WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 893

Wywiad z Pako Ayestaránem


Pako Ayestarán, dawny asystent i jednocześnie najbardziej zaufany współpracownik Rafy Beníteza w Liverpoolu, opowiedział między innymi o swoich relacjach z rodakiem i powodach, dla których zdecydował się w 2007 roku opuścić klub.

„Nie planowałem być menedżerem"

W wieku 21 lat Ayestarán zakończył piłkarską karierę i poświęcił się pracy trenerskiej. Zdobył uprawnienia i dyplom z nauk o sporcie. Pracował w Osasunie jako trener od przygotowania fizycznego, aż w 1996 roku spotkał po raz pierwszy Rafę Beníteza. Obaj szybko znaleźli wspólny język i razem wywalczyli awans najpierw z Extremadurą, a potem z Teneryfą.

W 2001 roku przenieśli się do Valencii, z którą zdobyli Superpuchar Europy i dwukrotnie mistrzostwo Hiszpanii. Trzy lata później zgłosił się po nich Liverpool. Po trzyletnim okresie na Anfield Ayestarán pracował kolejno w Realu Sociedad, Benfice, ponownie w Valencii, a także w Al Ahly. Następnie zdecydował się postawić na karierę menedżerską.

W 2013 roku prowadził w Meksyku Estudiantes Tecos, aż w końcu w sierpniu ubiegłego roku objął stery Maccabi Tel Aviv.

– Nigdy tak naprawdę nie myślałem na poważnie o pracy menedżera. To było jednak częścią procesu. Jako członek sztabu szkoleniowego zależało mi jedynie na tym, by czuć się kimś ważnym i wykorzystywać swoją wiedzę dla dobra zespołu. Wtedy czułem się spełniony.

– Nadszedł jednak moment, kiedy zacząłem widzieć futbol w inny sposób. Miałem pomysły, które pragnąłem wdrożyć w grę. Pomału docierało do mnie, że chcę zacząć pracować wedle własnej koncepcji. Czułem, że dzięki doświadczeniom, jakie wyniosłem z innych klubów, będzie mi łatwiej.

Jak dotąd pobyt w Tel Avivie jest dla 52-latka prawdziwym pasmem sukcesów. Dziesięć lat po przyczynieniu się do sięgnięcia przez Liverpool Pucharu Europy Hiszpan ponownie ma szansę na historyczne osiągnięcie.

Na dziewięć kolejek przed końcem sezonu jego drużyna zajmuje pierwsze miejsce, utrzymując pięć punktów przewagi nad drugim zespołem. Po zakończeniu fazy zasadniczej sześć najlepszych ekip rozegra między sobą po dwa spotkania, które wyłonią mistrza.

Póki co Maccabi zwyciężyło w turnieju Toto Cup i awansowało do półfinału State Cup. Wszystko wskazuje na to, że zespół z Tel Avivu zdominuje krajowe rozgrywki.

– Na początku było mi trudno, ponieważ sezon już trwał, a ja nie miałem żadnego udziału w budowie i przygotowaniach zespołu do rozgrywek.

– Znalazłem się w zupełnie nowym dla mnie kraju i nie wiedziałem zbyt wiele o poziomie tutejszej ligi. Potrzebowałem trochę czasu, by wcielić w życie moje pomysły, ale ostatecznie udało mi się szybko przystosować.

– Radzimy sobie naprawdę dobrze, a klub stoi przed szansą na rozegranie historycznego sezonu. Nigdy wcześniej żaden klub nie sięgnął po potrójną koronę. Byłoby to wspaniałym osiągnięciem, ale przed nami nadal długa droga.

„W Liverpoolu spędziłem najlepsze lata"

Od odejścia z Anfield minęło już prawie osiem lat, ale Ayestarána wciąż łączy z klubem i miastem bardzo silna więź.

– Mój drugi syn jest scouserem – oznajmił z dumą.

10-letni Unai, o dwa lata starszy Borja i żona Pako, Zaida, mieszkają teraz razem w Tel Avivie. Rodzina nadal jednak posiada dom w Holayke (miasto w Merseyside, w dystrykcie Wirral).

– Uwielbiamy Wirral. Czujemy się tam jak w domu, jesteśmy do tego miejsca bardzo przywiązani. W lato tam wrócimy. Mam tyle wspaniałych wspomnień z mojego okresu w Liverpoolu. Spędziłem tam prawdopodobnie najlepsze lata życia.

– Pamiętam to uczucie przynależności do wielkiej, liverpoolskiej rodziny i miłość, jaką darzyli mnie kibice. W żadnym innym miejscu nie da się spotkać z takim szacunkiem za wykonywaną pracę jak w Anglii, a w szczególności w Liverpoolu.

„Żaden finał nie może równać się ze Stambułem"

Po odejściu z Valencii w 2004 roku Ayestarán spędził trzy niesamowite lata w klubie z Merseyside. W 2005 roku Liverpool zwyciężył w Lidze Mistrzów, a rok później dołożył do tego triumf w Pucharze Anglii. W kolejnym sezonie Liverpool zdołał ponownie znaleźć się w finale Champions League.

– Pierwszy sezon był wprost niewiarygodny. Z jednej strony ciężko nam szło w Premier League, ale z drugiej świetnie radziliśmy sobie w Lidze Mistrzów.

– W Stambule byliśmy świadkami najwspanialszego w historii comebacku. Nigdy nie było lepszego finału. Do dziś utrzymuję kontakt ze Stevenem Gerrardem, Jamiem Carragherem, Xabim Alonso i Luisem Garcią.

– Czasami jednak poważnie się zastanawiam, czy to był rzeczywiście mój największy sukces. W końcu w pucharach wiele może zależeć od losowania, a poza tym do rozegrania jest tylko około 12 meczów.

– O wiele trudniej wygląda wygranie ligi. Tam trzeba prezentować równą formę przez długi okres. Ale nie mam wątpliwości, że w Stambule przeżyłem najlepszy dzień w swoim życiu.

„Mieliśmy za mało gwiazd"

Liverpool zaczął wzbudzać strach rywali na europejskiej arenie, jednak w rozgrywkach krajowych sytuacja prezentowała się zgoła odmiennie. W sezonie 2004/05 the Reds zajęli w Premier League piąte miejsce ze stratą 37 punktów do mistrzów z Chelsea. I chociaż w kolejnych latach poprawili się, dwukrotnie zajmując trzecie miejsce, nie byli w stanie powalczyć o mistrzostwo.

– Nie mieliśmy wystarczająco silnego składu – przyznał Pako. – Ze względu na dużą liczbę meczów szalenie trudno jest o triumf w tej lidze.

– Dysponowaliśmy kilkoma zawodnikami mogącymi z powodzeniem występować we wszystkich największych klubach Europy, ale problem polegał na tym, że mieliśmy ich zbyt mało. Potrzeba mniej więcej 15-17 graczy takiego kalibru.

„Musieliśmy rotować składem"

– Rotacja nie była dla nas czymś nowym, gdyż próbowaliśmy jej już w Valencii. Grając w Europie i lidze jest ona absolutnie konieczna. Nie można oczekiwać od piłkarzy, by rozegrali 60 spotkań na takim samym poziomie.

– Wielu z nich ma również obowiązki względem reprezentacji. Wobec tego potrzebują czasem odpocząć i naładować akumulatory.

– Spotykaliśmy się z dużą krytyką, ale wiedzieliśmy, że postępujemy właściwie. Właśnie w takich momentach zaczyna się liczyć głębia składu.

Ayestarán przyznał, że współczuł Raheemowi Sterlingowi, gdy ten znalazł się w ogniu krytyki po przyznaniu się do odczuwania przemęczenia.

– Ludzie nie rozumieją, co czuje młody piłkarz. Tu nie chodzi wyłącznie o zmęczenie fizyczne, ale też psychiczne. To dla nich ogromne wyzwanie. W krótkim czasie grę dla zespołu U-18 zamieniają na występy na najwyższym poziomie, gdzie spotykają się z całkowicie inną intensywnością spotkań.

– Bardzo wiele oczekuje się od takich chłopaków jak Sterling. Trzeba się z nimi bardzo ostrożnie obchodzić.

„Marzę o byciu trenerem w Premier League"

Po przerwie na mecze reprezentacji Ayestarán razem z Maccabi powróci do walki o najwyższe cele w krajowej piłce. Marzy, by w przyszłym sezonie jego klub wystąpił w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W obecnej edycji, jeszcze zanim Pako został szkoleniowcem, zespół z Tel Avivu został wyeliminowany w kwalifikacjach przez Maribor.

– Maccabi chce wykonać ten krok. Jeżeli nadal będziemy się tak rozwijać, zdołamy w końcu awansować. Kto wie, może kiedyś zagramy przeciwko Liverpoolowi? Cudownie byłoby powrócić na Anfield.

Ayestarán przyznał, że nie mniejszą radość sprawiłby mu powrót do Premier League.

– Praca jako menedżer w Anglii? To bez wątpienia jedno z moich marzeń. Każdy, kto sprawował tam funkcję menedżera czy trenera, zapewne uważa Anglię za jedno z najlepszych miejsc do pracy. Chodzi o szacunek, jakim darzą cię inni. Poza tym wszystko jest tam takie profesjonalne.

– Cieszę się jednak z mojej obecnej pracy. Każdego dnia się uczę i staję coraz lepszym menedżerem.

„Nigdy nie zdradziłem Rafy"

Ayestarán wyjaśnił także, co tak naprawdę stało za decyzją o opuszczeniu Liverpoolu, która zakończyła przyjaźń i 11-letnią współpracę z Benítezem.

Menedżer the Reds oskarżył swojego asystenta o zdradę, za jaką uważał rozmowy z innymi klubami za jego plecami. Od odejścia Pako obaj panowie nie zamienili ze sobą słowa.

– Nigdy nie szukałem pracy bez jego wiedzy. To wszystko nieprawda. Owszem, otrzymywałem oferty od hiszpańskich klubów, ale Rafa o nich wiedział.

– Od tego czasu nie miałem na tyle szczęścia, by znów z nim porozmawiać.

„Odchodziłem z Liverpoolu z ciężkim sercem"

- Bardzo chciałbym móc przebywać tam dłużej, ale fakty są takie, że po prostu praca przestała mi się podobać. Poczułem, że Rafa i ja zaczynamy zmierzać w zupełnie innych kierunkach. Powoli odchodziliśmy od naszych wcześniejszych zasad jeśli chodzi o sposób prowadzenia treningów i podejścia do rozgrywek.

– Jeśli praca przestaje sprawiać radość, nie jesteś już, jak wy to mówicie, „happy bunny" [dosłownie „szczęśliwy króliczek"; człowiek zadowolony z życia]. Wtedy należy po prostu ruszyć dalej.

– Gdyby to chodziło o inny klub, decyzja nie sprawiłaby mi tak wielu trudności. Ale jako że to Liverpool, było mi bardzo ciężko.

– Owszem, na świecie jest wiele innych świetnych klubów, ale Liverpool ma w sobie po prostu coś wyjątkowego. Niełatwo jest znaleźć podobne miejsce, ale jednocześnie nie żałuję swojej decyzji. Chciałem się spełnić, więc musiałem dokonać zmiany.

– Gdy teraz wracam do tego okresu, zachowuję jedynie miłe wspomnienia - wspaniałe chwile, doświadczenia i ludzi. Pozytywy są ważniejsze od wszystkiego, co działo się pod koniec mojego czasu w Liverpoolu.

„Liverpool będzie walczył do końca"

– Oglądam tyle meczów Liverpoolu, ile tylko mogę, ponieważ wciąż kocham ten klub. Brendan Rodgers wykonuje tam kawał dobrej roboty. Styl gry jego zespołu jest bardzo miły dla oka. Brendan chce, by drużyna atakowała i grała radośnie.

– To wielki pech, że rok temu nie wygrali ligi. Potem mieli trochę problemów w związku z odejściem Luisa Suáreza, kontuzją Daniela Sturridge'a i napływem wielu nowych piłkarzy.

– Jednakże w ostatnich miesiącach pokazali równą formę. Ciężko będzie im się załapać do Ligi Mistrzów, ale jestem przekonany, że będą o to walczyć do samego końca.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Klopp: Musimy być gotowi na wszystko  (1)
26.04.2024 22:10, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Liverpool dogadany z Feyenoordem  (21)
26.04.2024 21:09, AirCanada, Sky Sports
Gakpo: Mogę dać z siebie jeszcze więcej  (9)
26.04.2024 15:47, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Westerveld: Arne jest wyjątkowym trenerem  (4)
26.04.2024 15:36, B9K, The Times
Gakpo wraca do składu  (1)
26.04.2024 15:10, BarryAllen, liverpoolfc.com
Boss na temat kontuzji  (2)
26.04.2024 14:20, BarryAllen, liverpoolfc.com
West Ham vs Liverpool - statystyki przedmeczowe  (1)
26.04.2024 12:12, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com