WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 891
Newcastle United
NEW
Premiership
10.02.2007 16:00
2:1
Liverpool
LIV

Bramki

Bellamy

Marins

Solano

Składy

Newcastle United

Harper, Babayaro, Bramble, Onyewu, Taylor, Milner, Butt, Parker (Kapitan), Solano, Dyer, Martins. Rezerwowi: Huntingdon, Sibierski, Luque, Srnicek, Duff.

Liverpool

Reina, Riise, Agger, Carragher, Finnan, Zenden, Gerrard MBE (Kapitan), Sissoko, Pennant, Bellamy, Kuyt. Rezerwowi: Hyypia, Guthrie, Arbeloa, Crouch, Dudek

Opis

Nieskuteczny Liverpool przegrywa na Tyneside

Liverpool źle zakończył ten wielki tydzień dla przyszłej historii klubu przegrywając 1-2 z Newcastle United na St James Park w sobotnie, deszczowe popołudnie.

Przez większą część meczu The Reds dominowali na boisku, jednak nie potrafili wykorzystać wypracowanych sobie okazji strzeleckich. Nie pomogła szybko zdobyta bramka Craiga Bellamy'ego. Byli klubowi koledzy Walijczyka odrobili straty z nawiązką i ostatecznie wygrali.

Dwadzieścia minut po golu Bellamy'ego, Obafemi Martins wykorzystał katastrofalnie błędy defensywy Liverpoolu i doprowadził do wyrównania, a na dwadzieścia minut przed końcem mecze, Nolberto Solano ustalił wynik spotkania, pewnie wykorzystując rzut karny.

Ten wynik zmniejsza nadzieje The Reds na dogonienie czołowej dwójki, a także spowodował, że dobre nastroje panujące po przejęciu klubu przez Amerykanów, znacząco się pogorszyły.

Zawieszony za kartki był Xabi Alonso, więc w końcu do gry po odniesionej w listopadzie kontuzji barku powrócił Momo Sissoko, a drugą zmianą dokonaną przez Beniteza w wyjściowym składzie w porównaniu do poprzedniego meczu było zastąpienie Petera Croucha, Bolo Zendenem. Zatem Hiszpan powrócił także do sprawdzonego ustawienia 4-4-2.

Mecz mógł się nie odbyć ze względu na bardzo obfite opady deszczu, jednak ostatecznie sędzia Mark Halsey uznał, że murawa jak najbardziej nadaje się do gry. Przez cały mecz padał rzęsisty deszcz i na pewno nie było to idealne warunki do gry w piłkę, jednak na początku The Reds lepiej się do nich przystosowali.

Na takiej murawie wykonanie nawet najprostszego podania było bardzo trudne, a piłkarze nieraz mieli problemy z utrzymaniem równowagi.

Liverpool rozpoczął spotkanie od mocnego uderzenia. Aktywny w pierwszych minutach był zwłaszcza Jermaine Pennant i to on wypracował pierwszą bramkę z łatwością ogrywając Celestine'a Babayaro, a następnie podając do niepilnowanego, ustawionego na szóstym metrze Bellamy'ego. W polu karnym było całkiem sporo piłkarzy gospodarzy, jednak Walijczyk bez najmniejszych problemów umieścił piłkę w siatce.

Nikogo nie zaskoczył fakt, że kibice, którzy kiedyś go wynosili pod niebiosa, teraz zaczęli wygwizdać byłego zawodnika Srok po tym trafieniu. Bellamy'emu jednak w niczym to nie przeszkadzało i wciąż był bardzo aktywny. Liverpool w tym czasie dalej nacierał na bramkę gospodarzy i powinien podwyższyć swoje prowadzenie.

Jednak zamiast tego, to gospodarze trafili do siatki w bardzo dziwnych okolicznościach. Pepe Reina wyszedł poza pole karne do prostopadłej piłki zagranej przez pomocnika Newcastle i próbując wybić ją jak najdalej od własnej bramki, trafił w nadbiegających Martinsa i Aggera. Piłka odbiła się tak szczęśliwie, że Nigeryjczyk stanął przed pustą bramkę i bez problemu umieścił w niej futbolówkę.

Ta bramka mobilizująco podziałała na gospodarzy i chwilę później James Milner oddał niecelny strzał z dystansu. Jednak przewaga Srok nie trwała długo i The Reds ponownie zaczęli przeważać. Bellamy uczestniczył niemal w każdej ofensywnej gości i gdyby miał trochę więcej szczęścia to już przed przerwą mógłby skompletować hat-trick.

Dwa razy był bardzo bliski pokonania Harpera, jednak jego pierwsze uderzenie zostało wybite przez Titusa Bramble'a z linii bramkowej, a za drugim razem bramkarz Srok sparował piłkę na poprzeczkę. Wcześniej Harper musiał jeszcze bronić strzał Zendena, jednak ostatecznie do końca tej części gry wynik nie uległ zmianie.

Po przerwie The Reds dalej nacierali na bramkę Newcastle i Dirk Kuyt zmarnował fantastyczną okazję, gdy fatalnie przestrzelił z sześciu metrów, wcześniej wypracowując sobie tę sytuację niezwykłym zwodem.

W tym momencie to Liverpool był znacznie bliższy trafienia do siatki, jednak Newcastle powoli zaczęło wracać do gry i w końcu udało im się wywalczyć jedenastkę. John Arne Riise sfaulował Stevena Taylora we własnym polu karnym i Mark Halsey musiał pokazać na jedenasty metr. Nolberto Solano bardzo pewnie tę okazję wykorzystał.

Im bliżej było końca meczu tym słabsze były ataki Liverpoolu i po końcowym gwizdku sędziego może mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie za te wszystkie niewykorzystane sytuacje.

Sędzia: M. Halsey