LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1326

Wywiad z Przemysławem Rudzkim


Zapraszamy Państwa do lektury wywiadu z Przemysławem Rudzkim. Dziennikarz "Faktu", ekspert Canal+ i bloger zgodził się udzielić odpowiedzi na pytania dotyczące Liverpoolu, kondycji angielskiej piłki oraz spraw osobistych. Życzymy miłej lektury.

- Chelsea zatrudnia młodego, bardzo zdolnego trenera i przeżywa spory kryzys. Liverpool i Arsenal przeprowadzają rewolucję kadrową i spisują się poniżej oczekiwań. Błyszczy budowany od dawna za ogromne pieniądze Manchester City, znakomicie spisuje się prowadzony od dłuższego czasu przez Harry'ego Redknappa Tottenham i oczywiście, jak zwykle, dobrze gra Manchester United. Czyżby dłuższa praca trenera i tylko drobne zmiany kadrowe były gwarancją sukcesu? Wydaje się, że Liverpool potrzebował rewolucji kadrowej, jednak może gwarancją udanego następnego sezonu byłyby tylko nieliczne wzmocnienia składu i zapewnienie komfortu pracy Dalglishowi?

Gwarancji sukcesu nie ma nigdy. Czasem jednak widzisz, że coś ewidentnie nie idzie w odpowiednim kierunku i wtedy można to przeciąć. W piłce ferujemy wyroki i ciągle się mylimy. Byłem przekonany, że Villas-Boas to będzie strzał w dziesiątkę, ale tego się nie dało uratować - konflikt z doświadczonymi piłkarzami zawsze tak się musi skończyć. Pomyliłem się również co do Dalglisha. Po drugiej części poprzedniego sezonu byłem pewien, że Liverpool ruszy do walki o tytuł. Jednak teraz widzę w grze tego zespołu regres. Miałem wrażenie, ze Dalglish ma dobre wyczucie, że potrafi stworzyć taki samograj, że jego autorytet wystarczy. A jednak coś jest na Anfield nie tak. O ile Chelsea nie trafiła z trenerem, to Liverpool jeszcze gorzej, bo z piłkarzami. Byłem przekonany, że Carroll rozwali ligę, grając z tak dobrymi zawodnikami i co? Myślę, że też za to kochamy piłkę, bo jest taka nieobliczalna, nie daje gwarancji, nie ma gotowych równań. Na takim poziomie jak Premier League decydują detale. Dla mnie najlepszym przykładem jest Alex Ferguson. On wie, że czasem jedno zdanie w prasie, jedna ocena pracy sędziego, może skierować walkę o mistrza na inne tory. Dalglish tego nie ma. Wenger gada, ale nic mu to nie daje - czyli nie trafia. A Ferguson ciągle na szczycie. Mistrz gry. Jest świetnym trenerem, strategiem, ale też cwaniakiem. Jeśli masz pięć, sześć zespołów na zbliżonym poziomie sportowym, to na koniec zdecydują detale.

- Luis Suarez posiada z pewnością ogromne umiejętności piłkarskie. Po niektórych akcjach w wykonaniu Urugwajczyka ręce same składają się do oklasków. Napastnik dał się również poznać z innej strony. Pokazany środkowy palec fanom Fulham, obrażanie na tle rasowym Patrice'a Evry. Takie sytuacje nie sprzyjają wizerunkowi piłkarza. Presja na nim jest coraz większa. Gdy Liverpool gra na wyjeździe, często słychać piosenki obrażające Urugwajczyka. Czy Luis Suarez poradzi sobie z coraz większą presją i zmieni zachowanie, a fani zamiast szukać argumentów za i przeciw kontrowersyjnym zachowaniom Urugwajczyka, będą mogli częściej podziwiać jego grę? Czy Suareza można przyrównać do Balotelliego?

Dla mnie zachowania boiskowe Suareza, nieumiejętność trzymania nerwów na wodzy, dyskusje z sędziami, przepychanki z rywalami i podatność na prowokacje fanów są w pewnym sensie oznaką jego słabości jako piłkarza. Wiadomo - ma świetną technikę, przyspieszenie, uwielbiam patrzeć na jego grę, natomiast te inne rzeczy bardzo mi to obrzydzają. Luis Suarez musi pamiętać, że nie jest sam. Że nie gra dla siebie, gra dla Liverpoolu. Jest w nim odrobina Balotelliego, albo na odwrót. Jednak Włoch raczej podkłada się poza boiskiem, to duży dzieciak, natomiast Urugwajczyk pomaga Liverpoolowi dużo mniej, niż Balotelli City i to chyba najbardziej musi boleć kibiców The Reds.

- Steven Gerrard, Jamie Caragher, Rayan Giggs, Paul Scholes to legendy i symbole klubów. W dobie, w której zanika przywiązanie klubowe, a główną rolę odgrywają pieniądze, są wyjątkami. Obecnie można zaobserwować w Anglii dużą falę młodych, bardzo zdolnych wychowanków. Czy Jay Spearing, Jack Wilshere, Tom Cleverley mogą zostać ich następcami, czy era dozgonnego przywiązania do klubu już minęła i kwestią jest tylko cena?

Życie nie znosi pustki i na pewno w miejsce jednych gwiazd będą się pojawiać kolejne. Ja do futbolu mam romantyczne podejście i uważam, że to jest kapitalna sprawa, kiedy ktoś gra dla jednej drużyny przez całą karierę. Zawsze takich ludzi podziwiałem. tacy ludzie tworzą legendy. Pisałem o tym na swoim blogu, przy okazji przedłużenia kontraktu przez Stevena Gerrarda. Cały tekst można przeczytać tutaj.

Wtedy zrozumiesz moje podejście do takiego przywiązania. Natomiast warto dodać, że jest kilku młodych piłkarzy, którzy za parę lat będą wielkimi gwiazdami. Mam nadzieję, że wśród nich znajdzie się Wojtek Szczęsny. Z Arsenalu podoba mi się jeszcze Alex Oxlaide-Chamberlain. Z Tottenhamu Kyle Walker. Z United Cleverley. Z Liverpoolu Spearing, czy Martin Kelly. Przywiązanie do barw klubowych zanika jednak bardzo mocno. Wystarczy przypomnieć przypadek Robinho, który na konferencji Manchesteru City powiedział, że zagra w Chelsea, nawet nie wiedział, gdzie jest.

- Honoru angielskiej piłki na arenie europejskiej broni już tylko Chelsea. Jeszcze parę lat temu trzy na cztery miejsca w półfinale Ligi Mistrzów należały do zespołów z Wielkiej Brytanii. Jakie są przyczyny tak słabej postawy angielskich ekip w europejskich pucharach?

W piłce są fale. Przypływy i odpływy. Kiedyś rządził Milan. Dzisiaj Barcelona. Jutro Real, a potem ktoś inny. Z angielską piłką nie jest źle. oczywiście, kiedy masz po trzy drużyny w półfinale, to potem jedna jest odbierana jak porażka. Taka jest piłka, pojawia się Bazylea i eliminuje United. Szczerze mówiąc, jestem najbardziej zawiedziony postawą MU i City w Lidze Europy. Zwłaszcza ci drudzy zawalili, bo Sporting był zespołem dużo słabszym i obawiam się, że został zlekceważony. Anglicy sa specyficzni, cokolwiek się nie wydarzy, oni i tak będą się uznawać za najlepszych. Piłka jest nieprzewidywalna - Chelsea zawala w lidze i za chwilę będzie w półfinale LM, kompletnie tego nie rozumiem, nie ogarniam. Gdybym potrafił to pojąć, pewnie byłbym doradcą u Abramowicza albo Sheikha Mansoura. Na dużej pensji :)

- Ostatnie tragiczne wydarzenia z udziałem Fabrice'a Muamby nasuwają wiele refleksji. Na parę dni zniknęły wszystkie podziały i fani połączyli się, wspierająca gracza Boltonu. Czy uważa Pan, że jest możliwe całkowite wyeliminowanie takich sytuacji?

Całkowite - nigdy. Ludzie jednoczą się w obliczu tragedii i to żadna nowość. Pamiętam, jak po śmierci Jana Pawła II byłem na meczu Cracovia - Legia. W niebo poleciał gołąbek, piłkarze trzymali się za ręce, na murawie ksiądz. Pierwszy gwizdek, a z trybun wzajemne: - Skurwysyny! - Nożownicy! - Skurwysyny! - Nożownicy! I tak się pojednanie zakończyło.

- Sprawa Muamby przypomniała wszystkim, że to, czym tak bardzo się fascynujemy, to tylko gra. Istnieją sprawy dużo istotniejsze, niż wynik spotkania. Przypatrując się takiej tragedii nachodzi mnie refleksja o błahości futbolu. Czy nie uważa Pan, że czasem za bardzo zatracamy się w piłkarskiej zajadłości i zapominamy, iż te wszystkie spektakle tworzą zwyczajni ludzie, a sednem sportu jest zabawa? Wokół wojny, powstania, morderstwa na tle rasowym, może choćby z futbolu warto byłoby stworzyć odskocznię od zła, która napływa do nas codziennie?

Ja mam ostatnio tak, że boję się rano włączyć telewizor - wiadomo, że zaraz powiedzą coś złego. Ludzkości nie interesują ciepłe historie, tylko krew. Stajemy się czasem zwierzętami. Stacje telewizyjne polują na skandal, odbiorca zaś, karmiony w nieskończoność złymi wiadomościami, zapomina, że na świecie są też te dobre. Myślę, że pewnego dnia dojdziemy do ściany. I marne to pocieszenie, że nie za naszego życia, bo doświadczą tego nasze dzieci i wnuki. Futbol ma być enklawą. Kiedy ja włączam mecz, wchodzę do dziupli albo idę na stadion, przez 90 minut chcę zapomnieć. Tak jak w kinie, w teatrze. Futbol zawsze się obroni, ale niestety, staje się coraz bardziej agresywny, brutalny, piłkarze zarabiają coraz więcej, a mają do siebie coraz mniej szacunku. W Anglii też jest paru świrów. Patrzę na takiego Lee Cattermole'a i dałbym mu zakaz stadionowy. Serio. Usprawiedliwiamy takich piłkarzy, mówimy: taki ma styl, gra ostro. Ale z grą ma to już niewiele wspólnego.

- Andy Warhol pokazywał nam kiedyś jak bardzo stajemy się obojętni na powieloną informację. Wiadomości o zabójstwie nie robią nas większego wrażenia. W związku z coraz większą ilością wypadków na boisku, nie boi się Pan, że w pewnym momencie znieczulimy się na boiskowe tragedie? Każdy może powiedzieć: "Poświęcił się dla piłki. Wiedział, że ryzykuje. Nie pierwszy, nie ostatni". Przygnębiające, ale czy tak bardzo niemożliwe?

Nie znieczulimy się jeszcze doszczętnie. Ostatnie wydarzenia w Anglii pokazują, że kibice pięknie się jednoczą, kiedy dzieje się coś złego. Oczywiście, są skrajne przypadki debili, jak ten chłopak, który obrażał Muambę. Kiedyś, gdy paskudnej kontuzji doznał Eduardo Da Silva z Arsenalu, fani bodaj Tottenhamu, śpiewali: he used to have silky skills, now he walks like Heather Mills, obrażając Chorwata, śmiejąc się z tego, że prawie urwano mu nogę. Wśród fanów piłki, tak jak w społeczeństwie, są wrażliwi ludzie i są kretyni. Dzisiaj obejrzałem piękne powitanie Stiliana Petrowa na Villa Park. Kibicie bili mu brawo na stojąco, dodając otuchy. To pozwala uwierzyć w ludzi.

- Przy okazji pytanie osobiste. Czy nie myślał Pan o byciu dziennikarzem zajmującym się inną dziedziną? Polityka Pana nie pociąga?

Absolutnie. Nigdy w życiu. Polityka to najgorszy sektor - cwaniaków, naciągaczy, karierowiczów, złotoustych oszustów. Dzieci w garniturach, które potrafią się tylko kłócić. O politykach mam najgorsze zdanie. Nienawidzę polityki, brzydzę się nią i nie mam ochoty o niej rozmawiać. Żałuję tylko, że ci ludzie mają tak wielki wpływ na nasze/moje życie.

- Jest Pan dziennikarzem Faktu. Czytałem wywiad z Panem, w którym opisywał Pan trudności związane z reprezentowaniem tej gazety. Dlaczego wciąż pracuje Pan dla Faktu? Rozumiem, że na początku kariery praca w brukowcu zapewniała pewne pieniądze, o które nie jest łatwo, jednak jest Pan niewątpliwie utalentowanym dziennikarzem, który mógłby pisywać do periodyków bardziej poważanych. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Staram się dowiedzieć o powody z pewnością świadomego wyboru. Czy jest to próba naprawienia codziennej gazety, pokazania, że nieważne gdzie się pracuje, teksty zawsze mogą być dobre?

Piszę tam, bo tak mi się podoba i nikogo to nie powinno interesować. Zdanie ludzi, którzy o funkcjonowaniu mediów mają mierne pojęcie, zupełnie mnie nie obchodzi. Pisałem dla Przeglądu Sportowego, dla Polityki, Magazynu Futbol, Malemena, a teraz dla Onetu. Nie jest mi obca żadna forma dziennikarstwa. Blog, facebook, twitter, telewizja - jestem elastyczny. Każda praca zapewnia jakieś pieniądze i każdy pracuje dla pieniędzy, a ten kto mówi, że nie - bredzi. Do Faktu trafiłem istotnie w trudnym momencie, ale potem, kiedy już się tam znalazłem, zrozumiałem, że sam myślałem o tym tabloidzie źle, jak inni ludzie. Natomiast pracuję tam przez sześć lat i spotkałem na swojej drodze wielu zdolnych ludzi, którzy mieli świetne kontakty, newsy, dobre pióro i naprawdę znali się na piłce. Nie demonizujmy Faktu. To taka sama gazeta, jak każda inna, tylko największa w Polsce. W sumie to żaden wstyd pisać dla gazety, która sprzedaje pół miliona egzemplarzy. Przynajmniej wiem, że do kogoś te moje słowa trafiają.

- Mieszkał Pan w Anglii. Jakie różnice w kibicowaniu i odbiorze futbolu dostrzega Pan między Polską, a Anglią? Czyją kulturę kibicowską ceni Pan bardziej?

To dwa zupełnie inne typy kibicowania. Pamiętam, jak na Legię przyjechali kiedyś dziennikarze z Austrii i robili zdjęcia trybun. Tak im się podobało. Doping jest bardziej żywiołowy. W Anglii na trybunach panuje większy spokój. Czasem aż prosi się, żeby fani zaczęli dopingować, ale tego nie robią. Są koneserami. To wynika z prostej rzeczy. Prawdziwy doping to sprawa ultras. Muszą być zwarci, zgrani, znać te same kawałki, czuć siebie nawzajem. Jak na stadionie Arsenalu masz Hindusa, Chińczyka, Polaka i Rosjanina, to oni, siłą rzeczy, nie są w stanie w jednym, zgodnym tempie dopingować zespołu. Każdy coś tam sobie pokrzyczy i do domu. Różnica jest więc kolosalna, bo my, zupełnie nie wiem skąd, mamy bardziej południową mentalność. Bliżej nam do Greków, Turków niż do Anglii.

- Jak wygląda sprawa chuligaństwa w Anglii? Czy pseudokibice umawiają się na tak zwane "ustawki" poza stadionami?

Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nie interesuje mnie promowanie takich ludzi. Mogę obejrzeć film w stylu Football Factory czy Green Street Hooligans i na tym kończy się moja znajomość tematu. Nigdy nie pasjonowałem się chuliganami stadionowymi. Jeśli jednak mają się bić, niech robią to gdzieś z daleka od stadionów. Jeśli sprawia im to frajdę, to proszę bardzo. Dopóki nie dotyka to normalnych ludzi, nie mam nic przeciwko. Naoglądałem się różnych dantejskich scen na polskich stadionach, w szczególności na meczach kadry (np. Polska - Anglia w Chorzowie). Nigdy nie potrafiłem tego zrozumieć. Mając lat bodaj 16 byłem na meczu Zagłębia Sosnowiec. Dzieciak, nic nie robiłem, skubałem słonecznik. Nagle w sektorze zrobiło się gorąco, policja otoczyła nas kordonem, oberwałem od jednego z funkcjonariuszy. Nie wiem, dlaczego mnie uderzył. Kilka lat później, na tym samym stadionie, to była jedna z moich ostatnich wizyt na Ludowym, wychodziliśmy z trybun, a na dole policjanci strzelali do tłumu z gumowych kul. Uciekaliśmy z kolegą, na oślep, przed siebie. On mówi: - Ty, co ja tu robię, chciałem obejrzeć mecz, w domu mam małą córkę i uciekam jak jakiś bandyta...

Nie, to zdecydowanie nie moje klimaty. Jak ktoś lubi się bić, niech jak Artur Szpilka robi to w ringu - jego przykład pokazuje, jak można z chuligana stać się sportowcem.

- W Anglii istnieją dziennikarze, którzy są specjalistami z danego regionu futbolowego. Tony Barrett jest specjalistą The Times od miasta Liverpool. Co pan sądzi o takim systemie? Czy wyspecjalizowani w danych klubach dziennikarze nie byliby przydatni w polskiej prasie?

Ale przecież tak jest. W każdej gazecie są korespondenci, którzy zajmują się danym klubem i piszą tylko o nim. Jeśli jednak ktoś próbuje wkroczyć na "ich teren", od razu się obrażają. Niestety, tkwiąc w jakimś skostniałym układzie, często nie widzą tego, co widzi ktoś obiektywny. każdą krytykę przyjmują jak zamach. Stają się częścią drużyn. To nonsens. Cieszę się, że już nie muszę być przypisany do żadnego klubu. Trudno bowiem złapać odpowiedni balans.

Lat temu osiem dostałem taką fuchę - zajmowałem się Legią Warszawa. Uważam, że to najgorszy rodzaj dziennikarstwa. Z kilku powodów - po pierwsze, po jakimś czasie nie możesz patrzeć na tych ludzi, a oni na ciebie. Po drugie - stają się twoimi kolegami, a co za tym idzie, bardzo trudno ich krytykować. Po trzecie - w większości przypadków wychodzi z tego dziennikarstwo czysto laurkowe. Klepanie się po plecach. Super, Maciuś! Świetnie, Jasiu! Itd. W polskiej prasie są tacy dziennikarze. Nie interesuje mnie ten rodzaj "dziennikarstwa".

- Prowadzi Pan bloga. Uzewnętrznianie się poprzez internet było tym, czego Pan potrzebował? Wiadomo jacy są polscy internauci. Prowadząc bloga trzeba być przygotowanym na bezpodstawną krytykę. Czy mimo negatywnych komentarzy, na które jest Pan podobno wrażliwy, nadal odczuwa Pan przyjemność z publikowania swoich myśli na blogu?

Odczuwam, spokojnie, a komentarzami nigdy nie przejmowałem się na tyle, by przestać odczuwać. Chodziło mi raczej o zwykłą, ludzką głupotę, która nas otacza. Wszędzie. Bo blog jest odzwierciedleniem pewnych mechanizmów z życia realnego. Wypowiadasz się na jakiś temat i są ludzie, którzy chcą wejść z tobą w dyskusję, a są tacy, którzy chcą cię tylko opluć. Są również i tacy, którzy powiedzą ci w twarz, że jesteś super, ale za plecami uznają cię za durnia. Internauta, choćby nie wiem jak chamski i ordynarny, nigdy nie sprawi, że przestanę pisać, ponieważ ja piszę... głównie dla siebie. Jeśli przy okazji to się komuś podoba, to super, nie mam jednak w zamiarze zadowolenia kogokolwiek. Jedyni czytelnicy, na których mi zależy naprawdę, to tacy, którzy mają coś do powiedzenia. Mają swoje poglądy. Nie myślą stereotypami. A takich, niestety, nie ma zbyt wielu. Wokół nas jest cała masa idiotów, nie muszę prowadzić bloga - wystarczy, że zejdę na dół i zapukam do mojej sąsiadki. Wielu ludzi choruje na nienawiść, ale to nie oznacza, że wszyscy są źli, że cała Polska jest do dupy. przeciwnie. Mimo często pesymistycznym (realistycznym?) wpisom, wciąż wierzę w ludzi, ich dobre intencje, szczere zamiary i rozum. Ostatnio na przykład jechałem do pracy, spieszę się na mecz QPR - Arsenal, schodzę na parking - samochód porysowany. Klnę pod nosem. Za wycieraczką kartka - numer telefonu, przeprosiny. Czyli da się, prawda? Bo każdy może popełnić błąd. Ale trudno się do niego przyznać, to największa sztuka. Samochód to tylko przedmiot, który można naprawić. Głupotę ludzką naprawia się znacznie trudniej. Głupi ludzie są niereformowalni.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (12)

rysio 01.04.2012 21:02 #
Świetny wywiad !
weedneed 01.04.2012 21:16 #
nawet ciekawy wywiad...bardzo cenię Przemysława Rudzkiego, jeden z moich ulubionych komentatorów.
Kemot 01.04.2012 21:22 #
Bardzo ciekawy wywiad, lubię Rudzkiego, bo zna się na rzeczy i nie obija w bawełnę. Oby więcej takich niespodzianek!
Garcia93 01.04.2012 21:29 #
Koleś gada jakby miał zawyżone poczucie własnej wartości...
Zarzuca ludziom że są chorzy z nienawiści a sam wypowiada się w zawistny sposób o innych.
Krawiec 01.04.2012 21:33 #
Wywiad swietny!

troche ot: Kto komentowal dzisiaj nasz mecz na canal+?

Rudzki i Przytuła / Oskar.
Oski_LFC 01.04.2012 21:34 #
Nie ukrywam, że Rudzki jest jednym z moich ulubionych dziennikarzy w Polsce, dlatego cieszę się Stone, że udało Ci się z nim przeprowadzić taki ciekawy wywiad. Wielkie dzięki!
Tiber 01.04.2012 21:38 #
Ja to tekstow Rudiego wogole nie trawie. Dla mnie to styl pasujacy do meskiej odmiany Elle lub Twojego Stylu. Czyli takie madre pier... o Chopinie.
Mersey 01.04.2012 22:00 #
Znakomity wywiad! Wspaniałe, dojrzałe pytania. Jestem pod wielkim wrażeniem.
Zochan 01.04.2012 22:10 #
Pan Przemak to obok Marcina Rosłonia najlepszy i co najważniejsze obiektywny komentator ligi Angielskiej.
Bardzo fajny wywiad, super robota. Mam nadzieję, że możemy liczyć na więcej?
Light 01.04.2012 22:11 #
bardzo fajnie się czytało , świetny wywiad ! . Mam nadzieję , że nie ostatni :)
consigliere 01.04.2012 22:13 #
Uwazam ze Rudzki jest bardzo slabym dziennikarzem. Powiedzialbym ze praca w Fakcie to jest to, tyle ze dzis lepszych sportowych mediow nie ma.


Przede wszystkim Rudzki to typ populisty-konformisty.

Malo mnie interesuje co on mysli o zyciu, ludziach, wiec moglby sobie darowac te wywody. Jesli chodzi o merytoryke toprezentuje dno, skomentowal setki meczow, nie przypominam sobie by choc raz wspomnial o taktyce, ustawieniu, strategii. Spoko.

Dlaczego sie zajmuje Premier League a nie zadna inna liga? Bo o PL sie mowi, to samo jest z poszczegolnymi klubami, on nigdy nie mowi podczas transmisji o Wigan czy Stoke, zawsze o tych o ktorych jest najglosniej.

No i jeszcze jesli chodzi o te talenty, Chamberlaina zna dzis kazdy, Walkera takze, szkoda ze o Walkerze nie wiedzial nic gdy ten rok temu regularnie gral w mlodziezowce, Aston Villi czy QPR, moze sie czepiam, ale jezeli facet zajmuje sie jedna liga, to musi byc w nia wciagniety i to nie tylko w sprawach z pierwszych stron gazet, Laboga czy Orlowski zajmuja sie inna liga, ale oni maja ogromna wiedze na temat 1 i 18 druzyny La Liga, nie sa tez na bakier z pilkarzami ktorzy beda gwiazdami jutra, bo nie raz komentowali na Eurosporcie turnieje mlodziezowe.

Rudzki mowi i pisze jedynie o tych o ktorych jest glosno.
Jaquar 01.04.2012 23:45 #
Świetny gość, bardzo go cenię za wszystko. Dobry wywiad na koniec beznadziejnego dnia.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (5)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com