AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1042
Tottenham Hotspur
TOT
League Cup
12.11.2008 20:45
4:2
Liverpool
LIV

Bramki

Pavlyuchenko 38'

Campbell 42'

Campbell 45'

Plessis 49'

Pavlyuchenko 52'

Hyypia 63'

Składy

Tottenham Hotspur

Gomes, Bale, Dawson (C), Corluka, Hutton, O'Hara, Huddlestone, Zokora, Lennon, Pavlyuchenko, Campbell.
Rezerwowi - Sanchez, Gunter, Rocha, Modric, Bent, Boateng, Bentley

Liverpool

Cavalieri, Dossena, Hyypia (C), Agger, Degen, Babel, Plessis, Leiva, El Zhar, Torres, Ngog.
Rezerwowi - Carragher, Gulacsi, Insua, Riera, Alonso, Darby, Benayoun

Opis

Liverpool odpada z Carling Cup

Liverpool został wyeliminowany w 4-tej rundzie pucharu Carling Cup po porażce 4-2 w fatalnym stylu z Tottenhamem na White Hart Lane.

Fraizer Campbell i Roman Pawluczenko strzelili po dwie bramki dla klubu z północnego Londynu, a Damien Plessis i Sami Hyypia ratowali honor the Reds.

Od początku mecz wyglądał na wyrównany, lecz Liverpool musiał zapłacić za chwile dekoncentracji w obronie i niewymuszone błędy.

Aaron Lennon skutecznie powodował problemy obrońcom the Reds od początku gry i posłał świetną piłkę już w 3. minucie, jednak była ona zbyt wysoka i nie stanowiła żadnego zagrożenia w polu karnym the Reds.

Zdarzenia toczyły się w podobnym stylu przez całą pierwszą połowę, a defensorzy Liverpoolu musieli odpierać ataki Jamiego O'Hary i Aarona Lennona z lewej i prawej strony, odpowiednio.

Roman Pawluczenko przedłużył głową groźne dośrodkowanie O'Hary w 15. minucie, licząc na przejęcie piłki przez Fraizera Campbella, lecz na drodze pojawił się Sami Hyypia i bezpiecznie wyekspediował piłkę poza pole karne.

Harry Redknapp i jego nowy asystent mogli czuć się zawiedzeni, iż sędzia nie odgwizdał zagrania ręką reprezentanta Finlandii w tej sytuacji, lecz Rafa Benitez był równie wstrąśnięty tą sytuacją i zaczął wykrzykiwać polecenia swoim podopiecznym.

Potem przyszła kolej na Daniela Aggera - Duńczyk zablokował swoim ciałem mierzony strzał Aarona Lennona z 15. metrów w 21. minucie, wieńczący misterną kontrę Tottenhamu.

Piłka dotarła do niekrytego Lennona po dość przypadkowym dośrodkowaniu, a skrzydłowy miał czas, by przymierzyć, lecz Agger powstrzymał go i na tablicy wciąż widniał wynik 0-0.

Lecz Liverpool wciąż przegrywał walkę w środku pola i wydawało się, że jedynie kwestią czasu będzie, aż będą musieli zapłacić za tak spobodne oddawanie piłki piłkarzom Spurs.

Podczas gdy podopieczni Harry'ego Redknappa wciąż tworzyli sytuacje podbramkowe, Liverpool nie był w stanie oddać choć jednego strzału na bramkę i widowisko stawało się powoli niezwykle jednostronne.

Fraizer Campbell pognał lewą flanką w 38. minucie i posłał piłkę wprost pod nogi niekrytego Pawluczenki w samym środku pola karnego. Rosjanin dopełnił tylko formalności i Spurs prowadzili już 1-0.

Cztery minuty później, ten sam zawodnik był w centrum uwagi - fatalny błąd w polu karnym the Reds zakończył się strzałem młodego Anglika na pustą bramkę i wynikiem 2-0. Prostopadła piłka na Campbella została zignorowana przez Dossenę i odwiedziona przez niego wzrokiem do rękawic Cavalieriego. Jednak nim tam dotarła, dopadł do niej napastnik Spurs, minął naszego bramkarza i z zimną krwią podwoił prowadzenie Kogutów.

Anglik nie mógł uwierzyć, jak prosto udało mu się strzelić bramkę. Szczęście mu sprzyjało.

I tak było chwilę później, gdy dośrodkowanie Lennona z lewej strony trafiło wprost na głowę Campbella. Koszmar Liverpoolu przybrał realnych kształtów - na tablicy było już 3-0.

Trzy bramki w przeciągu 8. minut pierwszej połowy, a Liverpool wyglądał na porażony przeciwnikami. Jednak szybka bramka na początku drugiej połowy ożywiła nadzieję z sercach the Reds.

Torres wywalczył rzut rożny tuż po wznowieniu gry i chociaż zakończył się on niczym, był sygnałem do walki.

Hiszpański napastnik znów pokazał się z dobrej strony dwie minuty później i przejął piłkę w środku boiska, natychmiast posyłając ją na lewe skrzydło do Babela.

Holender wywalczył rzut rożny i natychmiast go wykonał, posyłając piłkę wprost na głowę Damiena Plessisa. W tej sytuacji z bardzo złej strony pokazał się bamkarz gospodarzy, Gomes.

Lecz Plessis nie narzekał, a gol dla Liverpoolu tchnął nadzieję w serca fanów i nieco zmniejszył presję, jaka na nich ciążyła.

Niektórym przypomniał się wówczas mecz z Istambułu sprzed ponad 3. lat, lecz piękny scenariusz został popsuty przez Didiera Zakorę - gracz Tottenhamu wdarł się z piłką w pole karne the Reds, odnalazł niekrytego Romana Pawluczenkę i Rosjaninowi po raz kolejny pozostało tylko dopełnić formalności i wepchnąć piłkę do pustej bramki w 52. minucie.

Gareth Bale miał szansę na podwyższenie wyniku minutę później, lecz Lucas dobrze zachował się przy rożnym dla Spurs. Moment później Campbell nieomal skompletował hat-tricka, gdy jego strzał głową z kolejnego rzutu rożnego o centymetry minął bramkę Cavalieriego.

Wielu osobom brwi podniosły się ze zdumienia, gdy Rafa Benitez zdjął Fernando Torresa za lewego obrońcę, Emiliano Insuę, w 56. minucie. Prawdopodobnie trener wolał oszczędzić napastnika na sobotnią potyczkę z Boltonem.

Nastąpiło ciekawe przetasowanie na boisku - Emiliano Insua zajął miejsce na lewym skrzydle, dotychczas tam grający Ryan Babel zajął miejsce Nabila El Zhara na prawym skrzydle, a Marokańczyk przesunął się na pozycję cofniętego napastnika, wspierając Davida N'Goga.

Zmiana dała El Zharowi pole do popisu i już w 63. minucie piękny rajd zakończony podaniem do Insui na skraju pola karnego zakończył się wywalczeniem kolejnego rzutu rożnego.

Te stałe fragmenty gry okazały się być najlepszą formą ataku podczas tego meczu, gdyż Sami Hyypia skierował głową piłkę do siatki. 63. minuta, 4-2 na tablicy. Po raz kolejny fatalnie zachował się golkiper gospodarzy, Gomes.

Postawa bramkarza rywali skłoniła the Reds do śmielszych ataków, i już chwilę później El Zhar strzałem z dystansu próbował zaskoczyć Brazylijczyka. Ten jednak wyszedł z próby zwycięsko - choć na raty, strzał został obroniony.

Golkiper Spurs raz jeszcze niepewnie interweniował przy wyjściu sam na sam z Philippem Degenem w 68. minucie. Reprezentant Szwajcarii upadł po walce o piłkę z Brazylijczykiem i sytuacja została wyjaśniona przez któregoś z obrońców. Lecz przez dłuższą chwilę Gomes nie ruszał się z ziemi!

Okazało się to być ostatnią interwencją Brazylijczyka w tym meczu, i już parę chwil później miejsce znoszonego na noszach numeru 1 zajął Cesar Sanchez.

Lecz Degen nie ustawał w swoich zapędach na bramkę rywali - w podobnej sytuacji znalazł się z 82. minucie.

Gareth Bale powalił Degena na ziemię w polu karnym i kibice Liverpoolu, zgromadzeni na White Hart Lane, już słyszeli gwizdek Mike'a Rileya w uszach - jednak sędzia pozostał nieugięty, jego zdaniem, karnego nie było.

Mimo wszystko, ta sytuacja zmusiła Rafaela Beniteza do zdjęcia kuśtykającego Szwajcara i wpuszczenia w jego miejsce Stephena Darby'ego.

Gra w tym momencie stała się nieco nerwowa, a Lucas, Agger i Babel szukali miejsca i pozycji do oddania strzału.

Osobliwa rzecz, sędzia doliczył aż 9. minut do drugiej połowy. Liverpool zwęszył w tym nadzieję na wywiezienie bardziej korzystnego rezultatu, jednak nic takiego się nie stało - gwizdek w końcu zagwizdał, a obrońcy trofeum awansowali do ćwierćfinałów.

Sędzia: Mike Riley
Frekwencja: 33 242