LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1228

Okiem Scousera - część XLII


Zapraszamy Państwa do lektury kolejnej części Naszej kolumny. Naszą uwagę skupimy dziś na głośnych wydarzeniach z ostatniego dnia, kiedy Liverpool zaskakująco nie był w stanie dodać zapowiadanych wcześniej napastników do swojego składu. Uciekniemy także od kwestii transferowych, zastanawiając się jak może wyglądać zbliżająca się konfrontacja z Arsenalem.

Burza wywołana ciszą

Wreszcie po kilku tygodniach nieprzerwanych spekulacji, wielokrotnie rosnących i słabnących nadziei oraz niecierpliwości dnia ostatniego okienko transferowe zostało zamknięte. Liverpool skupiony na zmniejszeniu wydatków płacowych pozbył się z klubu niemal wszystkich zawodników prezentujących znacznie niższy poziom niż ich wartość rynkowa czy pensja by na to wskazywały. Dokonał przy tym kilka mądrych i sprytnych ruchów lokując między innymi największą kwotę na koncie Swansea za Joe Allena, który zaliczył wspaniały start sezonu. To okienko jednak pozostanie w pamięci kibiców jako smutne, kiedy do ostatnich godzin nieskutecznie czekali na nowego napastnika. Ostatniej nocy wszyscy w klubie ponieśli porażkę i jednocześnie podjęli olbrzymie ryzyko narażając się fanom. W tym momencie przestają oni widzieć winę w poprzednikach. Klub stracił niemal bezwarunkowe wsparcie kibiców. Teraz pytań pojawi się wiele przy każdym potknięciu.

Chociaż transferów można dokonywać przez całe lato to zawsze ten ostatni dzień sierpnia jest tym, w którym karuzela nabiera prędkości i niczego nie można wykluczyć. Każdy kibic oczekiwał od the Reds przynajmniej jednego napastnika po tym jak dzień wcześniej z odczuwalną ulgą klub wysłał Carrolla na roczne wypożyczenie do Londynu. Na konferencji przed meczem z Arsenalem Brendan Rodgers mówił o wielu celach transferowych i konieczności dodania uznanych strzelców do składu. Wcześniej mówił, że musiałby być wariatem, żeby pozbywać się wielkiego Andy’ego bez bycia pewnym zakupu zastępcy. Ten sam Rodgers w ostatnim czasie wspominał o wąskim składzie i konieczności posiadania najmniej trzech napastników w składzie. Dodatkowo oficjalnie potwierdził zainteresowanie Dempseyem, którego klub nie potrafił zatrudnić.

Mamy pierwszego dużego przegranego: trenera. Irlandczyk z Północy nie rozpoczyna swojej pracy w wielkim klubie w wymarzony sposób. Od pierwszego dnia, kiedy wymusił na właścicielach porzucenie planów o zmianach w hierarchii, wziął pełną odpowiedzialność na siebie. Odrzucenie możliwości współpracy z dyrektorem sportowym oznaczało większą ingerencję w kwestie zakupu i sprzedaży piłkarzy. Dziś pewnie Brendanowi w drogę lepiej nie wchodzić, ale on sam bez winy nie jest. Wykonał świetną pracę odciążając nabrzmiały budżet płacowy i jednocześnie szybko odmłodził skład. Nie oszukiwał kibiców i przedstawiał realnie sytuację klubu. Mówił o cierpliwości, długim okresie zanim klub wróci do elity, trudnej sytuacji finansowej. Jednak wypowiedział też wiele słów, które nie zostały poparte czynami. Szokująca porażka z Dempseyem oznacza dla Rodgersa nadszarpnięcie reputacji. Wypowiedzianych słów nie da się cofnąć a jeśli już na starcie jego pracy straci wiarygodność jego kolejne zapewnienia i obietnice pozostaną bez wsparcia kibiców.

Jak podsumować pracę Rodgersa w okienku transferowym? Najlepiej poprzez rezultat końcowy w odniesieniu do jego poprzedników. Jakim zespołem dysponuje na najbliższe kilka miesięcy? Obsada bramki nie zmienia się od lat. Jest Pepe Reina a jedynie jego zastępcy przychodzą i odchodzą. Tym razem obyło się bez zmian. Na inwestycję w bramkarza przyjdzie nam jeszcze poczekać a dziś trzeba wspierać Hiszpana, bo jeden słabszy sezon nie może przekreślić poprzednich sześciu wspaniałych. Bez zmian pozostała także formacja obronna. Największym plusem jest pozostanie Aggera kuszonego przez bogate City. Porażką jest brak zmiennika dla Enrique. Czekają oczywiście Robinson z Flanaganem na swoje szanse, ale zawsze lepiej młodych graczy włączać do zespołu gdy są gotowi a nie niezbędni. Pewną opcję będzie stanowił od teraz Downing, ale ze względu na ograniczenia w ofensywie to raczej ostateczność. Brak zmian na tyłach zespołu nie jest jednak żadnym problemem. Nie brakuje tam jakości i tylko duży kryzys może to zaburzyć.

Największa rewolucja dotknęła formację pomocy. W systemie Rodgersa gra się trzema środkowymi pomocnikami. Rozpoczynając pracę miał wybór raczej przeciętny a został z całkiem interesującym zestawieniem. Zamiana Adama i Spearinga na Allena i Sahina jest dużym przeskokiem jakościowym. Także Shelvey zyskał szybko mocną pozycję w zespole. Doliczając do tego Lucasa i Gerrarda, ciągle pamiętając o Hendersonie i zabezpieczeniu w rezerwach w postaci Suso Liverpool zyskał nowy wymiar w formacji pomocy. W porównaniu do swoich poprzedników Rodgers uzbierał znacznie mocniejszą grupę w środku pola, czyli w jego grze strefie kluczowej. Żeby zrozumieć rozmiar tych zmian wystarczy spojrzeć na reakcje po kontuzji Lucasa. Kiedy skończył sezon meczem z Chelsea w poprzednim sezonie, wszyscy byli zdruzgotani i już do końca rozgrywek nie odzyskaliśmy równowagi w środku pola. Dziś ciągle jest żal, ale z Allenem i Sahinem w składzie łatwiej znieść taką stratę.

Gdyby na tym zakończyć budowę zespołu Rodgers byłby wielkim wygranym letniego szaleństwa transferowego a klub i kibice z dużą wiarą weszliby w sezon. Jednak wciąż pozostają do obsadzenia trzy pozycje w ofensywie. Klub nie był w stanie zapełnić luk po piłkarzach, którzy wcześniej decydowali o dużej części zdobywanych bramek. Tutaj bilans jest katastrofalny. Kuyt, Bellamy, Maxi, Carroll odeszli. Abstrahując od wieku i jakości tych piłkarzy każdy z nich w składzie byłby lepszą opcją niż pozostawienie luki w składzie. Chociaż brakowało nam wcześniej opcji w ataku wymiana czterech wyżej wymienionych na Boriniego i Assaidiego niesamowicie ogranicza możliwości Rodgersa. Nawet szybki rozwój Sterlinga nie daje wystarczającej satysfakcji. Suarez, Borini, Sterling, Assaidi, Downing to jedyni wartościowi gracze na trzy ofensywne pozycje, którym przyjdzie zabezpieczyć odpowiednią ilość bramek przynajmniej do stycznia. Niewykluczone, że momentami za zdobywanie bramek odpowiedzialni będą młokos Morgan, nowy nabytek rezerw Yesil czy niechciani Pacheco lub Cole. Żaden z nich nie powinien być brany na dzień dzisiejszy pod uwagę, jeśli chodzi o grę w Premier League. Niestety może nas zmusić do tego sytuacja.

To klęska Rodgersa, że nie uzupełnił braków. Szokujące jest, że przystępujemy do kilkumiesięcznej walki na kilku frontach z niepełnym składem. Tego jeszcze nie było. W lepszej czy gorszej konfiguracji, ale jego poprzednicy zestawiali skład na koniec okna transferowego. Mogło brakować wystarczającej konkurencji na niektórych pozycjach, ale takiego wąskiego zestawu w ofensywie jeszcze nie było. To cios dla trenera, który otwarcie przyznał, że jego zespół ma problem ze zdobywaniem bramek i który twierdzi, że potrzeba 70 bramek do bycia w czołówce. Presja wzrasta na obecnych napastnikach. Suarez musi wręcz skończyć z marnowaniem sytuacji i błyskawicznie musi dojrzeć do roli lidera na boisku. Borini nie dostaje wiele czasu na aklimatyzację i na nim ciążyć będzie również duża odpowiedzialność za bramki a przecież to młody chłopak z ograniczonym doświadczeniem. Nagle Downing musi przypomnieć sobie jak strzelał bramki w lidze a nastoletni Sterling może okazać się za chwilę nie diamentem do oszlifowania a niezbędnym graczem dla Rodgersa. Zagadkę cały czas stanowi natomiast Assaidi. W takiej sytuacji pomocnicy będą zmuszeni dołożyć swoje trafienia. To jest moment na powrót wielkiej formy Gerrarda.

Ostatni dzień okienka to porażka nie tylko Rodgersa. Jest jeszcze Ian Ayre. Człowiek, który wykonał niesamowitą pracę przy kilku gigantycznych umowach handlowych dostał po zwolnieniu Damiena Comolliego dodatkowo jeszcze jego zadania. Chociaż był daleki od samowoli z jaką działał w tej roli Purslow lub rozrzutności Francuza, ostatecznie poniósł dużą klęskę w przypadku fiaska transferu Dempseya. Pierwsza porażka z Tottenhamem przy Sigurdssonie była zrozumiała. Rodgers znał umowę ze Swansea, na którą zgodził się wcześniej Islandczyk i nie chciał nagle jej znacznie powiększać. Jednak w przypadku Dempseya kibice nie zrozumieją żadnych wyjaśnień. Ostatecznie Koguty za kwotę jedynie 6mln funtów zakupili sprawdzonego, ligowego strzelca. Liverpool był niemal zmuszony dopiąć ten transfer po tym jak oficjalnie podczas tourne w USA potwierdzono zainteresowanie. Zawodnik był mocno zainteresowany tym ruchem, przez co Fulham było rozdrażnione i odsunęło go od zespołu. Liverpool został z niczym na koniec a nawet gorzej, bo FA otrzymało skargę na klub za nasze niestosowne zachowanie. Nie znając szczegółów można się domyślać, że negocjacje z Fulham były bardzo trudne, ale pewnie do przeskoczenia. Możliwe, że zabrakło nieco umiejętności Ayremu, żeby w ostatnim dniu działać efektywniej. Klub oczekiwał dwóch transferów a na kilka godzin przed końcem okienka bez sukcesu Ayre opuszczał Anfield, mocno rozczarowując fanów.

Kolejnymi przegranymi ostatniego dnia transferów są właściciele. Kiedy przed kilkunastu miesiącami przejmowali klub z rąk swoich skłóconych rodaków zapowiadali, że klub musi być samowystarczalny i nie będą nierozsądnie pompować pieniędzy z zewnątrz, żeby osiągnąć błyskawiczny sukces. Jednak w pierwszych swoich dwóch okienkach byli w stanie wypłacić wysokie odszkodowanie za zwolnienie Hodgsonowi, w pełni pozwolić na szaleństwo Dalglishowi i Comolliemu a symbolem tego było wydanie 35mln funtów ostatniego dnia stycznia na Carrolla. Tym razem przeszli ze skrajności w skrajność. Oczekiwali radykalnych zmian w systemie płac i to otrzymali. Chociaż ciągle w klubie są Cole czy Doni, którzy są nieprzydatni a zarabiają lepiej niż niektórzy podstawowi gracze, to jednak budżet płacowy został znacznie odchudzony. Nie udało się zarobić wiele ze sprzedaży, ale odliczając to od wydanej kwoty otrzymujemy około 20mln funtów przeznaczonych przez klub na transfery. Nie jest to suma mała, ale należało jednak z niej skorzystać w ten sposób, żeby skompletować skład. Brak kilku brakujących ogniw odbije się negatywnie na relacjach na linii właściciele-kibice. Brak mocnych inwestycji i większego wsparcia dla pierwszego trenera, którego sami wybrali jest rozczarowaniem. W tym przypadku kwestią był transfer o wartości 6mln funtów. Różnica pomiędzy Liverpoolem a Fulham nie mogła być wielka a zabrakło potwierdzenia swoich ambicji. Właściciele mogli w łatwy sposób dać wsparcie Rodgersowi, wzmocnić klub i zwiększyć jego szanse w walce o swoje cele a także zwiększyć zainteresowanie klubem w swojej ojczyźnie. Wczorajsza porażka transferowa może zakończyć się fatalnie dla klubu, ponieważ nie jest wykluczone, że relacje właścicieli z trenerem uległy znacznemu pogorszeniu. Pamiętając kłótnie Beniteza z Hicksem i Gilletem musimy być świadomi jak bardzo te relacje wpływają na rozwój klubu.

Na koniec należy jeszcze wspomnieć o ludziach niemających wpływu na transferowe działania klubu, ale najbardziej cierpiących w czasie ostatniego dnia okienka: kibicach. Zapewne wielu z nich spędziło wczorajszy wieczór odświeżając strony internetowe w nadziei, że jednak Liverpool wzmocni atak przed północą. Ich rozczarowanie, żal a nawet gniew są zrozumiałe. Byli zapewniani nie o jednym, ale o kilku transferach jeszcze podczas wczorajszej konferencji Rodgersa. Dochodziły do nich informacje o przygotowanych badaniach dla dwóch nowych zawodników. Wymieniano takie nierealistyczne nazwiska jak Damiao, ale wszyscy byli przekonani, że przynajmniej Dempsey wzmocni skład zanim minie dwunasta. Ich niecierpliwość zwiększała się z każdą upływającą godziną a po chwilowym niedowierzaniu, że nikogo jednak nie kupiliśmy, przyszła złość. Kibice nie zapomną słów Wernera o tym, że klub finansowo może konkurować z najlepszymi. Nie zapomną Rodgersowi zapowiadanego zastępstwa w momencie wypożyczenia Carrolla. Od tej pory będą drżeli za każdym razem jak Suarez poczuje ból czy złapie kartkę. Będą w niepokoju oglądać mecze Ligi Europejskiej w nadziei, że nikt nie odniesie kontuzji. Kibice nie zrozumieją żadnych wytłumaczeń, jeśli problem nieskuteczności nie zniknie w ciągu kilku miesięcy.

Czy jednak brak potrzebnych wzmocnień na ostatnią chwilę jest w stanie przyćmić wcześniejsze sukcesy tego okienka? Dziś z pewnością tak, bo negatywne emocje jeszcze nie opadły. Jednak dużo dobrego się wydarzyło tego lata. Rodgers startuje z mocnym zestawieniem bramki, defensywy i pomocy. Niech nikogo nie zmylą ostatnie indywidualne błędy w defensywie. To jest najprostsze do poprawienia, bo jest wynikiem formy czy braku koncentracji zawodników, o których klasie nie trzeba nawet dyskutować. Gra obronna powinna się teraz poprawiać i stabilizować. Wielka zmiana na lepsze natomiast szykuje się w grze w środku pola, gdzie Allen już znalazł sobie miejsce a Sahin ma wszystko, żeby zrobić coś podobnego. Jeśli pomoc będzie w stanie dalej się tak rozwijać to nawet ograniczony w opcje atak będzie skuteczniejszy. Liverpool Hodgsona czy Dalglisha niekoniecznie doceniał rolę środkowych pomocników w zespole. Pierwszy chciał dostawać się pod pole karne rywala długimi piłkami z obrony, drugi ze skrzydeł. Tym razem stawiamy na środek i mamy tam odpowiednią jakość, żeby oczekiwać znacznej poprawy. Nawet jeśli dziś Liverpool Rodgersa to projekt niedokończony z widocznymi brakami kadrowymi to wcale nie musi być taki w styczniu, kiedy znowu będzie szansa wzmocnienia składu. Dziś należy czuć się oszukanym i rozczarowanym, ale jutro już trzeba się skupić na tym co najważniejsze: futbolu. Już nic nie da się zmienić. Można co prawda zakontraktować piłkarzy bez klubu, ale jeśli najwartościowszym jest bodajże Owen to nawet nie ma na co liczyć. Trzeba pracować z kadrą, którą się ma. Może to wielka szansa dla młodszych zawodników a może to dla nich być utrapienie. Wiadome jest to, że jutro ważny mecz z Arsenalem. Nawet jakby wczoraj wieczorem przyszło pięciu napastników to i tak skład na ten mecz pozostałby bez zmian. Pozwólmy temu szaleństwu się dziś skończyć. Niech przez kilka miesięcy króluje piłka!

Piękna walka

Liverpool na starcie sezonu ma dla miejscowych kibiców wyłącznie duże hity. Mecz z City zaostrzył apetyty na ten sezon, kiedy po ładnym meczu, walce z mistrzem jak równy z równy, Liverpool pechowo tylko zremisował. To nie tylko ciasny pojedynek pomiędzy dwoma silnymi zespołami. Oba zespoły nie dążyły tylko do dobrego wyniku, ale chciały pokazać, że ich sposób gry jest właściwy. Mistrzowie zmieniają obecnie taktykę na grę trzema obrońcami a Liverpool wiadomo zmienia niemal wszystko w swojej grze. W tym równym pojedynku zwycięzcy nie było. Obie drogi mogą okazać się słuszne, ale co ważniejsze przegranych również brakowało. Rodgersowi pozostały jeszcze dwa poważne testy na Anfield z Arsenalem i United. To nie tylko mecze na szczycie elektryzujące całą Anglię. To najlepszy sposób dla Liverpoolu, żeby zademonstrować swój nowy styl i przekonać krytyków, że może on być skuteczny nie tylko w małej Swansea.

Liverpool, chociaż niektórym się to może nie spodobać, prowadzony jest raczej na wzór Arsenalu, nie City. To londyński klub powinien w najbliższych latach stanowić punkt odniesienia. Nie ze względu na brak pucharów czy odejścia kluczowych zawodników, bo to czarna strona Kanonierów. Inwestycje w młodych graczy, szukanie wyłącznie jakościowych wzmocnień, pilnowanie budżetu płacowego i ostrożność przy zakupach. To otrzymaliśmy tego lata i niewykluczone, że czeka nas to w najbliższych okienkach transferowych. Dlatego też istotne przy takiej polityce jest posiadanie trenera nie tylko dobrze radzącego sobie z kadrą jaką posiada, która może być gorsza od bogatszych rywali. Musi on być także odważny w stawianiu na młodych graczy i potrafiący z nimi współpracować, jednocześnie troszcząc się o nich. Osiągnięć Wengera w tej kwestii nie trzeba nikomu przypominać. Rodgers jednak rzuca rękawice doświadczonemu Francuzowi, wystawiając w obecnym sezonie póki co najmłodszą drużynę w lidze.

Oczywistym symbolem przemian w Liverpoolu jest szybki awans Raheema Sterlinga(17 lat). Chłopak, którego talent jest niezaprzeczalny, zaskakująco zastąpił Downinga na mecz z City i można powiedzieć, że był nawet arogancki względem Kolo Toure. Nie było widać w nich strachu, lęku przed podjęciem ryzyka czy zagubienia. Ze względu na potencjał i wiek tego chłopaka zwraca on na siebie wiele uwagi. Jednak nie tylko on stanowi o młodym wieku obecnego zespołu. Postawienie na Coatesa(22) zamiast na weterana Carraghera oraz wpuszczenie Shelveya(20) przeciwko mistrzom oznacza, że dla Rodgersa nic się nie liczy poza umiejętnościami. Także występ Morgana(18) jest znamienny. Ten chłopak stanowi przykład dla młodych zawodników. On dostał nagrodę za swoją profesjonalną postawę i chociaż nie zabłysł jak Sterling to jednak pozostawił po sobie dobre wrażenie i słusznie może liczyć na kolejne szanse. Doliczając kolejnych młodych Allena(22), Kelly’ego(22), Hendersona(22), Boriniego(21) otrzymujemy sporo zawodników dopiero zaczynających poważne kariery, ale już przydatnych dla pierwszego zespołu. Kluczowi zawodnicy Lucas i Suarez mają po 25 lat, Reina dopiero 30, najważniejsi obrońcy nie przekraczają 28 a jedynymi ważnymi zawodnikami po 30 są Gerrard i Carragher. Poza dwoma wychowankami nie ma obaw o fizyczne możliwości w następnych latach wobec składu jakim dysponujemy. Klub może skupić się na zatrzymywaniu kluczowych zawodników przez co najmniej kilka następnych lat bez obaw o nagły zanik ich formy. Zespół może nie jest kompletny, ale bardzo przyszłościowy i gotowy do wprowadzenia jakże potrzebnej nam stabilizacji.

Nie tylko jednak wiek zespołu imponuje od lat w Arsenalu. Ich przyjemny dla oka styl zawsze robił wrażenie, chociaż nie zawsze prowadził do zwycięstwa. Chociaż wielu zarzuca Wengerowi, że momentami nie skupia się na wyniku, on ani myśli o porzuceniu swojej filozofii. Dużo czasu minęło od kiedy Arsenal był niepokonany w lidze. Przeprowadzono się na nowy stadion, zmniejszono poziom inwestycji w skład, tracono notorycznie kluczowych zawodników a mimo wszystko udawało się Wengerowi wytrwać w czołówce i nie opuszczać Ligi Mistrzów tak jak zrobił to kilka lat temu Liverpool. Pod tym względem Rodgers wydaje się podobnym szkoleniowcem. Wie jak ma grać jego zespół i jest to również efektowny sposób gry. Jeśli będzie równie wytrwały i cierpliwy we wprowadzaniu i rozwijaniu go jak to robił w Swansea może odnieść sukces, chociaż konkurencja jest silna a Liverpool nie jest faworytem. Jutro dojdzie do zderzenia dwóch filozofii. Każda piękna, każda skupiająca się na szanowaniu piłki, daleka od uciekania się do gry długą piłką i każda mająca coś do udowodnienia.

Może za kilka miesięcy uda nam się zwrócić swoją grą szacunek w Europie zatracony w ostatnich latach. Może też to być trudna droga i przyjdzie nam czekać dłużej na porządne efekty w każdym tygodniu. To jednak nasz cel i nie ma lepszej okazji na demonstrację pięknej gry jak przeciwko Arsenalowi. Niech to będzie więc efektowny mecz a kibice Liverpoolu niech po ostatnim gwizdku mają w końcu powody do zadowolenia zamiast żalu po nieudanym zamknięciu okna transferowego. Był już zimny prysznic, było umiarkowane zadowolenie, trzecia kolejka niech w końcu przyniesie czystą radość.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

deus14 01.09.2012 14:36 #
Nie uznałbym za ogromną porażkę nie sprowadzenie napastnika w miejsce Carolla i to nie dlatego, że nie jest on potrzebny, lecz dlatego że pochopne wydawanie pieniędzy nie służy. poza tym trzeba pamiętać o tym, że nie każdy zawodnik po zmianie klubu nadal jest bramkostrzelny np. Downing. W każdej drużynie mechanizm pracuje inaczej i nie wiemy co by było z Dempseyem, a należy pamiętać, że w takiej sytuacji zostały pieniądze na następne okienko. Nie uzanłbym też meczy z Arsenalem czy z Manchesterem za jakiś sprawdzian bo przecież w wygraniu ligi nie o to chodzi żeby wygrywać tylko z trzema drużynami ze stawki aby pokazać swój potencjał. Prawdziwym sprawdzianem dla Liverpoolu jest zdobywanie 3pkt z teoretycznie słabszymi np. WBA. Jeśli Liverpool wygra wszystkie mecze oprócz gier z Manchesterem jednym i drugim, Chelsea, Tottenhamem to będziemy mieli LM. Co będzie natomiast jeśli powygrywamy mecze z w.w. a poprzegrywamy lub zremisujemy z reszta?
Asfodel 01.09.2012 17:48 #
Świetna robota Hulus. Dziękuję, za wnikliwą analizę transferów.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (3)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com