LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1461

ZAPOWIEDŹ MECZU


W czwartkowy wieczór w Lizbonie na Estádio da Luz podopieczni Beniteza zmierzą się z miejscową Benficą. To już ćwierćfinał Ligi Europy i jeśli the Reds marzą o zakończeniu obecnego sezonu pozytywnym akcentem, muszą przywieźć z Portugalii korzystny rezultat.

Na rozpracowanie przeciwnika i ułożenie odpowiedniej strategii obaj menedżerowie dostali po trzynaście dni, odkąd 19 marca odbyło się losowanie par ćwierćfinałowych. Od tamtego czasu piłkarze dowodzeni przez Beniteza rozegrali dwa spotkania ligowe, wygrywając i przegrywając po jednym. Benfica natomiast po poznaniu rywala w walce o półfinał LE grała tylko jeden mecz, w którym pokonała Sporting Braga 1-0 na szczycie tabeli ligi portugalskiej.

Liverpool w rozgrywkach Ligi Europy zadebiutował w 1/16 finału, w której czekał inny zespół do grudnia grający w Champions League, Unirea Urziceni. Czerwoni zdominowali obydwa spotkania, pokonując dwukrotnie zespół mistrza Rumunii najpierw 1-0 na Anfield po bramce Davida Ngoga w końcówce, następnie w rewanżu w Bukareszcie 3-1, dzięki trafieniom Javiera Mascherano, Ryana Babela i Stevena Gerrarda. W kolejnej rundzie the Reds spotkali się z francuskim OSC Lille i dopiero w samej końcówce rewanżu w Liverpoolu zapewnili sobie awans do najlepszej ósemki rozgrywek. Zespół Beniteza przegrał pierwsze spotkanie rozgrywane na Stadion Lille-Metropole 0-1 i nawet prowadząc 2-0 w meczu rewanżowym na Anfield, dzięki strzałom Gerrarda i Torresa, nie mógł być pewny sukcesu, ponieważ do przejścia do następnej fazy drużynie Ludowica Obraniaka wystarczał jeden gol. Po znakomitej postawie całej ekipy the Reds zdołali jednak zadać ostateczny cios na kilka minut przed końcem i to właśnie oni znaleźli się w ćwierćfinale, a bohaterem został powracający do najlepszej formy Fernando Torres.

Benfica w przeciwieństwie do Liverpoolu w rozgrywkach Ligi Europy uczestniczyła od początku sezonu. Nie musząc przechodzić kwalifikacji, dołączyła do rywalizacji w fazie grupowej, gdzie za rywalów miała: Everton, FC BATE Borisov i AEK Ateny. Podopieczni Jorge Jesusa nie mieli najmniejszych problemów z wyjściem z grupy I, wygrywając pięć z sześciu meczów i ponosząc zaledwie jedną porażkę w Atenach z AEK 0-1 w drugiej kolejce. Podczas swojej pierwszej wizyty w mieście Beatlesów w tym sezonie Benfica świetnie poradziła sobie na Goodison Park z the Toffees, pokonując ich 2-0, a wcześniej deklasując na własnym terenie 5-0. Po gładkim awansie do 1/16 na drodze Portugalczyków stanęła berlińska Hertha, ale również wracała ze sporym bagażem bramek po porażce na Stadionie Światła 0-4 w rewanżu po remisie na własnym terenie 1-1. Dużo bardziej emocjonujący dwumecz czekał Benficę w 1/8 finału, kiedy zmierzyła się z Olympique Marsylia. Pierwszy mecz rozgrywany w Lizbonie zakończył się remisem 1-1, po wyrównującej bramce Hatema Ben Arfy w doliczonym czasie gry. Po dziewięćdziesięciu minutach rewanżu we Francji wydawało się, że dojdzie do dogrywki, ponieważ tablica wyników ponownie wskazywała jednobramkowy pat. Tym razem jednak to podopieczni Jorge Jesusa zdobyli bramkę w ostatnich sekundach, tym samym przechylając szalę awansu na swoją stronę.

Liverpool w tym sezonie w Premier League nie radził sobie do tej pory najlepiej, czego wynikiem jest obecnie zajmowana dopiero szósta pozycja w tabeli. Szybkie odpadnięcia z Curling Cup, FA Cup i Champions League oznaczają, że jedyną szansą na uratowanie tego sezonu jest triumf w Europa League. Pozostaje jeszcze nierozstrzygnięta walka o czwarte miejsce z Aston Villą, Tottenhamem i Manchesterem City, ale nawet jeśli Benitez zdoła skończyć sezon zapewnieniem sobie kwalifikacji do Ligi Mistrzów, nie osiągając finału Ligi Europy w Hamburgu, kampania 2009/10 będzie musiała być spisana na straty i zapewne wszyscy kibice będą chcieli o niej zapomnieć. Benfica jest w zupełnie odmiennej sytuacji, ponieważ lideruje tabeli portugalskiej ligi i po ostatniej wygranej z wiceliderem jest o krok od sięgnięcia po tytuł mistrzowski. Gracze Jorge Jesusa mogą zatem pozwolić sobie na większe skupienie się na rozgrywkach europejskich, poluzowując ciśnienie na rodzimym podwórku. Jest to pewna przewaga zespołu portugalskiego, ponieważ przed rewanżem w Liverpoolu kilku kluczowych zawodników będzie mogło odpocząć w czasie weekendu i w pełni zregenerować siły na drugi mecz na Anfield, czego nie można powiedzieć o the Reds, których w Wielkanoc czeka wyjazd do Birmingham na spotkanie, w którym liczyć się będzie tylko zwycięstwo.

W zespole Beniteza na pewno nie zagrają czterej piłkarze: Martin Skrtel, Fabio Aurelio, Alberto Aquilani i Albert Riera. Pierwszą trójkę trapią urazy zdrowotne, Słowak złamał kość śródstopia w rewanżowym meczu z Unireą Urziceni, Brazylijczyk doznał urazu uda w spotkaniu z Blackburn, a tuż przed wyjazdem do Lizbony z kadry wypadł Alberto Aquilani, który ma ponownie problemy z kostką. Riera wypadł ze składu na własne życzenie, opowiadając w mediach historie nieprzyjemne dla Beniteza. Wydaje się, że Hiszpan szuka wyjścia z klubu, jednak to nie czas i miejsce na rozpatrywanie tej sytuacji.

Kogo powinniśmy się obawiać? Najlepszym strzelcem w tym sezonie w rozgrywkach europejskich w zespole Benfiki jest Cardozo, który zaliczył sześć trafień. To jednak nie jedyne zagrożenie bramki Pepe Reiny w przedmeczowych przewidywaniach, ponieważ na liście najlepszych asystentów Ligi Europy pierwsze miejsce zajmuje Di Maria, z sześcioma podaniami otwierającymi drogę do bramki kolegom na koncie. Siła Benfiki to jednak nie tylko ta dwójka zawodników, ponieważ portugalskie Orły to drużyna, która zdobyła najwięcej goli w tym sezonie rozgrywek - 21. Co ciekawe, oddała ona również najwięcej strzałów na bramki rywali, aż 132. Dla porównania w zespole Liverpoolu żaden z zawodników nie trafił do siatki w Europie więcej niż dwa razy od początku rozgrywek Champions League - Steven Gerrard, David Ngog, Ryan Babel, Yossi Benayoun i Fernando Torres - wszyscy mają na koncie do tej pory po dwa trafienia w europejskich rozgrywkach.

Obie ekipy spotykały się w europejskich dwumeczach już czterokrotnie, a Liverpool ze wszystkich wychodził zwycięsko, aż do czasu 1/8 finału Ligi Mistrzów w sezonie 2005/06, kiedy to Orły prowadzone przez Ronalda Koemana dwukrotnie okazywały się lepsze od the Reds Beniteza wygrywając 1-0 na Stadionie Światła i 2-0 na Anfield. Co ciekawe, po czterech latach od tamtego pojedynku w kadrze Liverpoolu pozostało tylko trzech graczy, mianowicie Pepe Reina, Jamie Carragher i kapitan Steven Gerrard.

Benfica i Liverpool to dwa najbardziej doświadczone zespoły na arenie europejskiej spośród pozostałych ośmiu w ćwierćfinale Ligi Europy, the Reds rozegrali 319, a Orły 290 meczów w różnych rozgrywkach międzynarodowych. Liverpool ma jednak lepszy bilans triumfów, z pięcioma Pucharami Europy i trzema Pucharami UEFA na koncie - Benfica zdobywała najważniejsze trofeum w Europie dwukrotnie.

Rywalizacja Benfiki i Liverpoolu w 1/4 finału Ligi Europy zapowiada się niezwykle emocjonująco. The Reds złapali w ostatnich meczach świetną formę strzelecką, trafiając w ostatnich trzech tygodniach 10 razy, Orły natomiast to najskuteczniejsza ekipa w drugim co do wielkości turnieju europejskim do tej pory. Czy zobaczymy porywające widowiska zarówno w czwartkowy wieczór, jak i tydzień później w rewanżu? Będzie tak, bo oba zespoły posiadają bardzo duży potencjał ofensywny, będzie, jeżeli menedżerowie obu klubów nie zamienią tego dwumeczu w piłkarskie szachy. Z pewnością przewagę doświadczenia ma Benitez, który sięgał zarówno po Puchar UEFA, jak i Ligę Mistrzów i doskonale wie, jak przygotować drużynę do meczów w fazie pucharowej. Na dodatek ma doskonały bilans dwumeczów z zespołami z Półwyspu Iberyjskiego, bo przecież potrafił zmobilizować swoich graczy do wygranych nad Barceloną i Realem. Nie ma absolutnie miejsca na kalkulacje, bo nie ma miejsca na błędy w tej fazie rozgrywek. Jeżeli mamy uratować ten sezon triumfem w Lidze Europy, musimy grać maksymalnie skoncentrowani przez ponad 90 minut każdego nadchodzącego meczu. Liverpool wybiegnie w Lizbonie ubrany na biało, ale miejmy nadzieję, że po zwycięstwie na Estádio da Luz Wielkanoc będziemy świętować na Czerwono. Make us dream!

We're on our way to Hamburg

We shall not be moved!

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (5)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com