AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1607

HISTORIA LFC W SKRÓCIE – cz VI


Patrząc przez pryzmat formy zawodników Hodgsona w tym sezonie, przygodę z Ligą Mistrzów 2004/2005 wspominamy niczym baśń, która musiała się w końcu skończyć.

Po pierwszej połowie ostatniego meczu fazy grupowej przeciwko gościom z Pireusu, The Reds przegrywali 0-1 i potrzebowali jeszcze trzech bramek do awansu. Na szczęście Rafa Benitez miał w składzie takich zawodników jak Florent Sinama-Pongolle, Neil Mellor czy Steven Gerrard, którzy zdołali odwrócić losy spotkania.

Pierwszym przeciwnikiem w fazie pucharowej był Bayer Leverkusen. Dwa łatwe zwycięstwa po 3-1, które zawdzięczamy przede wszystkim niesamowitej formie Luisa Garcii, dały LFC awans do ćwierćfinału.

Dwumecz przeciwko Juventusowi jednak przysporzył piłkarzom Beniteza więcej trudności. Decydujące bramki na Anfield strzelili Sami Hyypia i znów Luis Garcia. Nie można również zapomnieć o rewelacyjnej grze Xabiego Alonso, który faktycznie był królem środka pola.

W półfinale, po bezbramkowym remisie na Stamford Bridge, w Liverpoolu uratował nas nie kto inny jak Garcia, kiedy w dosyć kontrowersyjny sposób pokonał Petra Cecha. Wystarczyło zrobić jeszcze jeden krok, żeby znaleźć się w piłkarskim raju.

Jednak po pierwszej połowie mecz finałowego, kiedy AC Milan praktycznie zmiażdżył podopiecznych Beniteza strzelając 3 gole, mało kto wierzył w końcowy sukces. Kaka w środku pola, Crespo w napadzie i niezniszczalny Maldini nie dali żadnych szans The Reds w pierwszej odsłonie.

Mimo beznadziejnej sytuacji, zejście do szatni zupełnie odmieniło obraz gry. Motywacja trenera poskutkowała w najlepszy możliwy sposób.

W 6 minut drugiej części meczu, nasi piłkarze dowodzeni przez Stevena Gerrada zapisali się na stałe w historii futbolu. Włosi już jedną ręką trzymali trofeum, lecz bramki naszego kapitana, Vladimira Smicera i Xabiego doprowadziły do dogrywki.

- Poczekajmy. To może być prawdziwy zwrot akcji. Nigdy nie możesz być pewny końcowego rezultatu, szczególnie wtedy, gdy gra Liverpool! – powiedział Clyde Tyldesley, który komentował ten niezapomniany pojedynek.

- Gol! Gol! Vladimir Smicer! Dwie bramki w dwie minuty! Cuda się zdarzają!

- Liverpool został praktycznie pokonany w 45 minut, a teraz patrzcie, czego dokonał. To niesamowite – dodał zachwycony Tyldesley.

Cztery minuty po strzale Smicera, kibice The Reds mieli znów powody od radości. Carragher zagrał do Barosa, ten odegrał do Gerrarda w polu karnym. Gattuso nie pozostało nic innego jak faul na naszym kapitanie. Do piłki podszedł bodajże najpewniejszy punkt drużyny – Xabi. Dida zdołał wprawdzie wybronić pierwszy strzał, ale dobitka Hiszpana nie pozostawiła żadnych wątpliwości – 3-3 i mecz znów się rozpoczyna!

Po kolejnej godzinie ostrej walki, w tym nieprawdopodobnej podwójnej obronie Dudka strzałów Szewczenki, doczekaliśmy się konkursu rzutów karnych.

Już raz The Reds zdobyli tytuł najlepszej drużyny Europy po serii jedenastek. W 1984, podczas finału w Rzymie, Bruce Grobbelaar zdołał skutecznie rozproszyć uwagę piłkarzy Romy i dać Liverpoolowi upragnione zwycięstwo.

Jamie Carragher nie omieszkał przypomnieć o tym Dudkowi tuż przed rozpoczęciem konkursu. Nasz bramkarz dzięki sławnemu „Dudek Dance“ przechytrzył dwóch pierwszych strzelców Milanu. Na szczęście Hamann i Cisse nie spudłowali i Liverpool prowadził dwoma bramkami po drugiej serii.

Losy finału mogły potoczyć się jednak mniej szczęśliwie dla The Reds. W trzeciej serii, Rise spudłował, a Tomasson nie miał większych problemów z pokonaniem Dudka. Później zarówno Kaka, jak i Smicer trafili do siatki i tym samym doprowadzili do wyniku 3-2 dla Liverpoolu.

Do piłki podszedł Szewczenko – najlepszy strzelec Milanu, żywa legenda klubu. Szanse Dudka były teoretycznie niewielkie. Mimo to, Ukrainiec strzelił w sam środek bramki. Bramkarz Liverpoolu zdołał obronić ten strzał i...STAŁO SIĘ!

To, co dziś wydaje się być czymś zupełnie nierealnym (szczególnie patrząc na „wyczyny“ podopiecznych Hodgsona z takimi potentatami jak np. Blackpool), wydarzyło się w Stambule po obronie Dudka. Zapanowała niesamowita euforia w sektorze The Reds, polski bramkarz został otoczony przez wszystkich zawodników Beniteza.

Można śmiało stwierdzić, że żaden finał Pucharu Europy ani Ligi Mistrzów nie przebiegał w tak dramatyczny sposób jak ta potyczka między Liverpoolem i Milanem. Cała droga The Reds w sezonie 2004/2005 w europejskich rozgrywkach była pełna dramaturgii (rewanż z Olimpiakosem, dwumecz z Juventusem czy półfinał z Chelsea), lecz finał przebił wszystkie poprzednie spotkania razem wzięte. Miejmy nadzieję, że jeszcze będziemy świadkami podobnych sukcesów piłkarzy LFC.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Liverpool prowadzi do przerwy 2:0!  (166)
05.05.2024 18:18, Zalewsky, własne
Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (2)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports