100 piłkarzy, którzy wstrząsnęli The Kop: Titi Camara

"Titi kto?" - pytali zaskoczeni fani Liverpoolu, gdy w 1999 ogłoszono, że gwinejski napastnik Olympique Marsylii zawita na Anfield Road. Niewiele było wtedy wiadomo o tajemniczym Afrykańczyku, który wcześnie występował w St Etienne i RC Lens, a Gerard Houllier wydał na niego 2,5 miliona funtów. Jednak bardzo szybko pokazał duże umiejętności.

Camara od razu wywalczył sobie miejsce w sercach kibiców zdobywając bramkę w swoim debiucie podczas meczu z Sheffield Wednesday, który otwierał sezon 1999/2000, a potem zdobył kilka niezwykle efektownych goli. Również jego niezwykłe poświęcenie dla The Reds pomogło mu w zyskaniu przychylności kibiców i nigdy nie zapomnimy tych wzruszających scen, gdy Titi zdobył bramkę kilka godzin po śmierci własnego ojca.

Był szybkim i dobrze wyszkolonym piłkarzem, którego publiczność kochała. Camara uwielbiał zachwycać efektowną grą i jeśli był w formie to wszyscy obrońcy się go obawiali. Jednak jego nierówna forma spowodowała, że nie potrafił na dłużej zadomowić się w wyjściowej jedenastce The Reds, a ponadto był wystawiany na lewym skrzydle, a nie w ataku.

Transfer Emile'a Heskey'a w 2000 roku był ostatecznym sygnałem, że to koniec kariery Gwinejczyka na Anfield. Przez jakiś czas występował w rezerwach, a potem odszedł do West Hamu. Mimo, że zdobył tylko 10 goli w barwach Liverpoolu, to każdy z nich był niesamowity i właśnie dlatego kibice Liverpoolu zawsze będą ciepło wspominać pierwszego Gwinejczyka w Premiership.

Ciekawostka: Jego pełne imię to Aboubacar Sidiki Camara.

- Gdy przybył do klubu przez pierwsze trzy, cztery miesiące, ciągle zastanawialiśmy się, kto do nad dołączył - nowy Pele? Zawsze gdy był przy piłce popisywał się jakąś efektowną sztuczką, albo zdobywał piękną bramkę. Jednak potem z jego formą było coraz gorzej. - Jamie Carragher na temat Titi Camary