AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1101

Rocznica drugiego Pucharu Europy


Z okazji 35-lecia naszego drugiego zwycięstwa w Pucharze Europy, Brian Reece dla oficjalnej strony klubu wspomina chwałę z wygranej na Wembley w 1978 roku.

W finale Pucharu Europy na Wembley w 1978 roku Liverpool zmierzył się z belgijskim Club Brugge.

Nasza podróż do finału, nie była usłana różami, zwłaszcza kiedy porównamy lżejszą przeprawę jaką miało Club Brugge.

The Reds rozgromili Dynamo Drezno 6:3 w dwumeczu, a następnie pokonali Benfikę 5:3.

W półfinale czekała Borrusia Moenchengladbach, a po porażce 2:1 na wyjeździe, podopieczni Boba Paisleya zapewnili sobie udział w finale wygrywając 3:0 na Anfield. Panujący mistrzowie Europy zmierzali na Wembley!

10 maja 1978 roku, mój ojciec i ja udaliśmy się na spacer przez Green St i przystanek tramwajowy na Upton Park, by dotrzeć na stadion Wembley.

Pomyślałem, że rodzina Liverpoolu ma w Londynie pewną przewagę.

Gdy zatrzymaliśmy się na przystanku Euston Square, mieliśmy wrażenie, że cała populacja Liverpoolu zalała Londyn. Wagony były pełne śpiewających i klaszczących ludzi ubranych w czerwone barwy. To był po prostu niesamowity widok.

Atmosfera jak na imprezie zaczynała się rozkręcać, a mój tata zaczął rozmawiać z innym kibicem Czerwonych. Napięcie rosło.

Kiedy dotarliśmy na stacje Wembley Park, zostaliśmy przywitani przez biało-czerwone morze flag i banerów.

Gdzie się nie obejrzałeś widziałeś kibica Liverpoolu - nigdy tego nie zapomnę.

Mój ojciec znalazł bar wypełniony fanami the Reds, usiadłem na zewnątrz z dzieciakami w moim wieku, którzy przybyli tutaj z Liverpoolu. Rozmawialiśmy na temat finału, naszych ulubionych zawodników i próbowaliśmy przewidzieć wynik meczu.

Kiedy spotkaliśmy fanów Club Brugge, młodsi zostali z nami i każdy się przedstawił.

To ekscytujące móc rozmawiać z kibicami z innej części świata, zwłaszcza kiedy masz siedem lat. Dowiedzieliśmy się, że nasi nowi przyjaciele z Belgii byli takimi pasjonatami na punkcie swojego klubu jak my na punkcie Liverpoolu.

W końcu każdy zaczął zmierzać w kierunku stadionu. Pożegnaliśmy się i życzyliśmy powodzenia. Pamiętam, myślałem w tym momencie, że taka powinna być właśnie piłka. Żadnych animozji, żadnej nienawiści, tylko ludzie, którzy chcą wspierać swój zespół i cieszyć się z takiej możliwości.

To była opinia dziecka, ale już jako dorosły, również chciałbym trzymać się tego konceptu. I wierzę, że fubol może tak wyglądać.

Wejście na Wembley było niewiarygodne. Mój wzrok przyciągnęły słynne bliźniacze wieże, które były naprzeciwko mnie. Pięknie wyglądały w słońcu.

Nastęnie, pięć minut później, piłkarze zaczęli wychodzić na murawę, a hałas stał się ogłuszający. Miałem wrażenie, że milion ludzi śpiewa i krzyczy naraz w tym samym momencie.

The Reds grali bez Tommy'ego Smitha, który złamał palec u stopy oraz Davida Johnsona, który wypadł z gry z powodu urazu kolana. Za nich grali Alan Hansen i David Fairclough.

Liverpool dominował w pierwszej połowie, swoje szanse mieli Case, Kennedy, Hansen, Fairclough i Graeme Souness, ale Belgowie zdołali utrzymać bezbramkowy remis do przerwy.

Druga połowa rozpoczęła się tak samo jako skończyła pierwsza, Czerwoni kontrolowali przebieg gry, okazje zmarnowali Dalglish i McDermott.

Nagle, w 64 minucie Souness zagrał wspaniałą piłkę zza pola karnego do Dalglisha, a ten podciął futbolówkę nad bramkarzem i wyprowadził Liverpool na prowadzenie.

Wembley wpadło w ekstatyczny szał. Mój szalik znalazł się 10 rzędów za mną, a czapka udała się w drugą stronę.

Skakałem w górę i w dół chyba przez 5 minut. Teraz Liverpool miał prowadzenie i kontrolował mecz. To było fascynujące doświadczenie.

Kiedy spotkanie zbliżało się ku końcowi, wydawało się, że na Wembley są tylko kibice Liverpoolu. Następnie sędzia zagwizdał po raz ostatni.

Radość i histeria towarzyszyły nam i trwały jeszcze długo po tym, jak Emlyn Hughes podniósł puchar drugi raz w ciągu dwóch lat. Liverpool stworzył właśnie historię brytyjskiej piłki.

Podróż powrotna z Wembley była niezapomniana. Wracaliśmy przepełnionym pociągiem pełnym kibiców Liverpoolu. Śpiewaliśmy i tańczyliśmy w rozkoszy.

To jedno z moich najpiękniejszych wspomnień, nie tylko z 40 lat kibicowania Liverpoolowi, ale z całego mojego życia.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

gagarin 10.05.2013 21:58 #
Aż się łza w oku zakręciła jak to czytałem. Piękne czasy
YNWA!!!
Krzysiek 11.05.2013 11:26 #
Niesamowita pamięć.Siedem lat i takie szczegóły :) Ja miałem wtedy 15 i pamiętam jedynie bramkę Kenny'ego i "Szalonego Konia" wznoszącego puchar
PiotrekLFC8Gerro 12.05.2013 14:09 #
Byłem w grudniu w Dreźnie, wpadłem na stadion do sklepu kibica... najbardziej mnie zszokowało że oni do tej pory sprzedają pamiątkowe plakaty z czasów spotkania z Liverpoolem... niesamowite :D dla nich to jedno z największych osiągnięć, gra w Pucharze Europy...

Pozostałe aktualności

Szoboszlai o swoim pierwszym sezonie na Anfield  (2)
07.05.2024 19:13, GiveraTH, thisisanfield.com
Nabór do redakcji serwisu  (1)
07.05.2024 17:38, AirCanada, własne
Mellor pod wrażeniem Elliotta  (0)
07.05.2024 16:05, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Gdzie Núñez traci, tam Gakpo korzysta  (6)
07.05.2024 15:12, Bartolino, The Athletic
Gakpo o potencjalnym przyjściu Arne Slota  (0)
07.05.2024 14:20, ManiacomLFC, Liverpool Echo
Elliott: Pracowałem nad tym na treningach  (0)
07.05.2024 13:34, Ad9am_, liverpoolfc.com
Kulisy meczu z Tottenhamem - wideo  (0)
07.05.2024 12:41, AirCanada, liverpoolfc.com