Z upływem czasu Houllier dokonał podwójnej zmiany. Pongolle został pożegnany owacjami na stojąco, których nie widzieliśmy na Anfield od lat. Zasłużył jednak na to.

Liverpool powrócił więc na drogę zwycięstw i od czwartego miejsca dzielą nas jedynie trzy punkty. Miejmy nadzieję, że nasze szczęście w końcu się zmieniło.

Liverpool: Kirkland, Otsemobor, Biscan, Hyypia, Riise, Murphy, Hamann, Gerrard, Smicer, Kewell, Pongolle.

Weszli z rezerwy: Diouf, Heskey.