Liverpool rozpoczął swoje tegoroczne tournee po Stanach Zjednoczonych od środowej przegranej 1:0 z włoską AS Romą na stadionie Fenway Park.

Zespół Brendana Rodgersa, grający na stadionie Red Sox i obserwującym mecz właścicielu Jonhnie Henrym, stracił w 90. minucie gola, którego strzelił Marco Borriello.

Był to mecz, w którym dobre okazje przydarzały się obydwu zespołom bardzo rzadko, ale pomimo remisu, był to dobry trening dla the Reds w obecnym okresie przygotowawczym.

W przedmeczowych doniesieniach potwierdzono, że w wyjściowej jedenastce pojawią się Sebastian Coates oraz Jose Enrique, zaś Rickie Lambert utrzyma miejsce w zespole po weekendowym debiucie w meczu przeciwko Preston.

W szeregach Romy pojawił się znany Czerwonym przeciwnik, były gracz Arsenalu i Chelsea, obrońca Ashley Cole, który zaliczył debiut we włoskim zespole.

Przed rozpoczęciem spotkania odbyła się minuta ciszy ku czci ofiar tragedii w Hillsborough i wypuszczono 96 balonów w bostońskie niebo.

Minęły dwa lata od kiedy zespoły te ostatnio spotkały się na jednym z najbardziej znanych stadionów do baseballa. Wówczas Roma wygrała 2:1, a dla Rodgersa był to początek rządów jako menedżer Liverpoolu.

Wiele zmieniło się przez ostatnie 24 miesięcy, a kibice, którzy wypełnili po brzegi stadion chcieli z bliska zobaczyć zespół, który w poprzednim sezonie tak cieszył oko swoją grą.

Jednakże ze względu na temperaturę osiągającą ponad 30 stopni oraz wilgotność powietrza początek meczu był bardzo wolny.

Liverpool był szybko zmuszony do zmiany w swoich szykach, gdyż Fabio Borini musiał zejść z boska po tym jak mocno upadł na murawę i 12 minucie zmienił go Emre Can.

Pierwsze uderzenie warte uwagi miało miejsce dopiero w 20. minucie kiedy to strzał Philippe Coutinho z rzutu wolnego z lewej strony pola karnego minął dalszy słupek Łukasza Skorupskiego.

W kwestii posiadania piłki oglądać można było typowy Liverpool, ale to zespół Serie A powinien objąć prowadzenie po tym jak lewą stroną poszybował Ashley Cole, a następnie dośrodkował piłkę w pole karne. Francesco Totti zdołał uderzyć piłkę końcówką palca u nogi, ale skierował ją obok słupka.

Zaraz przed przerwą, po drugiej stronie boiska, swoją okazję do strzelenia bramki miał Lambert, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez obrońcę.

Angielski napastnik miał kolejną okazję zaraz po przerwie, kiedy to piłkę dośrodkowywał mu Martin Kelly, ale jego strzał został zablokowany przez Alessio Romagnoliego.

Chwilę później Lambert znowu dobrze uderzał, ale Skorupski dobrze bronił przy krótkim słupku.

Po godzinie gry swoją okazję miał, po energetycznym rajdzie w pole karne, Kris Peterson jednak jego wysiłki na nic się nie zdały. Piłka trafiła po nogi Coutinho, który jednak uderzył w zawodników Romy.

Na 13 minut przed końcem spotkania na boisku pojawił się Jordan Henderson, dla którego był to pierwszy występ od czasu powrotu z Mistrzostw Świata.

Romie prawie udało się w końcówce spotkania strzelić gola po dobrym wejściu w pole karne Antonio Sanabrii i niskim uderzeniu przy słupku, ale Bradowi Jonesowi udało się wybić piłkę.

W wyniku tego Roma dostała rzut rożny i piłka skierowana przez Borriello odbiła się od Daniela Aggera i wpadła do siatki dając Włochom późne zwycięstwo.