LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1272

WYWIAD Z BENITEZEM


Przedstawiamy Wam wywiad bardzo ciekawy z Rafą Benitezem przeprowadzony przez dziennikarzy hiszpańskiego ASa, w którym menedżer Liverpoolu wypowiada się na wiele tematów niekoniecznie związanych z obecną sytuacją klubu.

Jak tam nerki?

Cóż, najpierw znaleźli kamień, a potem stwierdzili, iż jedna z moich nerek jest przekłuta. Po raz pierwszy w życiu musiałem przejść przez trzy standardowe procedury anestezjologiczne. Opuściłem mecz z Arsenalem i był to mój pierwszy od 22 lat. Dzień przed tym meczem miałem bardzo wysoką gorączkę.

Pierwszy od 22 lat...

Menedżer występuje w każdym meczu, nie? Myślałem o samym początku kariery, którą zacząłem bardzo wcześnie w drużynach młodzieżowych Realu. W wieku 26 lat byłem już menedżerem.

Karierę piłkarską musiałeś skończyć z powodu kontuzji kolana.

Miało to miejsce na uniwersjadzie w Meksyku w 1979 roku. Byłem członkiem reprezentacji Hiszpanii. Pokonaliśmy Kubę 4-0, po czym przyszła pora na Kanadę. Zostałem uderzony z tyłu i cześć pieśni. Miało to miejsce tego samego dnia, w którym Pietro Mennea, świetny włoski sprinter, pobił rekord świata na 200 metrów z wynikiem 19,72.

Utrzymał się on 17 lat, po czym pobił go Michael Johnson. Jak dobrym byłeś piłkarzem?

Mógłbym grać w ekstraklasie. Horacio de Leiva, nasz menedżer w Meksyku, a później prezes szkoły dla sędziów, zaproponował mi przejście do Oviedo. Grałem w rezerwach Realu, gdy pojawił się Butragueño. Chendo i Michel także byli w tym zespole. Byli nieźli, ale zawsze kiedy grali, przegrywaliśmy. Grałem na pozycji defensywnego pomocnika, ale lepiej czułem się w roli ostatniego stopera. Z tej pozycji miałem lepszą perspektywę.

Już myślałeś jak menedżer.

W wieku 13 lat opracowywałem już ustawienia, oceniałem innych chłopaków. Lubiłem organizować tego typu sprawy, mimo iż służyły one jedynie mojej przyjemności. W INEF byłem grającym menedżerem. Siadałem na trybunach i prowadziłem drużynę, a gdy stwierdzałem, że trzeba jej pomóc, wchodziłem na boisko. Utrzymywałem balans między tym a prowadzeniem młodzików w Realu Madryt. I wiesz co? Moje zajęcia kończyły się o 17:00, czyli dokładnie wtedy, kiedy zaczynały się sesje treningowe. Biegłem przez korytarze i byłem na miejscu około 17:30. Nie potrzebowałem już rozgrzewki. Ci z nas, którzy nie byli gwiazdami, musieli bardzo ciężko pracować, by wyrobić sobie nazwisko.

Mimo to chyba były to naprawdę szczęśliwe czasy.

W tym czasie jest się mniej świadomym pewnych rzeczy. Jest się tak zaangażowanym we wszystko, że na myślenie czasem nie starcza czasu… Pamiętam, że po pierwszym miesiącu trenowania młodzieży Realu ważyłem cztery kilogramy mniej niż zwykle. Pochłaniałem półmisek soczewicy i jazda na trening. Poza tym wszystkim byłem jeszcze zapisany do Szkoły Medycznej w Alcala de Henares.

Którą rzecz jasna musiałeś opuścić.

Tak, nie nadążałem za tym. Gdy otrzymałem stopień honorowy na Uniwersytecie Miguela Hernandeza w Elche, byłem wniebowzięty, ponieważ zawsze chciałem zdobyć doktorat na INEF, lecz z powodu pracy nigdy nie miałem ku temu okazji. Czasami zastanawiam się nad tym i wygląda to surrealistycznie. W Madrycie przez wiele miesięcy pracowałem siedem dni w tygodniu, już jako menedżer. Jednego dnia w Castilli, następnego z Garcią Remonem i pierwszym zespołem, później pod okiem odpowiedzialnego za całe przygotowanie Del Bosque prowadziłem rezerwy w niższych ligach… I jeszcze uczyłem w szkole! No i oczywiście mecze, których w weekendy oglądałem, ile tylko się dało. Ich liczba wahała się między 10 i 12.

I przy tym wszystkim miałeś dziewczynę?

To byłoby już niemożliwe! Związek nadszedł później, gdy miałem już trochę więcej czasu! [śmiech]

Do kogo czujesz największą wdzięczność?

Do Ramona Martineza (obecnego dyrektora Celty), który w każdym sezonie mnie promował. Zawszę będę mu wdzięczny, zawsze będę również pamiętał, jak Del Bosque powiedział: "Nie ma menedżerów piłkarskich, Rafa. Są ludzie, którzy menedżerują w futbolu, a ty będziesz to czynił przez wiele lat.

Miał rację. Dostałeś szansę w Liverpoolu, ponieważ udowodniłeś swoją wartość w Hiszpanii.

Było kilka momentów, nie każda sytuacja byłą taka sama. Pojawiłem się w Valencii po Cuperze, który wykonał tam wspaniałą robotę. Zespół był bardzo silny. Byliśmy zdolni do podniesienia poprzeczki. W Tenerife i Extremadurze było inaczej. W obu przypadkach graliśmy w drugiej lidze i w obu wywalczyliśmy awans. W Tenerife stało się to po starciach z takimi zespołami jak Atletico, Sevilla i Betis.

Jaki jest obecny problem z właścicielami Liverpoolu?

Anglia jest inna od Hiszpanii. Tutaj, mając jednoroczny kontrakt, nie masz nic… a mi zostało tylko 18 miesięcy. Ludzie muszą uświadomić sobie, że jeśli menedżer ma tylko tyle czasu, jest martwy. Mam dziesięciu czy dwunastu współpracowników, którym w lipcu kończą się kontrakty. Jaki projekt może rozwinąć menedżer, jeśli nie ma pewności pracy przez następne dwa - trzy lata? Ach! Wyjaśnijmy jedną kwestię: Nigdy nie prosiłem o absolutną władzę. O możliwość podejmowania decyzji i manewrów - owszem. Nie jest to jednak to samo.

United i Chelsea mają o wiele więcej pieniędzy niż Liverpool. A teraz nawet City.

United rocznie przynosi przychód o 65 milionów euro większy niż my i co roku mają możliwość sprowadzenia trzech graczy za 20 milionów. Chelsea wydała 500 milionów funtów przez ostatnie pięć lat. My zbudowaliśmy cały zespół, ale z ekonomicznego punktu widzenia nasza pozycja jest słabsza, a i tak jesteśmy w stanie z nimi konkurować. Jest mnóstwo statystyk, którymi można by zanudzać. United tylko na Berbatowa wydali 32 miliony funtów. Co roku wydają tyle, ile muszą. 17 milionów na Hargreavesa, 18 na Naniego, 20 na Andersona. Siedem lat temu wydali 30 milionów na Ferdinanda! Ja przez pięć lat urzędowania tutaj wydałem niecałe 40 milionów na Torresa i Keane'a. Nie ma dyskusji!

A co z Arsenalem, Rafa?

To odmienna filozofia. Oni ściągają wielu młodych piłkarzy, ale jeśli muszą wydać 5 milionów na jednego z nich, jak na przykład Ramsey, robią to. Albo 15 za Arszawina.

A Alex Ferguson?

On kontroluje tutaj wszystko, to po prostu fakt. A odkąd poczuł potrzebę mówienia o Liverpoolu, muszę odpowiadać.

Swoją specyficzną angielszczyzną.

Gdy pojawiłem się w Liverpoolu, nie brałem lekcji, co było błędem. Brakuje mi słownictwa i znajomości gramatyki. Moje córki posługują się najczystszą liverpoolską mową i często nie rozumiem, co mówią. Często muszę prosić je o mówienie do mnie po hiszpańsku. Claudia, starsza, miała 6 lat, gdy przyjechaliśmy do Liverpoolu. Pierwotne była zagubiona, ale po sześciu miesiącach przyszła do domu z notatką od nauczyciela, która głosiła: "Gratulacje, wasza córka odzyskała głos". Nigdy nie przestawała gadać. Agata, młodsza, ma teraz sześć lat. Po angielsku mówi lepiej niż po hiszpańsku.

A co z jedzeniem?

Nie ma problemów na tej płaszczyźnie. Kocham mięso, a szkockie jest bardzo dobre. W domu nigdy nie brakuje nam również hiszpańskich dań takich jak paella, omlet czy soczewica.

PR?

Moja żona jest w tym ode mnie lepsza. Należy do NGO, organizacji walczącej z rakiem, często więc odwiedza szpitale. Gdy nadchodzi moja kolej, wykonuję swoją robotę. W większości tygodni gramy trzy mecze, żyję więc w swoim własnym świecie, ale to życie rodzinne zmiana się najbardziej. W klubie pojawiam się o dziewiątej rano, a wychodzę pomiędzy szóstą a siódmą wieczorem. Niewiele wyjeżdżałem w celu wypoczynku. Znam Liverpool, Chester i te pojezierza na północ.

Wielki mecz z Realem Madryt już za 10 dni. Czego oczekujesz?

Mam doświadczenie z meczów z Barçą, która była faworytem, a mimo to i tak ją wyeliminowaliśmy. W losowaniu mieliśmy pecha, ale miał go również Real. W obu przypadkach sytuacja jest inna: Real broni mistrzostwa, a my wciąż o nie walczymy. Trzeba będzie zobaczyć, w jakim stanie będą piłkarze. Na ten przykład Torres wciąż szuka swej najlepszej formy.

Gdy Everton wyeliminował was z FA Cup, odebrałeś to niemalże jak wyzwolenie. Jest tak w rzeczywistości?

Musimy znaleźć pozytywy, a takim jest fakt, że będziemy grali mniej meczów, możemy więc skoncentrować się na Premier League i na Lidze Mistrzów. Premier jest bardzo konkurencyjna, bardziej niż La Liga. Trzeba być u szczytu formy, bo inaczej każda drużyna może utrudnić ci życie swoim podejściem i walką do końca. Nie traciliśmy kontroli nad wydarzeniami boiskowymi, ale nie potrafiliśmy dobić rywali. Naszym problemem jest fakt, że towarzyszą nam wielkie oczekiwania. Premier League, Premier League, nie wygraliśmy jej od 19 lat! A gdy nadchodzi czas na Ligę Mistrzów… wygrajmy ją. W ostatnich latach wywalczyliśmy cztery trofea, graliśmy w siedmiu finałach i dodatkowo w półfinale LM. Jesteśmy w odpowiedni miejscu, problemem jest niepokój, z którym musimy się uporać, a to nie zawsze jest łatwe.

Gerrard jest dla Liverpoolu tym kim dla Realu Raul, czyż nie? Jak się ma?

Leczy się. Kontuzje się zdarzają i trzeba do nich odpowiednio podchodzić. I - tak - można porównać go do Raula na wiele sposobów. Jest charyzmatycznym piłkarzem z ogromnym sercem, jego osobowość wpływa na innych. Zawsze bierze na siebie odpowiedzialność, nigdy nie przestaje próbować. Wszystkie te cechy, a może nawet więcej (ma on przecież większe doświadczenie), dotyczą również Raula. Znam go odkąd miał 14 lat i grał w drużynie młodzieżowej Atletico. Zawsze błyszczał z powodu swojego charakteru. Nie dziwi mnie, że wciąż od niego rozpoczyna się ustalane składu, jest zwycięzcą odkąd był młodym chłopcem.

Jakie są twoje stosunki z Florentino?

Dobre

Prowadzenie Realu byłby dla ciebie wisienką na torcie? Szczytem kariery?

Jeśli powiem, że tak, niektórzy zinterpretują to tak, jakbym chciał odejść, a jeśli powiem, że nie, byłoby to lekceważenie Realu… Odpowiednia odpowiedź jest taka, że nie myślę o odejściu i mam nadzieję, że zostanę tu na długi czas. Czy Madryt byłby wisienką na torcie w mojej menedżerskiej karierze? Nie ma wątpliwości! Brzmi to jednak jak odniesienie do ostatnich lat pracy w jakiejś profesji, a mnie się to nie tyczy.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Salah zostanie w klubie na kolejny sezon  (3)
29.04.2024 13:11, BarryAllen, The Athletic
Wszystkie twarze Arne Slota  (1)
29.04.2024 12:56, Zalewsky, własne
Shearer i Wright o decyzji Anthony'ego Taylora  (1)
29.04.2024 11:45, Bajer_LFC98, Liverpool Echo
Luis Díaz graczem meczu z Młotami  (0)
29.04.2024 01:20, AirCanada, własne
Skrót meczu  (0)
29.04.2024 00:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Shearer: Mo może czuć się pokrzywdzony  (7)
28.04.2024 19:22, B9K, Liverpool Echo