WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 917
West Ham United
WHU
Premier League
20.09.2014 18:30
3:1
Liverpool
LIV

Bramki

Reid 2'

Sakho 9'

Sterling 26'

Amalfitano 88'

Składy

West Ham United

Adrian - Demel (Jenkinson 62'), Reid, Tomkins, Cresswell - Noble (c), Kouyate, Song (Amalfitano 68'), Downing - Valencia (Collins 76'), Sakho
Jaaskelainen, Zarate, Vaz Te, Cole

Liverpool

Mignolet - Manquillo (Sakho 22'), Lovren, Skrtel, Moreno - Gerrard (c), Lucas (Lallana 46'), Henderson, Sterling, Borini (Lambert 75'), Balotelli
Jones, Enrique, Toure, Marković

Opis

Egzaltowanie sobotniego wyniku we wschodnim Londynie trwa w najlepsze. To Liverpool w starciu z West Hamem miał być piłkarskim młotem, a nie kowadłem, przy czym miał wykuć sobie komplet oczek. Jednak jak się później okazało, to Młoty wybiły przyjezdnym marzenia o choćby jednym punkcie, wygrywając w pełni zasłużenie.

(*trescdluga*)

Wydawało się, że Czerwoni są odporni na futbolowe machinacje drużyny Big Sama. W końcu aktualny wicemistrz Anglii przegrał zaledwie jedno z ostatnich jedenastu potyczek z rywalem urzędującym na stadionie Boleyn Ground. Wydawało się, że poprzednie liche występy ekipy Rodgersa pękną niczym bańki mydlane, puszczane z takim uwielbieniem przez kibiców West Hamu.

Trzeci uwłaczający aspiracjom Liverpoolu występ z rzędu

Niestety, z wielką przykrością trzeba przyznać, że notujemy bardzo słaby początek sezonu. Tylko mecz z Tottenhamem można uznać za udany, pełen polotu i werwy. W meczach z Aston Villą, Manchesterem City (gdzie porażka była wkalkulowana w bilans zysków i strat), z ekipą z Razgradu oraz z wykupioną przez Rodgersa drużyną Świętych, nasza prezencja boiskowa była co najmniej.. nieapetyczna. Wręcz co poniektórych widzów mogła przyprawić o niestrawność.

Nie pamiętam tak słabej serii byłego menadżera Swansea, odkąd przybył do miasta Beatlesów. Wygrywamy z wielkim trudem przy udziale wyśpiewanych przez Ryszarda Rynkowskiego ,,Darów Losu", zaś przegrywamy obnażając przed oponentami naszą grzeszną naturę. A występków na sumieniu drużyny jest dość sporo - brak kreatywności i pewności siebie, dziury w obronie jak w uzębieniu słabego boksera i luki mierzone hektarami w środku pola.

Ostatnią nitkę z osnowy skrupulatnie tkanej przez Rodgersa taktyki wyciągnął Sam Allardyce i jego piłkarze. Na murawę po stronie gospodarzy nie mógł wybiec wiecznie kontuzjowany Andy Carroll, natomiast po stronie graczy z Liverbirdem na piersi w ostatniej chwili ze składu wypadł Coutinho. Do środka pola wskoczył Lucas Leiva, zaś za Balotellim i Borinim zagrał Raheem Sterling.

Wakacje Adriana, czyli sugestywna pierwsza połowa meczu

Już po bodajże 70 sekundach od pierwszego gwizdka arbitra, miejscowi wyszli na prowadzenie. Rzut wolny wykonywany z głębi pola trafił na głowę ustawionego na dalszym słupku Cresswella, który natychmiastowo zgrał futbolówkę w do środka, gdzie dybał już na zdrowie Mignoleta i defensorów i sympatyków Liverpoolu Winston Reid. Dopełnił formalności, trafiając z bliska do pustej bramki. Winą za stratę tego gola należy obarczyć Hendersona, który kompletnie zgubił krycie Cresswella.

8 minut później było już 2:0. Po super stracie w środku pola Super Mario, piłka powędrowała do Diafry Sakho, którego dośrodkowania zamieniło się w ,,centrostrzał". Piłka ugrzęzła za kołnierzem Mignoleta w siatce.

Brendan Rodgers nie czekając na dalszy rozwój wypadków ściągnął Manquillo, wprowadzając naszego Sakho i przechodząc na system z trzema obrońcami.

W 26 minucie wakacje Adriana, który był praktycznie bezrobotny w pierwszych trzech kwadransach przerwał Sterling, który potężnym strzałem z linii pola karnego zdobył bramkę kontaktową.

Co gorsza, to West Ham napierał, a Valencia, Sakho i Downing bez trudu przedzierali się przez nasze niby zasieki obronne.

Anemia ofensywna pomimo przewagi w drugiej połowie

W drugiej odsłonie gry to przyjezdni zdobyli inicjatywę, lecz wszelkie próby zdobycia wyrównującego gola spełzły na niczym. Liverpoolczycy ograniczali się do strzałów z dalszych odległości. Próbował kilkukrotnie Borini i Balotelli, próbował też Lallana, ale obronną ręką wychodził z tych sytuacji golkiper gospodarzy.

W 88 minucie po wybiciu piłki na naszą połowę, ustawiony szeroko przy linii Sakho zagrał piłkę głową do środka, gdzie był.. no właśnie, był zawodnik widmo. Piłkę przejął rozgrywający bardzo dobre spotkanie Stewart Downing i po dograniu futbolówki do zmiennika Amalfitano zaliczył asystę. Francuz uderzył piłkę ze szpica obok bezradnego Mignoleta i rozwiał tym samym wątpliwości co do końcowego rezultatu.

Faworyci rozdają punkty

Paradoksalnie, na nasze szczęście działa nieszczęście innych kandydatów do zajęcia miejsca premiowanego udziałem w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Gubi punkty Arsenal, gubi punkty Everton i Tottenham, w słabej formie jest także Manchester United, a mistrzowie the Citizens mają 2 punkty przewagi nad Czerwonymi.

Przed pojedynkami z Middlesbrough, klubem, z którego na międzynarodowe wody wypłynął nasz sobotni kat, Downing, a także derbowym klasykiem drużyn z Merseyside, sternik the Reds ma ciężki orzech do zgryzienia. Musi okiełznać drużynę, której potencjalna wartość dodana liczona jest w 117 milionach funtów i uciszyć głosy krytyki, jakoby jego zespół z poprzedniego sezonu był drużyną jednego urugwajskiego rewolwerowca.

Tak miernego Liverpoolu nie widzieliśmy już dawno. Miejmy nadzieję, że po derbach nikomu przez usta nie przejdą jakiekolwiek słowa krytyki, nie ze względu na górnolotną poprawność, a z prostej przyczyny - nikt nie będzie miał żadnych racjonalnych przesłanek, by ganić piłkarzy wicemistrza Anglii.

Frekwencja: 34977

Linki

Bramki z meczu
Skrót