LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1328

Analiza taktyczna meczu z Rovers


Strata punktów w meczu z Blackburn byłaby prawdopodobnie ostatnim gwoździem do trumny kariery Roya Hodgsona na Anfield. Liverpool musi jak najszybciej wydostać się ze strefy spadkowej i rozpocząć marsz w górę tabeli. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z meczu na mecz drużyna zmieniła swój styl gry z bezładnej kopaniny na przyjemny dla oka, ofensywny futbol. Co się zmieniło?

Liverpool rozpoczął w swoim tradycyjnym ustawieniu 4-2-3-1. Sam Allardyce ustawił swoje Blackburn podobnie, jednak jego skrzydłowi, Diouf i Emerton, mieli grać bardziej cofnięci tworząc szyk 4-4-1-1.

Jakość, nie ilość

W niedzielnym meczu Liverpool zanotował 72 niecelne podania, z czego 34 to wybicia i wrzutki ze stałych fragmentów gry. Jest to wynik mieszczący się w normie, nie gorszy od tych uzyskiwanych przez Chelsea, Manchester City bądź Manchester United. To, co wyróżnia ten mecz spośród poprzednich, jakie do tej pory rozegrał Liverpool jest efektywność podań. W dwóch poprzednich meczach ligowych, z Blackpool i z Evertonem, wymieniliśmy odpowiednio 377 i 446 celnych podań. W większości były to podania całkowicie bezproduktywne, grane na własnej połowie, marnujące czas i energię zawodników. W meczu z Blackburn 271 podań wystarczyło, aby zdominować plac gry i zepchnąć przeciwnika do defensywy. Czynnikiem decydującym było zagęszczenie przedpola przez czterech (!) środkowych pomocników Liverpoolu. Dlaczego czterech?

Fałszywy skrzydłowy i boczny środkowy

Ponieważ ustawienie bocznych obrońców i pomocników the Reds oparte było na impotencji taktycznej Dioufa. Niezbyt chętnie wracający się za rywalem lewoskrzydłowy Blackburn swoim stylem gry stwarza możliwość częstszego pójścia do przodu kryjącemu go obrońcy, w tym przypadku Carragherowi. Podczas gdy asekuracją pozycji Jamiego zajmował się Lucas, a Maxi częściej widziany był w środku pola niż przy linii bocznej ściągając za sobą Olssona, Carra mógł w tym czasie zostać najczęściej dośrodkowującym (zaraz po Gerrardzie wykonującym stałe fragmenty gry) piłkarzem w meczu, wrzucając piłkę w pole karne przeciwnika prawie dwa razy częściej niż Cole i Konchesky razem wzięci. Kolorem niebieskim oznaczone zostały podania celne, czerwonym niecelne.

Joe Cole przychodząc do Liverpoolu ogłaszany był jako ofensywny pomocnik grający w środku pola bądź schodzący do środka skrzydłowy. Na ten konkretny mecz plan Roya zakładał jednak coś zupełnie innego.

Hodgson ustawiając Cole'a bliżej linii bocznej rozciągał defensywę zespołu z Ewood Park jednocześnie zabezpieczając się przed niebezpiecznymi wypadami Salgado. Wszystko to po to, aby więcej miejsca w polu karnym miał Torres, do którego większość dośrodkowań była kierowana.

Bohater dnia

Oprócz oczywistego gracza meczu, Kyrgiakosa, kilku graczy jak Gerrard i Meireles na pewno zasłużyło na pochwały. Tym, którego się rzadziej wspomina mówiąc o zwycięstwach jest niewątpliwie pewien Brazylijczyk grający w środku pola. O umiejętnościach technicznych i inteligencji boiskowej Lucasa powiedziano już dużo, jednak po takim meczu docenić należy mrówczą pracę jaką wykonał będąc praktycznie bezbłędnym w rozprowadzaniu odzyskanych piłek. Na jego 40 celnych podań przypadło wyłącznie jedno niecelne, co z pewnością jest warte odnotowania.

Zmiany, czyli jak zwykle dwója dla Roya

Kiedy w 79. minucie było już jasne, że graczom Liverpoolu brakuje sił na dalsze ataki i należy raczej skupić się na obronie korzystnego wyniku, menadżer postanowił wprowadzić na murawę świeżego zawodnika – i spośród graczy z pola wybrał najgorzej jak tylko się dało. W teorii pomysł aż taki zły nie był – Ngog wprowadzony za Cole'a wraz z Torresem mieli wywierać presję na obrońcach Blackburn szukających możliwości do wstrzelenia piłki z daleka w okolice naszego pola karnego, natomiast ośmiu pozostałych zawodników miało się skupić wyłącznie na defensywie.

W praktyce wyszło gorzej niż źle – francuski napastnik spacerował po boisku zamiast próbować przejąć piłkę, w trakcie swojego kilkunastominutowego pobytu na boisku notując jedynie trzy podania i dwa, przegrane zresztą, pojedynki. Wsparcie jakie dał Torresowi było minimalne i w rezultacie Ngog zajmował tylko miejsce na boisku. Debiut Shelveya cieszy, ale miał on podobnie jak w przypadku wejścia Ngoga znaczenie symboliczne.

Wprowadzenie Francuza to jeden z wielu błędów Roya w tym meczu. Nie bez przyczyny oddaliśmy w nim zaledwie trzy strzały z przedpola, z czego dwa zostały oddane z przypadkowej piłki wybijanej po stałych fragmentach gry a jeden po szybkiej kontrze. Opierając grę w ataku o dośrodkowania Carraghera i rzuty rożne Gerrarda można wygrać z grającym bez podstawowych środkowych obrońców Blackburn. Za dwie kolejki czeka nas jednak mecz z Chelsea, w którym wynik, jeśli gra Liverpoolu się nie zmieni, może niestety być tylko jeden.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Wspomóżcie małą fankę Liverpoolu  (0)
29.04.2024 22:08, AirCanada, własne
Spięcie, które symbolizuje kryzys Liverpoolu  (6)
29.04.2024 19:16, GiveraTH, The Athletic
Gravenberch: Każdy jest rozczarowany  (0)
29.04.2024 15:21, Margro1399, Liverpoolfc.com
Dirk Kuyt: Anfield pokocha styl Arne Slota  (0)
29.04.2024 14:43, Bartolino, The Athletic
Salah zostanie w klubie na kolejny sezon  (36)
29.04.2024 13:11, BarryAllen, The Athletic
Wszystkie twarze Arne Slota  (15)
29.04.2024 12:56, Zalewsky, własne
Shearer i Wright o decyzji Anthony'ego Taylora  (5)
29.04.2024 11:45, Bajer_LFC98, Liverpool Echo