LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 973

Trudna wiara


Znów mówi się, że jest nadzieja. Już tylko cztery punkciki dzielą Liverpool od osiągnięcia miejsca w czołowej czwórce tabeli Premier League. Jest tak blisko – a może tak daleko?

Zabawne jest to, że po kilku lepszych występach kibice i piłkarze (zarówno obecni, jak i byli) wieszczą już triumfalny powrót Liverpoolu do Ligi Mistrzów – nie wierzę, by miało to nastąpić już teraz, nasza gra nie jest jeszcze tak ustabilizowana, nie każdy element nowej układanki trenera działa tak, jak powinien. Brendan Rodgers wciąż buduje swój zespół, musi wzmocnić drużynę, a jednocześnie pozbyć się kilku niepotrzebnych i drogich w utrzymaniu piłkarzy. Poza tym niemożliwe jest chyba do policzenia, ile razy od czasów sezonu 2009/10 słyszeliśmy zapewnienia, że TOP 4 jest o krok? To doświadczenie uczy, że lepiej cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń i być mile zaskoczonym niż po raz kolejny niemile rozczarowanym.

Widać przy tych zapowiedziach o aspiracjach The Reds do walki o najwyższe cele, że swoista mentalność kibiców oraz grona osób związanego z Liverpoolem nie zmieniła się niemal wcale od ostatnich 2-3 sezonów i wygląda tak, jakbyśmy wciąż byli europejskim potentatem, przed którym drżą inne kluby. Dzisiaj świat nas wyprzedził, jesteśmy niestety tylko średniakiem w Premier League. Pokazuje to dobitnie nasza pozycja w tabeli, a także bardzo często nasza gra. Widać zmiany na lepsze, jednak droga przed nami daleka.

Ścisk w tabeli mamy niesamowity – po szesnastu kolejkach będący na dziesiątym miejscu Liverpool jest – jak wspomniałem wyżej – cztery punkty od miejsca dającego awans do Ligi Mistrzów. Nim jednak osiągniemy piłkarskie niebo, spójrzmy, co się dzieje pod nami, tam nie jest już tak kolorowo. Po pierwsze The Reds są bowiem zaledwie siedem punktów nad strefą spadkową. Nie sądzę, by groziła nam jakaś katastrofa, jednakże trzeba mieć się na baczności, wygrywać mecze, w których wygrywać po prostu trzeba – jest to od wielu lat mankamentem czerwonej ekipy z Merseyside, a przez słabą grę z zespołami z dołu tabeli straciliśmy bardzo wiele w ciągu ostatnich sezonów. Po drugie nie możemy zapomnieć, że po raz pierwszy (!) w tym sezonie jesteśmy w górnej części tabeli. Daje to sporo do myślenia.

Musimy więc zadać sobie pytanie, co sprawiło, że Liverpool z takim mozołem piął się do góry? Pomijając błędy arbitrów, pierwszym faktem, który rzuca się w oczy jest to, że poza Luisem Suarezem inni gracze właściwie nie strzelają bramek. Jak do tej pory fantastycznie prezentujący się Urugwajczyk dziesięć razy pokonywał w lidze bramkarzy rywali, podczas gdy reszta jego kolegów łącznie zdobyła o gola mniej.

Wnioski nasuwają się same – należy poprawić skuteczność, być może przez sprowadzenie nowych graczy na Anfield (spekulacje mocno wskazują na Sturridge’a). Wzmocnień nasza formacja ofensywna potrzebuje jak najszybciej – zapytać bowiem można – co się stanie, gdy (nie daj Boże) Suarez nabawi się kontuzji? Yesil czy Morgan to wciąż melodia przyszłości, a Jonjo Shelvey jest alternatywą w ofensywie jedynie z konieczności. Wzmacnianie zespołu (które nieformalnie zaczęło się od powrotu do gry Lucasa) musi następować w sposób mądry i przemyślany – minęły już czasy szastania pieniędzmi na prawo i lewo, dziś Rodgers ma znacznie mniejszy budżet niż jego poprzednik.

Do końca roku zmierzymy się z Aston Villą, Fulham, Stoke i QPR – wbrew pozorom będą to trudne potyczki (zwłaszcza ze Stoke City, na wyjeździe), a trzeba wywalczyć przecież jak najwięcej punktów, by marzyć o skutecznej pogoni za czołówką już w nowym roku. Liczę jednak na to, że Brendan Rodgers i jego podopieczni dadzą z siebie wszystko. Mimo tego, że trudno mi jest uwierzyć w to, że jego plan da nam od razu sukces w postaci czwartego miejsca. Być może stanie się cud, ale nie liczę na niego zbytnio. Niech Rodgers w tym sezonie stworzy trzon drużyny, od której fani będą mogli wymagać rzeczy wielkich, by w kolejnych móc cieszyć się z sukcesów i tego możemy i powinniśmy od niego wymagać. Jeśli teraz uda się osiągnąć TOP 4 to cudownie, a jeśli nie – ja nie będę zaskoczony.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (12)

Gall 13.12.2012 13:55 #
Niestety, ale ten huraoptymizm jest uzasadniony. Wygrywamy i idzie nam ostatnio dobrze. Fani są zadowoleni, a piłkarze nakręcają dobrą atmosferę. Ale to jest normalne, bo zawodnicy i BR nawet jak przegrywał powtarzał, że jeszcze wiele roboty. Piłkarze właściwie nie mówią nic nowego. Musimy walczyć, piąć się w górę i iść do przodu. Po prostu inaczej odbiera się po zwycięstwach a inaczej po porażkach, które w tym sezonie rzeczywiście bolą.

Nie możemy tracić punktów to fakt, mam nadzieje, że sędziowie nie będą mieli już takiego wpływu na wyniki. A nawet jeśli to musimy wypracowywać sobie większą przewagę niż jednym golem. Co do Suareza to uważam, że właśnie o to chodzi aby strzelał. Po to został sprowadzony. Nie martwię się na zapas o jego kontuzje (jak jej się nabawi, będziemy się martwić). Na pewno przyjdzie jakiś napastnik, a wracający Borini może wzmocnić naszą kadrę.

Jedyne o co się tak naprawdę boję to o to, żeby presja ciążąca później na piłkarzach ich nie przytłoczyła. Niektórzy odejdą i nie wiadomo kim zostaną zastąpieni. Każdy będzie wtedy musiał grać dobrze i w świadomości musimy mieć już teraz zakodowane wygrywanie z każdym SŁABSZYM od nas rywalem. Potrafimy też wygrywać z czołówką i jeśli rzeczywiście się uda, to w tym sezonie możemy walczyć o LM. W następne lato BR będzie być może mógł kupować piłkarzy, którzy będą już grać w Champions Legue. Szybko awans może nam bardzo pomóc.
1imperator 13.12.2012 13:56 #
Najważniejsze jest zawsze patrzeć na siebie i pod tym względem Top 4 to trudna sprawa z tego co widzę w grze naszej drużyny, ale gdy spojrzę szerzej to inne kluby też mają swoje słabości i wcale nie muszą grzeszyć stabilnością wyników więc wszystko jest możliwe. Zawsze wierzę w Top 4, a co przyniesie przyszłość zobaczymy. Przyjmę wszystko bo kocham ten klub.
adiczny 13.12.2012 14:20 #
W pełni zgadzam się z autorem tekstu. Jesteśmy średniakiem w tej lidze i przed nami jeszcze dłuuuga droga. Wierzę jednak, że w ciągu dwóch najbliższych sezonów wrócimy do europejskiej czołówki i znowu najlepsze ekipy będą się bały przyjechać na Anfield.
micki 13.12.2012 14:26 #
Guardiola moze Rodgersowi czyscic buty, jesli brac pod uwage trenerskie umiejetnosci.
Gilmour 13.12.2012 14:46 #
Gdyby nie pomyłki sędziowskie, to myśle że już byśmy zasiadali w Top 4.
DLUGI 13.12.2012 14:58 #
Troche wiecej wiary i optymizmu panowie bracia czerwoni W stu procentach i obiema nogami podpisuje sie pod komentarzem kolegi mickiego.
TomOLFC1993 13.12.2012 15:14 #
Jeśli wiara czyni cuda, musimy wierzyć, że się uda.
tramwajarz 13.12.2012 15:35 #
"Gdyby" to największa choroba Liverpoolu. W poprzednim sezonie nie zajęliśmy 4 miejsca przez słupki, poprzeczki, natomiast w tym musimy walczyć z błędnymi decyzjami sędziowskimi. Taki los Liverpoolu od przeszło 20 lat.

Do zajęcia miejsca w pierwszej czwórce potrzebne są przede wszystkim zwycięstwa. To, że przegraliśmy tylko raz w ciągu ostatnich 11 spotkań o niczym tak naprawdę nie świadczy, ponieważ każdy kto zetknął się w życiu z arytmetyką doskonale rozumie, że lepiej jest przegrać 5 spotkań i wygrać kolejne 5, niż zremisować 10-krotnie. Tej zasady trzyma się United i nawet jeśli 3-krotnie podwinęła im się noga w lidze (w przeciwieństwie do City, które zanotowało 1 porażkę), to przekuwa wszelkie remisy w zwycięstwa. Kto jest na czele tabeli nie muszę pisać.

Liverpool po raz pierwszy zanotował w tym sezonie PL serię 2 zwycięstw (jak to brzmi), więc poczekajmy na kolejne 2 spotkania na Anfield, ponieważ wtedy okaże się czy można w ogóle mówić o jakiejkolwiek stabilizacji formy. The Reds lubią takie mecze remisować, a niestety te, w szczególności na Anfield, nie dają powodów nawet największym optymistom na gdybanie o TOP4.

I wreszcie poczekajmy na koniec Boxing Day, bo wtedy zazwyczaj następuje weryfikacja, krystalizacja celów wszystkich drużyn na koniec sezonu.
rat2 13.12.2012 15:49 #
Co z tego że średniak w PREMIER LEAGUE co z tego , że w poprzednich sezonach się nie udalo wejść do TOP 4 , ważne jest to że kibice LFC to najlepsi fani na tej planecie bez wzgledu na pozycję w tabeli !!!! :)
Hulus 13.12.2012 16:02 #
Dobry artykuł. Trzy lata gramy piach, zawodzimy wszędzie, jedyne co wygrywamy to najmniej znaczący puchar i to ledwo co z drugoligowcem. Liga Mistrzów o nas nie pamięta i nawet lokalny Everton gra dziś lepiej. Ale co tam, wygraliśmy dwa mecze z beniaminkami i nagle jesteśmy pierwszym faworytem do czwartego miejsca! O ile piszą tak kibice to się nie przejmuję, ale jak słyszę od wielu już zawodników takie bzdury to tylko czekam aż jakaś AV czy Stoke nas zaskoczy. Ciągle powtarzam, że pozycja w tabeli dziś nie jest jeszcze znacząca. To wyniki po 16 kolejkach. Jak weźmiemy wyniki po ostatnich 10 jesteśmy na 4. pozycji, ale to ciągle wycinek z części sezonu. Jak przyszedł Kenny to po kilkunastu kolejkach był gorszy tylko od United, ale co z tego jak skończyliśmy nisko. Liczy się postęp, który wykonujemy. Musimy być świadomi jak wiele pracy nam jeszcze zostało. To nie moment na buńczuczne zapowiedzi a na skupienie się na grze i zachowanie spokoju. Co będzie jak z tych 4 spotkań teraz zdobędziemy tylko kilka punktów? Będziemy zwalniać Rodgersa? Jak na dłoni widać, że się ulepszamy, ale tu nie wystarczy dodać napastnika i rzucać wyzwanie rywalom. Gramy na tyle dobrze, żeby walczyć o LM, ale nie na tyle, żeby być jej pewnym.
GrzeliSuarez7 13.12.2012 19:05 #
Hulus

Pisz artykuły z Twoich komentarzy.
LS7 13.12.2012 19:18 #
Zalogowałem sie tylko po to żeby dać ci łapke @Hulus BO DOBRZE GADASZ! "Gramy na tyle dobrze, żeby walczyć o LM, ale nie na tyle, żeby być jej pewnym." To zdanie świetnie opisuje ostatnie pare miesięcy ;)

Pozostałe aktualności

Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (3)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo