LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 907

Podsumowanie meczu


The Reds zwyciężyli na własnym boisku z Manchesterem United 2:1, co dało im awans do kolejnej rundy FA Cup. Zwycięską bramkę dla Czerwonych w 88. minucie zdobył Dirk Kuyt.

Liverpool przed meczem z Czerwonym Diabłami nie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek, dlatego Kenny Dalglish zdecydował się przeprowadzić kilka zmian w składzie. Do pierwszej jedenastki powrócił przede wszystkim Jamie Carragher, który w dniu dzisiejszym obchodzi swoje 34. urodziny. Oprócz tego do składu wskoczyli: Kelly, Maxi i Carroll.

Początek spotkania z obu stron był dosyć chaotyczny, przez co oglądaliśmy sporo niedokładności. Pierwszy większy aplauz kibiców miał miejsce w 3. minucie, kiedy Martin Kelly zatrzymał Patrice'a Evrę, który przez cały mecz było mocno wygwizdywany przez kibiców the Reds z wiadomych powodów.

Chwilę później Liverpool oddał pierwszy celny strzał na bramkę Davida De Gei, za sprawą Maxiego Rodrigueza. Hiszpan miał problemy z obroną tego uderzenia, ale ostatecznie wybił piłkę na rzut rożny.

Pięć minut później ładną akcją na lewej stronie boiska popisał się Jordan Henderson, który najpierw z łatwością minął Rafaela, a następnie dobrze dośrodkował w pole karne, gdzie idealnie do piłki doszedł Steven Gerrard, ale przyjęcie kapitana the Reds w tej akcji pozostawiło wiele do życzenia.

Goście mogli objąć prowadzenie w 17. minucie, ale uderzenie z dystansu Antonio Valencii trafiło tylko w słupek bramki strzeżonej przez Pepe Reinę.

Liverpool często w tym meczu próbował strzałów z dystansu. W 20. minucie swojego szczęścia szukał Jose Enrique, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez Chrisa Smallinga i piłka wyszła na rzut rożny. Do narożnika powędrował Steven Gerrard, po czym w świetny sposób dośrodkował wprost na głowę Daniela Aggera, który tym samym wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 1:0.

W kolejnych minutach tempo spotkania lekko siadło i nie oglądaliśmy zbyt wiele ataków z obu stron.

Widowisko w 39. minucie ożywił nam Park Ji-Sung, który zdobył bramkę na 1:1. Nie popisał się w tej sytuacji Jose Enrique, ponieważ w łatwy sposób dał się przepchnąć Rafaelowi, a prawy obrońca Czerwonych Diabłów dokładnie dośrodkował futbolówkę do Koreańczyka i zasłonięty Pepe Reina był bez szans.

Remis utrzymał się już do końca pierwszej połowy, w której większe posiadanie piłki mieli goście, ale to Liverpool stworzył sobie lepsze okazję do zdobycia bramek.

W pierwszych minutach drugiej części gry zawodnicy ubrani w czerwone koszulki często posyłali piłki w pole karne gości, ale były one zazwyczaj niedokładne. Najgroźniej pod bramką United było w 55. minucie, kiedy De Gea źle wybił piłkę, a mianowicie pod nogi Downinga, po czym Anglik dośrodkował wzdłuż linii końcowej, ale obrońcy Czerwonych Diabłów poradzili sobie z tym niebezpieczeństwem.

Dwie minuty później the Reds stworzyli sobie kolejną okazję, choć wynikło to głównie z przypadku, ponieważ Chris Smalling przewrócił się w polu karnym. Andy Carroll próbował oddać strzał, ale dwa razy został zablokowany. Zawodnicy Liverpoolu reklamowali jeszcze rzekome zagranie ręką Smallinga, ale arbiter Mark Halsey słusznie nie podyktował jedenastki.

Po chwili to goście mogli wyjść na prowadzenie, po tym jak Danny Welbeck minął Pepe Reinę, ale Martin Skrtel popisał w tej sytuacji dobrą asekuracją i wybił piłkę na aut.

W 63. minucie Kenny Dalglish przeprowadził podwójną zmianę. Z boiska zeszli Carragher i Maxi, a w ich miejsce na murawie pojawili się Kuyt i Adam.

Pierwszą żółtą kartkę obejrzeliśmy dopiero w 65. minucie. Stewart Downing prowadząc piłkę przed polem karnym został sfaulowany przez Rafaela, co dało Czerwonym rzut wolny. Do stałego fragmentu gry podszedł Steven Gerrard, ale tym razem David De Gea zachował się bardzo dobrze.

W 72. minucie boisko w zespole the Reds opuścił kapitan, Steven Gerrard, a na ostatnie minuty został wprowadzony bohater spotkania z Manchesterem City, Craig Bellamy.

Pierwszą zmianę w drużynie Sir Alexa Fergusona oglądaliśmy w 76. minucie. Z murawy zszedł Paul Scholes, a jego miejsce zajął Javier Hernandez, który w październiku zdobył wyrównującą bramkę dla Czerwonych Diabłów.

Liverpool z czasem coraz bardziej przeważał, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Najpierw z dystansu niecelnie uderzył Charlie Adam, a po chwili Dirk Kuyt nie znacznie się pomylił swoim strzałem głową.

Następnie dwie akcję przeprowadzili goście z Manchesteru. W pierwszej z nich dobrze interweniował Pepe Reina, który wychodząc z bramki wybił piłkę głową, uprzedzając tym samym napastnika Czerwonych Diabłów, Hernandeza. W drugiej sytuacji Danny Welbeck próbował pokonać bramkarza the Reds z dystansu, ale jego uderzenie przeleciało wysoko nad bramką.

Decydujący moment w tym meczu miał miejsce w 88. minucie. Piłkę z własnej połowy wybił Reina, następnie kapitalnym zgraniem głową do Kuyta popisał się Andy Carroll, a Holender w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości zachował się bezbłędnie, posyłając futbolówkę do siatki rywala.

Minutę po wyjściu na prowadzenie Liverpool mógł podwyższyć wynik. Najpierw w poprzeczkę trafił Andy Carroll, a dobitka Kuyta przeleciała minimalnie obok słupka.

W 90. minucie ostatnią zmianę przeprowadził Sir Alex Ferguson. Boisko opuścił Ryan Giggs, a na ostatnie kilka minut zameldował się Dimitar Berbatov.

Zachowanie piłkarzy the Reds w doliczonym czasie gry należy bardzo pochwalić. W narożniku boiska cenne sekundy kradli Carroll i Henderson, którzy doskonale się zastawiali przed piłką.

Manchesteru United nie było już stać na jakąkolwiek odpowiedź i zwycięstwo 2:1 Liverpoolu stało się faktem. Trybuny oszalały z radości, a Kenny Dalglish znów ma powody do zadowolenia, ponieważ jego zespół wyeliminował kolejną drużynę z Manchesteru w angielskich pucharach, tym razem w rozgrywkach FA Cup.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

raffal 29.01.2012 00:01 #
„Zachowanie piłkarzy the Reds w doliczonym czasie gry należy bardzo pochwalić. ”
szczerze mowiac ,według mnie takie zachowania nie powinny wystepowac w takicm klubie. Mozna było pokusic sie jeszcze dosrodkowaniem z rzutu wolnego o bramke.
Ogory z polskiej ekstraklasy to mozna zrozumiec... Ale Liverpool.
Matuszczak 29.01.2012 00:18 #
Twoją genialną metodą można było pokusić się jedynie o kontrę i wycieczkę na Old Trafford.
deco 29.01.2012 10:41 #
Jestem w szoku ale nie dla tego ze Liverpool wygral bo to bylo prawie pewne :D ale tym ze Carroll gral na jakims poziomie w koncu :D

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic