LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1299

Roy nie boi się spadku


Menadżer Liverpoolu, Roy Hodgson, może zapewniać, że The Reds nie grozi relegacja, jednakże jego komentarze świetnie ukazują, jak bardzo zmieniły się klubowe oczekiwania w tak relatywnie krótkim okresie czasu.

Słowa Roya, wygłaszane podczas konferencji prasowej, są jedynie echem dawnych deklaracji Rafaela Beniteza, który został wyśmiany, gdy w połowie zeszłego sezonu gwarantował zaledwie miejsce w pierwszej czwórce Barclays Premier League.

Jak wszyscy wiemy, Hiszpan ostatecznie nie dotrzymał obietnicy, co zaważyło na podjęciu decyzji o jego rozstaniu z zespołem.

Koniec końców, Rafa chociaż mierzył wysoko…

Główną obecnie bolączką Hodgsona, jest osiemnaste, ewidentnie nieadekwatne do poziomu drużyny, miejsce, które zajmuje Liverpool.

Wczorajsza porażka 1-2 z Blackpool była trzecią w siedmiu dotychczas rozegranych meczach ligowych, zaś dorobek 6 punktów zapisze się w historii, jako najgorszy początek sezonu od kampanii 1953/1954, gdy drużyna spadła z ligi.

Roy ma rację, iż obecne kłopoty nie są aż tak poważne, by zespół nie dał rady się z nich podnieść przez następne osiem miesięcy.

Tym niemniej, musi zdawać sobie sprawę, że aktualna pozycja Liverpoolu może mieć wielki wpływ na oczekiwania, co do miejsca, które The Reds mieli nadzieję zająć pod koniec rozgrywek.

- Po siedmiu meczach faktem jest, że znaleźliśmy się tam gdzie nie chcielibyśmy się znaleźć, to dosyć oczywiste – powiedział Hodgson.

- Mimo to, mając przed sobą jeszcze trzydzieści jeden spotkań jestem pewien, iż po trzydziestej ósmej kolejce nie będziemy zajmować strefy spadkowej.

- Tak czy inaczej, ten okropny początek będzie wpływać na nas w realizowaniu wcześniejszych założeń, co do zajęcia czołowego miejsca w lidze, to jest inna bajka.

- Tego, na chwilę obecną, nie jesteśmy w stanie osiągnąć.

- Jednak sugestie - szczególnie mając na uwadze naszą wczorajszą grę w drugiej połowie - że jesteśmy kandydatem do spadku to balansowanie na granicy absurdu.

Presja na Hodgsonie wzrosła, co mógł wczoraj osobiście odczuć, gdy po końcowym gwizdku The Kop zaczęło skandować imię legendarnego zawodnika i trenera - Kennyego Dalglisha – łączonego z objęcie posady na Anfield tego lata.

Dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacyjne oznacza dla Roya Hodgsona mnóstwo czasu na refleksję o aktualnej pozycji klubu.

Uwaga wszystkich skoncentruje się teraz na derbach Merseyside na Goodison Park, które zostaną rozegrane zaraz po wznowieniu rozgrywek ligowych.

Mimo przeciwności, sześćdziesięcio trzy letni manager The Reds uważa, że psychiczna presja związana z oglądaniem Liverpoolu w strefie spadkowej jest nieporównywalna z problemami, z jakimi musiał zmagać się w grudniu 2007 roku, gdy obejmował walczące o utrzymanie Fulham.

- Nie sądzę żeby fakt, iż przez następne dwa tygodnie będziemy w strefie spadkowej miał jakiekolwiek znaczenie – dodaje Roy.

- Dołek związany z zajmowaniem jednego z trzech ostatnich miejsc po siedmiu meczach jest o wiele mniej dotkliwy niż przebywanie tam od osiemnastej do trzydziestej szóstej kolejki, czego miałem okazję doświadczyć w Fulham.

- Rozegraliśmy osiemnaście meczów będąc na dnie - to dopiero dołujące - szczególnie, gdy widzisz, że kolejek do końca coraz mniej, a liczba punktów, które musisz zdobyć, wzrasta i wzrasta.

Tymczasem manager Blackpook, Ian Holloway, jest przekonany, że piłkarze Liverpoolu nie wytrzymują ciężaru oczekiwań, w przeciwieństwie do jego zawodników, grających bez większej presji.

- Jesteśmy daleko w tyle za najmniejszym klubem, jaki kiedykolwiek grał w tej lidze, mamy najmniejszy budżet, płacimy najgorsze pieniądze, a zadania stojące przed nami są przeogromne – mówi Holloway.

- Taka sytuacja ma też swoje dobre strony, gdyż moi piłkarze nie czują ciążącej na nich presji.

- Nie mają oczekiwań, tego piętna w stylu ‘powinniśmy być tacy’ albo ‘my jesteśmy tym czy tamtym’, które towarzyszy piłkarzom Liverpoolu.

- W drugiej połowie dali sobie z nim radę, lecz w pierwszej było widać jak są nim przybici.

Pomimo zaskakującego zwycięstwa na Anfield, Holloway koncentruje się na nadchodzących meczach, świetnie zdając sobie sprawę z ogromu pracy, jaką ma do zrobienia.

- Długa, wyboista droga przed nami – kwituje opiekun The Seasiders.

- Po pierwszych siedmiu kolejkach mamy 10 punktów i gdyby nie zwycięstwo nad Liverpoolem, gdzie byśmy teraz byli? W strefie spadkowej.

- W mgnieniu oka możemy wrócić na sam dół.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Spięcie, które symbolizuje kryzys Liverpoolu  (0)
29.04.2024 19:16, GiveraTH, The Athletic
Gravenberch: Każdy jest rozczarowany  (0)
29.04.2024 15:21, Margro1399, Liverpoolfc.com
Dirk Kuyt: Anfield pokocha styl Arne Slota  (0)
29.04.2024 14:43, Bartolino, The Athletic
Salah zostanie w klubie na kolejny sezon  (30)
29.04.2024 13:11, BarryAllen, The Athletic
Wszystkie twarze Arne Slota  (10)
29.04.2024 12:56, Zalewsky, własne
Shearer i Wright o decyzji Anthony'ego Taylora  (5)
29.04.2024 11:45, Bajer_LFC98, Liverpool Echo