WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1152
Liverpool
LIV
Premier League
28.02.2010 16:00
2:1
Blackburn Rovers
BLA

Bramki

Gerrard 20'

Andrews 40'

Torres 44'

Składy

Liverpool

Reina - Mascherano, Carragher, Agger, Aurelio - Rodriguez, Gerrard, Lucas, Benayoun - Kuyt, Torres
Cavalieri, Aquilani, Babel, Insua, Ngog, Kelly, Ayala

Blackburn Rovers

Robinson, Samba, Givet, Olsson, Salgado, Pedersen, Nzonzi, Andrews, Hoilett, Diouf, Kalinic
Brown, Chimbonda, Emerton, Dunn, Grella, Roberts, Di Santo

Opis

Fernando Torres zaznaczył swój powrót do wyjściowej jedenastki zwycięskim golem, a Liverpool dzięki wygranej 2-1 w niedziele popołudnie nad Blackburn Rovers zachował szansę na finisz w pierwszej czwórce.

Hiszpański napastnik strzelił swoją 13. bramkę w sezonie w 44. minucie meczu po tym, jak na prowadzenie zespół Liverpoolu wyprowadził Steven Gerrard, a wyrównał z rzutu karnego Keith Andrews.

Wynik oznacza, że podopieczni Beniteza pozostają na szóstym miejscu w tabeli, jeden punkt za Manchesterem City i Tottenhamem, jako że oba te zespoły wygrały swoje weekendowe mecze.

Sukces odniesiony w czwartkowy wieczór w Rumunii sprawił, że the Reds podeszli do spotkania z Rovers w pogodnych nastrojach, a optymizmu dodawał jeszcze fakt, iż Fernando Torres powrócił do wyjściowego składu po kontuzji kolana. Ostatni raz Hiszpan grał od początku w meczu z Reading w FA Cup jeszcze w styczniu.

Numer 9 był jedną z czterech zmian, jakich dokonał Benitez w składzie, który zagwarantował miejsce w najlepszej szesnastce Europa League. Oprócz El Nino do wyjściowego zespołu wskoczyli Maxi Rodriguez, Dirk Kuyt i Fabio Aurelio.

Świadomość tego, że obaj rywale do zajęcia czwartego miejsca wygrali swoje wcześniej rozgrywane spotkania sprawił, że gospodarze wyszli na boisko od początku zorientowani na zdobycie trzech punktów, jednak to Rovers zaliczyli lepszy start.

Tak jak można się było spodziewać po drużynie Sama Allardyce, goście stwarzali największe zagrożenie po stałych fragmentach gry. Z pewnością Chris Samba musi czuć, że powinien zachować się lepiej w piątej minucie meczu, kiedy główkował prosto w ręce Pepe Reiny.

Następnie szczęścia z około 30 metrów spróbował Martin Olsson, zanim Morten Gamst Pedersen mocno uderzył z woleja, na szczęście dla gospodarzy, prosto w Reinę.

Liverpool sprawiał wrażenie nieco przytłumionego podczas pierwszej fazy gry i w 16. minucie powinien już przegrywać 0-1.

Lucas Leiva stracił piłkę na własnej połowie na rzecz Pedersena, pozwalając Norwegowi ruszyć w kierunku bramki Reiny i podać do niekrytego Nikoli Kalinicia. Napastnik złamał akcję do środka z lewej strony pola karnego i zakręcił piłkę w kierunku dalszego słupka, bardzo niewiele się myląc.

Jeśli Liverpool potrzebował pobudki, to to właśnie nastąpiło. The Reds odpowiedzieli na ataki gości w najlepszy z możliwych sposobów, wychodząc na prowadzenie po pierwszej godnej uwagi akcji ofensywnej w 20. minucie.

Gerrard wymienił podania z Dirkiem Kuytem na połowie Blackburn, po czym posłał piłkę na lewe skrzydło do Yossiego Benayouna. Izraelczyk zbiegł do środka wzdłuż linii szesnastego metra i zagrał do wbiegającego przed bramkę Rovers kapitana, który po przyjęciu piłki przelobował próbującego interweniować Paula Robinsona z lewej strony pola bramkowego.

Było to ósme trafienie Stevena w sezonie i absolutnie odmieniło ono zachowanie gospodarzy na placu gry.

Chwilę później na prawym skrzydle szarżował Maxi Rodriguez, który wbiegł wzdłuż linii końcowej w pole karne i wycofał piłkę gdzieś na jedenasty metr w poszukiwaniu Torresa. Podanie było jednak niedokładne, jednak żaden z obrońców Blackburn nie zdołał go przeciąć i na strzał zdecydował się stojący przed polem karnym Fabio Aurelio. Na szczęście dla gości któryś z obrońców stanął na drodze piłki i ta nie znalazła się w siatce.

Wyglądało na to, że zespół z Anfield powrócił do swojego normalnego rytmu, kiedy to kolejne pięć minut podniosło kibicom Czerwonych ciśnienie.

Najpierw Fabio Aurelio zmuszony był zejść z boiska z powodu urazu. Zastąpił go Emiliano Insua, a kilkadziesiąt sekund później Rovers doprowadzili do wyrównania.

W zamieszaniu w polu karnym the Reds upadł Jamie Carragher, dotykając piłki ręką. Sędzia Alan Wiley stał bardzo blisko akcji i nie miał innego wyboru, jak tylko pokazać na jedenasty metr. Do wykonania rzutu karnego podszedł Keith Andrews i nie pomylił się, chociaż jego intencje wyczuł Pepe Reina.

Być może Rovers nie zasłużyli na zdobycie tego gola, jednakże nie było czasu na rozpaczanie w szeregach gospodarzy, bo ruszyli oni do ataku przywracając prowadzenie jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą część gry.

Torres dostał prostopadłe podanie w kierunku bramki, jednak Samba zdołał wybić wślizgiem piłkę spod nóg Hiszpana. Obrońca Rovers zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że do futbolówki dopadł na prawej stronie Maxi i podał jeszcze raz do El Nino stojącego na piątym metrze, który bez problemu umieścił ją w siatce.

Rozpoczęła się druga odsłona i the Reds zdawali się przejmować kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami.

Najpierw po dośrodkowaniu Stevena Gerrarda niecelnie z bliskiej odległości główkował Daniel Agger, następnie Robinson końcami palców wybił piłkę po dośrodkowaniu Maxiego zmierzającemu w kierunku bramki.

Gospodarze byli blisko wyjścia na dwubramkowe prowadzenie, kiedy kolejne dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło na głowę Dirka Kuyta, Holender główkował jednak wprost w ręce Robinsona.

Dirk cieszył się przez ostatnie miesiące dobrą formą strzelecką i bliski był dodania do swojego dorobku kolejnego trafienia, kiedy w 58. minucie efektownym strzałem z przewrotki próbował zaskoczyć Robinsona.

Rovers nie stworzyli żadnego zagrożenia w pierwszym kwadransie gry w drugiej części spotkania, a Reina został w końcu zatrudniony słabym strzałem Juniora Hoiletta.

Trzecia bramka sprawiłaby, że ostatnie dwadzieścia minut byłoby tylko formalnością, jednak the Reds nie stworzyli już dogodnych okazji i zmuszeni byli przechodzić przez nerwową końcówkę, ostatecznie dzięki wspaniałym interwencjom Reiny odnosząc cenne zwycięstwo.

Sędzia: Adam Wiley
Frekwencja: 42 795