WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1153

Karius o swoich planach z LFC


W obszernym wywiadzie dla oficjalnej witryny internetowej klubu bramkarz Liverpoolu opowiedział o swojej pierwszej przygodzie z Premier League, powrocie do Bundesligi, wyciąganiu wniosków oraz o planach na przyszłość. Zapraszamy do lektury!

Biberach an der Riß to miasto w południowych Niemczech, które Loris Karius nazywa domem, i które położone jest zaledwie dwie godziny jazdy od Glaten, gdzie dorastał Jürgen Klopp.

Opowieść Braci Grimm pt. „Siedmiu zuchów ze Szwabii” o przygodach siedmiu braci, których z uwagi na niezdarność spotkał makabryczny koniec, sprawiła, że do ludzi z tego regionu przylgnął stereotyp niekompetencji i pewnej dozy naiwności.

Siadając na fotelu przed rozpoczęciem tej rozmowy z liverpoolfc.com, Karius z uśmiechem na ustach podkreśla, że poza tym niesprawiedliwym obrazem jego pobratymcy podobno mają także „węża w kieszeni”.

Oczywiście żadna z tych dwóch cech nie może być w uzasadniony sposób przypisana ani Kariusowi, ani Jürgenowi Kloppowi. Ten pierwszy sugeruje nawet, że pod względem osobowości obaj bardzo się od siebie różnią.

- W kontekście pytania o to, czy mamy podobne charaktery… Nie wydaje mi się, żeby tak było – wskazuje Karius.

Jest jednak pewne niemieckie powiedzenie: Schaffe, schaffe, Häusle baue (Pracuj, pracuj, zbuduj dom), zaczerpnięte z piosnki z 1964 r. śpiewanej przez Ralfa Bendixa, z którym obaj chętnie się utożsamiają.

Wspólne pragnienie do osiągnięcia czegoś ważnego i istotnego sprawiło, że w 2016 r. ścieżki tych dwóch Panów przecięły się w końcu na Anfield.

Mówiąc w kontekście Liverpoolu łatwo odgadnąć ten metaforyczny „dom do zbudowania” – cel, o którym można porozmawiać.

- Odbyłem z menadżerem kilka rozmów po swoim przyjściu i były to bardzo udane konwersacje – wyjaśnia golkiper.

- Opowiedział mi wszystko o klubie. Mówił o swoich pierwszych doświadczeniach, o różnicach względem Niemiec, o tym, jak cieszy się możliwością pracy tutaj.

- Sprawił, że lepiej się poczułem. Oczywiście pomyślałem też, że to jest menadżer, który pomoże mi się rozwinąć, jako młodemu piłkarzowi.

- Uwierzyłem w jego plan, więc bardzo szybko przekonałem się do tego, że ten klub jest dobrym miejscem, by zrobić następny krok.

- Kiedy rozmawiałem z menadżerem, obaj zgodziliśmy się co do tego, że plan polega na zdobyciu tytułu (w końcu), ponieważ ten klub na to zasługuje i bardzo tego pragnie.

- Powiedzieliśmy sobie, że to jest nasz cel, więc codziennie pracujemy nad jego realizacją. Nie chcemy patrzeć tylko w przeszłość, ale sami chcemy zapisać się w jego historii i mamy nadzieję, że szybko to nastąpi.

Na szczęście dla Kloppa Karius szybko pokazał swoją determinację, która jest niezbędna do osiągnięcia tak ambitnych celów na wczesnych etapach dopiero rozwijającej się kariery.

Bramkarz miał jedynie 16 lat, kiedy zdecydował się opuścić VFB Stuttgart i przeniósł się do Manchesteru City. Klub ten był na fali wznoszącej po przejęciu przez Szejka Mansura w 2008 r.

Zaledwie po dwóch latach, kiedy szanse na występy w pierwszym zespole znacznie zmalały, Karius podjął kolejną odważną decyzję o powrocie do ojczyzny na wypożyczenie do Mainz, a następnie w styczniu przekształcono je w transfer definitywny.

Dla wielu takie rozczarowanie w Manchesterze City byłby powodem do zwątpienia w siebie, ale nie było tym dla Kariusa.

- Nie przejąłem się tym wcale – podkreśla.

- Zgodziłem się na wypożyczenie, ale moim celem było odejście na stałe. A motywacją do tego była chęć gry w pierwszym zespole.

- Uznałem, że w Mainz mam na to duże szanse. Był tam młody trener i wydawało mi się, że wierzył w mój rozwój w tym klubie. Miałem nadzieję, że widzi możliwość włączenia mnie do zespołu - może nie od razu, ale w bliskiej przyszłości.

- W City nie było to takie oczywiste. Był tam numer jeden reprezentacji Anglii, a ja nie chciałem siedzieć na peryferiach składu i czekać zbyt długo, przez co mógłbym przegapić inną nadarzającą się okazję lub możliwość, której bym później żałował.

- Mój plan był prosty. Miałem osiemnaście lat i zdecydowałem się zrobić krok w tył, by następnie nieco później wykonać większy krok do przodu, zamiast czekać aż coś się wydarzy.

- Zrobiłem więc mały krok w tył, rozegrałem ponad 100 spotkań w Bundeslidze, a potem ponownie przeniosłem się do wielkiego klubu. Według mnie był to dobry plan, który dobrze zadziałał.

Kiedy nadszedł czas, by rozpocząć dalszy rozwój na podstawach zbudowanych w Mainz, Karius ponownie pokazał swoją bystrość, którą często można obserwować także w jego grze.

Niemiec nie dał się rozproszyć myślom związanym z powrotem do Premier League. Zamiast tego koncentrował się raczej na znalezieniu klubu, który będzie dla niego odpowiedni.

- Nie chodzi tylko o ligę. Sam klub także musi być odpowiednim wyborem. Nie stawiałem sobie za cel tego, że muszę wrócić do Premier League.

- Oczywiście, gdzieś wewnętrznie chciałem wrócić do tej ligi, ale bardzo dobrze czułem się w Niemczech. Uważam, że tamtejsza liga jest również bardzo dobra, ale połączenie Liverpoolu i Premier League było czymś, co po prostu musiałem wybrać.

- To klub sprawił, że chciałem tutaj przyjechać, a nie sama liga. Cała jego historia. To wielki klub, który ma wspaniałe tradycje.

Wrodzona determinacja Kariusa wkrótce jednak została poddana kolejnej próbie.

W pewnym momencie cieniem na początku kariery 24-latka w Liverpoolu rzuciły się pewne trudności, które pojawiły się na początkowym etapie przygody z the Reds. Wszystko rozpoczęło się od złamania ręki, które nastąpiło chyba w najbardziej nieodpowiednim momencie.

Jednak teraz, kiedy zbliża się do końca sezonu, w którym odzyskał miejsce w bramce, zachował 8 czystych kont w 15 spotkaniach i wykonał kilka wspaniałych interwencji, postrzega problemy z przeszłości jako zdobywanie doświadczenia i naukę.

- Czasami tak po prostu bywa. W poprzednich latach wszystko szło po mojej myśli – nigdy nie doznałem kontuzji, rozegrałem trzy pełne sezony z rzędu, zawsze grałem dobrze i nic złego się nie działo.

- Takie są jednak realia pracy profesjonalnych piłkarzy. Może nadejść taki okres, w którym nie będzie ci szło idealnie.

- Było to dla mnie nowe doświadczenie, ale teraz mogę powiedzieć, że wiele się nauczyłem z tych wszystkich negatywnych wydarzeń i rozwinąłem się mentalnie jako człowiek. Przyjąłem je i dojrzewałem z nimi.

- Czasami po prostu nie da się do wszystkiego dojść zbyt szybko. Jako bramkarz musisz być cierpliwy i czekać na swoją okazję.

- Gdybym nie był co do tego przekonany, to pewnie latem mówiłbym o potrzebie poszukania innych rozwiązań, ale w pełni wierzyłem, że sytuacja się zmieni. Dlatego oczywiste zawsze było dla mnie to, że będę walczył o odzyskanie swojego miejsca w składzie.

- Cieszę się, że byłem odpowiednio cierpliwy.

Liverpool w przyszłym tygodniu rozegra pierwszy mecz półfinału Ligi Mistrzów. Rywalem the Reds będzie Roma, a Karius ma okazję zaznaczyć swój piłkarski rozwój szansą na wygranie najważniejszego trofeum w europejskim futbolu.

Czerwoni cieszą się możliwością wymarzonego zakończenie sezonu, ale ich bramkarz koncentruje się na planie, który niemal dwa lata temu nakreślił przed nim Klopp. Uwaga skupia się głównie na pracy, która jest potrzebna do wykonania, by plany te przekuć w rzeczywistość.

- Mam nadzieję, że przede mną o wiele więcej. Jestem prawie pewien, że tak będzie, ponieważ mam 24 lata, więc w kategoriach bramkarskich nadal jestem jeszcze młody.

- Każdego dnia pracuję nad tym, by stać się lepszym. Rozgrywanie meczów bardzo pomaga, ponieważ mecze dają znacznie więcej niż treningi. Bez porównania.

- Wiem, że z pewnością jest jeszcze wiele obszarów do poprawy.

Albo jak mawiają: Schaffe, schaffe, Häusle baue.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

Scofield1111 19.04.2018 07:02 #
brawa dla niego za tą pracę, zasłużył by być nr 1. Jak myślicie, kupimy bramkarza latem? Nie wiadomo co z Simonem i Wardem- Klopp niedawno mówił, że nie kupimy raczej bramkarza, ale jeśli obaj odejdą to wątpliwe, aby Grabara był nr 2. Polak zresztą mówił ostatnio, że prawdopodobnie przeniesie się na wypożyczenie latem. Pytanie drugie- jeśli po kogoś sięgniemy w przypadku odejścia Simona i Warda to czy będzie to bramkarz, który wskoczy dom bramki za Kariusa, czy raczej ktoś z formatu drugiego wyboru?
Radbug 19.04.2018 13:02 #
Mignolet odejdzie na 99%, mimo wszystko jest za dobry na rolę drugiego bramkarza, po prostu nie pasował do Liverpoolu i zjadała go presja.

Grabara jesli nie odejdzie na wypożyczenie do League One albo Championship, to i tak raczej nie będzie drugim bramkarzem a co najwyżej trzecim-nadal jest jeszcze za młody i ma 0 doświadczenia.

Ward raczej tez będzie chciał odejść. Nadawałby się idealnie jako rezerwowy bramkarz, po odejściu Mignoleta pewnie grałby więcej, wszystkie puchary itp. tylko czy po roku bez gry chciałby spędzić tak samo następny? Wątpię, bo ma dużą szanse na stanie się nr 1 w bramce Walii, wystarczy regularna gra.

Wątpię, że wydamy kasę na porządnego bramkarza do rywalizacji z Kariusem. Spodziewam się raczej zakupu w stylu Fostera z WBA-doświadczony i ograny bramkarz w lidze, gwarancja pewnego poziomu, ale ze względu na wiek nie powinien obrażać się jeśli pełniłby rolę rezerwowego. Trafić na koniec kariery do wielkiego klubu i przy okazji dobrze sobie zarobić na emeryturę? Brzmi świetnie.
Gensheimer 19.04.2018 14:52 #
Skorupski raczej też odpada. Zapowiedział, że w przyszłym sezonie chce regularnie grać.
Odnośnie artykułu, to cieszę się, że Loris odpalił i szanuję za jego determinację, cierpliwość, to jest najważniejsza zaleta stając się bramkarzem. Trzeba czekać na swoją szansę.
Grabarę należy puścić w przyszłym sezonie puścić na wypożyczenie do drużyn z Champinship, bądź League One, aby udowodnił swoją wartość i poczuł prawdziwy angielski futbol, tak jak to zrobili z Wojtkiem Szczęsnym w Arsenalu, gdzie jeden sezon spędził w Brentford (wtedy League One). Jeśli dobrze się Kamil spiszę, to można ponownie gdzieś wypożyczyć na szczebel wyżej, bądź sprzedać z opcją pierwokupu.
Mignolet na pewno odejdzie. Co do Ward'a chciałbym aby został, ale jest w tym samym wieku co Loris i na pewno nie jest spełnieniem marzeń siedzenie na ławce w LFC. Zwłaszcza tak jak mówicie, że regularna gra go tylko dzieli od bycia nr 1 w reprezentacji Walii.
Liverpool raczej musiałby poszukać golkipera, któremu już nie przeszkadzałoby grzanie ławy, ale w razie potrzeby mógłby trzymać jakiś poziom. Typu: Tom Heaton (32 lata), Rune Jarstein (33 lata), René Adler (33 lata), Silvio Proto (34 lata).

Pozostałe aktualności

Westerveld: Arne jest wyjątkowym trenerem  (0)
26.04.2024 15:36, B9K, thetimes.co.uk
Gapko wraca do składu  (0)
26.04.2024 15:10, BarryAllen, liverpoolfc.com
Boss na temat kontuzji  (1)
26.04.2024 14:20, BarryAllen, liverpoolfc.com
West Ham vs Liverpool - statystyki przedmeczowe  (0)
26.04.2024 12:12, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Díaz graczem meczu z Evertonem  (1)
26.04.2024 06:47, AirCanada, własne
Neville punktuje skuteczność Núñeza  (4)
25.04.2024 16:41, Margro1399, liverpool Echo