AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1236

Carra gotowy na nowy sezon


Jamie Carragher trenuje obecnie z Liverpoolem w Harvardzie. Podczas rozmowy wyglądał na ożywionego. Jak sam przyznaje jest gotowy na nowy rozdział pod przywództwem Brendana Rodgersa.

Widok Jamiego Carraghera siedzącego na tle ikonicznego Uniwersytetu Harvarda, jest zbyt symboliczny, by mu się oprzeć. Tydzień wcześniej Carragher otrzymał tytuł doktora honoris causa na liverpoolskim Uniwersytecie Johna Mooresa. Tutaj, w najsłynniejszym amerykańskim miejscu nauczania, student futbolu rozmawia na temat następnego semestru z nowym wykładowcą.

Brendan Rodgers właśnie zakończył swoja ostatnią sesję treningową w kampusie. Popatrzcie z bliska na ulice Massachusetts, a będziecie mogli dostrzec statuy owych purytańskich ojców-założycieli z akceptacją kiwających głowami.

Mecze "dwóch dotknięć", piłkarze, którzy nakłaniani są tak bardzo do przejęcia i utrzymania piłki, iż oczekuje się, że odzyskają ją w zaledwie siedem sekund od jej utraty, a nie w ciągu dwudziestominutowego biegania w granicach boiska.

To nie jest typowa, przedsezonowa musztra. Drobiazgowość Rodgersa, jest tak daleko posunięta, że upewnia się on, iż każdy piłkarz otrzymuje dokładne wskazówki na temat możliwych podań do każdego partnera, w jakimkolwiek miejscu na boisku. Wszyscy tworzą odpowiednie kąty, każdy pod nakazem cenienia posiadania piłki.

Carragher, który pracuje już z szóstym menadżerem Liverpoolu, czuje się ożywiony nowym głosem i innowacyjnymi planami, jednak jest zbyt ostrożny, by nazwać to rewolucją w Nowej Anglii. Pamięta pierwsze dni Gérarda Houlliera i Rafy Beníteza, gdy ówczesne pomysł wniosły w Liverpool podobny wigor. Darzy poprzednich menadżerów zbyt wielkim szacunkiem, by zasugerować, że to, czego teraz doświadcza, jest lepsze - bo żeby odkryć, jakie będą tego wszystkiego efekty, trzeba poczekać do początku nowego sezonu.

- Nigdy nie powiem, że trening jest teraz przyjemniejszy, ponieważ byłoby to brakiem szacunku w stosunku do tego, co działo się wcześniej - wyjaśnia. - Zawsze, kiedy przychodzi nowy menadżer, pojawia się pewien rodzaj rozczarowania, bo to znaczy, że to, co robiliśmy wcześniej - czy to z Royem, Gerardem, Rafą, albo Kennym - nie działało tak, jak powinno. Teraz jest więcej entuzjazmu, bo wszystko jest nowe i świeże, więc ludzie starają się zrobić jeszcze lepsze wrażenie i to jest w porządku, trzeba jednak szanować przeszłość.

- Są pewne różnice w stosunku do typowego cyklu przedsezonowego. Podstawą jest posiadanie piłki, ale jesteśmy przecież Liverpoolem i zawsze staraliśmy się tak grać podczas treningów. Fantastycznie być z menadżerem, którego ideą jest chęć podawania piłki, ale to nie tak, że zamierzamy być zespołem grającym długą piłką.

- To było zawsze w naszej historii i naszym DNA. Zawsze byliśmy zespołem, który starał się grać dobry futbol. Oczywiście pomysły naszego menadżera różnią się nieco od tych, jakie mieli Kenny, czy Rafa, a klub chyba nigdy nie próbował grac w systemie 4-3-3. Każdy ma swoje własne sposoby na robienie pewnych rzeczy.

- Zwykle, podczas zajęć przedsezonowych, masz część poświęconą piłce i część związaną z bieganiem. Tym razem wszystko zostało połączone w jedną całość, zajmujemy się więc futbolem cały czas. Wszystkie elementy zostały zmieszane raczej, niż odseparowane, więc fizycznie pracujemy naprawdę ciężko. Każdy piłkarz przyzna, że jest lepiej to robić, kiedy ma się piłkę.

- Nowego menadżera znam od zaledwie dwóch, trzech tygodni i muszę powiedzieć, że jest fantastyczny dla mnie i dla wszystkich piłkarzy - zwłaszcza młodych dzieciaków. Wiele się już od niego nauczyłem, ponieważ mimo młodego wieku, jest trenerem od dwudziestu lat. Czasami człowiek się zastanawia, jak to jest w innych klubach. I najbliżej tego można być wtedy, kiedy przychodzi nowy menadżer.

- Dzięki temu, co mówi nasz menadżer do piłkarzy wiem, czego od nich oczekuje - nawet jeśli nie grają na mojej pozycji. Jeśli mnie wybierze, wiem dokładnie czego chce od innych zawodników. Nie chodzi tylko o to, co mówi do mnie, ale do wszystkich. W dużym stopniu jest trenerem, dlatego dobrze jest go widzieć na zewnątrz, z nami.

- Ostatnie tygodnie były wspaniałe, jednak nie możemy cięgle mówić jak dobre są treningi. Musimy tę radość i ten entuzjazm, które chłopcy pokazali, zabrać ze sobą na boisko.

Patrząc przez pryzmat filozofii Rodgersa, jeśli Liverpool naprawdę chce radykalnych zmian, powinien zastanowić się nad zmianą hymnu z "You'll Never Walk Alone", na utwór George'a Harrisona "All Things Must Pass". Teraz najdźwięczniejszym zwrotem w futbolowym świecie jest "tiki-taka", Carragher jednak wierzy, że Liverpool połączy różne elementy.

- Nie można powiedzieć, że będziemy grali jak Hiszpania, czy Barcelona - powiedział. - Nie mamy takich piłkarzy, nie ma więc sensu, żebyśmy mówili, że chcemy robić dokładnie to, co oni robią. Chcemy natomiast wprowadzić pewne elementy do naszego własnego stylu. Będziemy grać systemem podobnym do tego, który stosuje Barcelona, to prawda, jednak nie mamy Xaviego, czy Iniesty. Ale nie ma nic złego we wprowadzaniu tego, co robią najlepsze zespoły. Mamy jednak inne pomysły no i gramy w innej lidze.

- Są ludzie, którzy stawiają na system, są też tacy, którzy stawiają na piłkarzy. Niektórzy mówią, że to piłkarze tworzą system, inni, że to system czyni różnicę. Myślę, że system jest odpowiedzialny za część całości - jeśli nie, to dlaczego wszyscy nie grają w ten sam sposób? Jednak tu ciągle chodzi o piłkarzy, o ich pewność siebie i wiarę, których potrzebują, żeby dostać piłkę i grać.

Różnica, jaką Carragher odczuwa pod rządami Rodgersa, jest taka, że czas nada charakter roli, jaką będzie odgrywał. Kiedy patrzy na Rodgersa obserwującego trening, można w jego spojrzeniu dostrzec jakąś refleksję. Być może wiąże się to z rozważeniami na temat ewentualnej przemiany z piłkarza, w trenera, jednak ta decyzja będzie musiała poczekać aż do następnego lata.

- Mój kontrakt kończy się za rok. Kiedykolwiek menadżer mnie wezwie, będę tam, chcąc zagrać i zrobić to najlepiej, jak mogę - powiedział. - Moją jedyną motywacją jest grać dobrze dla Liverpoolu, tak, by Liverpool wygrywał mecze, zdobył trofeum i dostał się do Ligi Mistrzów.

- Chodzi o to, bym zagrał tyle meczów, ile możliwe. Potem zobaczę co dalej. Powinniśmy walczyć o miejsce w pierwszej czwórce. Patrząc na okoliczności wiadomo, że nie będzie to łatwe. Żebyśmy mogli znaleźć się w pierwszej czwórce, ktoś musi z niej wylecieć. Popatrzmy na zespoły, które tam są - który miałby odpaść?

- Chelsea nie znalazła się w tej grupie, mimo olbrzymich pieniędzy, które wydaje. Myślę jednak, że walka o to jest całkiem realna. Oczywiście, że chcemy się tam znaleźć. Musimy poprawić swoje występy w lidze, ale chcemy też grać dobrze w pucharach.

- Kiedyś 65-letni Ronnie Moran powiedział mi, że nigdy nie przestajemy się uczyć. A więc, w wieku 34 lat ciągle ma sporo do nauczenia - powiedział Carra.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

Lfciorek 19.07.2012 23:43 #
Oby przez odejście Skrtela lub Aggera, nie musiał grać regularnie w pierwszym składzie... Jego system gry, wywalania byle dalej, ni jak pasuje do filozofii nowego trenera. Zawsze pozostaje, nadzieja w Coatesie.
Krzysiek 20.07.2012 00:17 #
Carra pełen szacunek za szacunek dla przeszłości.Zawsze byłeś jesteś i będziesz wielki

Pozostałe aktualności

Fantastyczny comeback ekipy rezerw  (1)
05.05.2024 21:13, AirCanada, liverpoolfc.com
Elliott: Uwielbiam strzelać gole na Anfield  (2)
05.05.2024 21:06, AirCanada, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
05.05.2024 19:56, Zalewsky, SofaScore
Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (9)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com