04.10.2003 13:30
Opis
Pomimo dominacji przez długi czas, Liverpool nie potrafił zbudować czegoś na wczesnej bramce Harry'ego Kewella i musiał oglądać, jak Arsenal wywozi punkty z Anfield.
Gol na otwarcie Kewella z 14 minuty został zepsuty przez bramkę samobójczą Samiego Hyypii i świetne uderzenie Roberta Piresa.
Salif Diao niespodziewanie znalazł się w składzie Liverpoolu i była to jedyna zmiana w porównaniu z zespołem, który w poprzednim tygodniu przegrał z Chartonem. Senegalski pomocnik pojawił się na boisku kosztem Emile'a Heskey'ego.
Tradycyjnie w spotkaniach Liverpoolu z Arsenalem, to the Reds pierwsi przejęli inicjatywę. Piłkarze z Merseyside zasłużenie objęli prowadzenie dzięki lewej nodze imponującego Kewella, którego wolej z pola karnego znalazł drogę do siatki przez prawy dolny róg bramki Lehmana.
Liverpool został jednak surowo ukarany za nie strzelenie większej ilości bramek. Parlour przewrócił się na prawej stronie boiska, z wynikłego z tej sytuacji rzutu wolnego dośrodkował Pires, a piłkę po słabej główce Edu w zatłoczonym polu karnym do bramki skierował Hyypia.
Drugi gol dla the Reds zdawał się być tylko kwestią czasu, ale tylko do czasu, gdy Kanonierzy wrzucili na najwyższy bieg. Pomogła im w tym kontuzja Owena, której nabawił się upadając niefortunnie.
W 68 minucie, w strugach deszczu lejących się z nieba, Pires rozpoczął rajd na lewej stronie boiska. Poczucie obawy ogarnęło stadionem, gdy Francuz biegł w kierunku bramki, po czym wspaniale uderzył nad zdesperowanym Dudkiem.
W tym kolejnym rozczarowującym dniu trzeba było cieszyć się jedynie z pierwszych 60 minut w wykonaniu Liverpoolu.
Liverpool: Dudek, Finnan, Riise, Hyypia, Biscan, Diao, Gerrard, Kewell, Smicer, Diouf, Owen.
Weszli z rezerwy: Le Tallec.